czyli Marina Vitovtova o sztuce życia

4 powody, dlaczego nie umiesz odpocząć

Wstaję przed 6. Lecę szybko do łazienki, myję twarz i siadam do porannej medytacji. Po medytacji szybkie rozciąganie i biegiem pod prysznic. Czując strumienie wody, myślę o tym, że trzeba jeszcze zrobić sobie sok na wynos i postarać się wcześniej przyjechać do pracy, żeby zdążyć w ciszy popracować.

Budzi się synek. Chwila przytulenia. Razem robimy soczek, ubieramy się, pakujemy się do samochodu, jedziemy do żłobka.

Odprowadzam synka i pędzę do pracy. W drodze słucham afirmacji.
Wlatuję na piętro. Włączam laptop. W tym czasie robię kawę. Aby nie tracić ani chwili. W głowie już mam listę zadań. Siadam do komputera.
Praca, praca, praca.
Szybkie śniadanko, podczas którego myślę, jak ułożyć kolejne zadania, żeby ze wszystkim zdążyć.
Praca, praca.
Szybki obiad. Bezskuteczna próba odłączenia się na chwilę od pracy.
Godzina 16. Lecę po synka.
W drodze myślę, że dobrze by było zrobić zakupy.
Odbieram, lecimy na zakupy.
Przyjeżdżamy do domu. Szybko szykuję kolację. Myślę o tym, co jeszcze zdążę dziś zrobić.
Kolacja. Chwila zabawy na dworze, kąpiel, usypianie. Ogarnianie mieszkania. Siadam do laptopa i piszę ten tekst.
Szybko, póki jeszcze mam chwilę czasu.

Czy znasz taki tryb? Praca, dzieci, dom, rodzina, przyjaciele, hobby, sport, rozwój… Doby jest za mało.
Ale czy potrafisz w tym wszystkim usiąść na chwilę na pupie równo i nic nie robić? Czy umiesz zwolnić obroty i z przyjemnością, bez wyrzutów sumienia poleniuchować lub się powygłupiać z dziećmi?

Przyznaję, że mam problem z odpoczynkiem. Nie umiem odpoczywać. Często, kiedy mam tak zwaną wolną chwilę, staczam prawdziwą wewnętrzną walkę, w której biją się różne priorytety oraz moja chęć i potrzeba odpoczynku. Czasami ten odpoczynek wygrywa, ale potem próbując odpocząć, czuję winę za to, że „nic nie robię”. Myślę, czym mogłabym się zająć w tym czasie. Czuję, jak te wszystkie zadania wołają o mój czas i uwagę. Mam poczucie winy z powodu nicnierobienia.

W obecnych czasach nie tylko ja mam problem z odpoczynkiem. Gdyby było inaczej, nie pojawiłoby się tyle książek o sztuce odpoczynku i nicnierobienia:

  1. Niksen. Holenderska sztuka nierobienia niczego
  2. Sztuka leniuchowania. O szczęściu nicnierobienia
  3. Jak robić nic? Manifest przeciw kultowi produktywności
  4. Odpocząć? TAK! Książka (nie tylko) dla zmęczonych
  5. Sztuka odpoczynku. Jak znaleźć wytchnienie w dzisiejszych czasach
  6. Hvile. Jak norweska sztuka leniuchowania uratuje nam życie
  7. Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych
  8. Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć

Listę mogłabym kontynuować.
Jeżeli też masz problem z odpoczynkiem (jeśli jesteś mamą, a na dodatek pracującą, to na 90% go masz), to zanim zaczniesz się uczyć, jak odpoczywać, i wdrażać różne metody, zastanów się, DLACZEGO NIE UMIESZ ODPOCZĄĆ i cały czas coś robisz.

Próba ucieczki

Warto posadzić samą siebie za stół i przeprowadzić szczerą i otwartą rozmowę. Czy to, że jesteś cały czas zajęta, nie jest próbą ucieczki od czegoś?
Zauważyłam, że kiedy mam trudny okres w życiu, zaczynam więcej sprzątać. Zamiast odpoczywać i ładować baterię, w kółko robię porządki. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że w ten sposób próbuję uzyskać kontrolę. Jeżeli coś się w moim życiu sypie, przynajmniej mogę kontrolować przestrzeń, w której mieszkam.
Jeśli więc jesteś zmęczona i ciągle się czymś zajmujesz, warto się przyjrzeć temu, co takiego robisz i w jakim celu to robisz. Czy na pewno to przybliża Cię do Twoich celów? A może jest tylko ucieczką przed koniecznością rozwiązania jakiegoś problemu i próbą niemyślenia o czymś?

Czuję się ważna, kiedy…

Spróbuj dokończyć to zdanie.

Pamiętam, jak szykowałam się do zwolnienia lekarskiego przed porodem i zamykałam ostatnie projekty w pracy. Pamiętam, jak się bałam, że nie będę miała nic do robienia. Siedziałam i sporządzałam sobie listę książek do przeczytania i wyprawki do szykowania. Pamiętam, że wypełniłam swój kalendarz różnymi ćwiczeniami, spotkaniami dla przyszłych mam, medytacjami i relaksacjami. Zaczęłam się ponownie uczyć francuskiego oraz chodzić na zajęcia z angielskiego. Ale co za tym wszystkim się kryło? Czy te wszystkie zajęcia były konieczne? Czy czerpałam z nich satysfakcję? Czy sprawiały, że czułam się szczęśliwa?
Prawda była taka, że bałam się pustego kalendarza i pustej listy zadań.

Często czujemy się ważne wtedy, kiedy coś „ważnego” robimy. Często jesteśmy chwaleni za coś, co zrobiłyśmy. A siebie samą chwalisz za jakiś uczynek czy za to, jaka jesteś? Zobacz nawet, jak oceniasz podświadomie inne osoby. Jak patrzysz na kobietę, która pracuje i komunikuje, że jest zajęta, a jak patrzysz na kobietę, która siedzi w domu z dziećmi? Tak szczerze sama przed sobą przyznaj, która z nich wydaje Ci się bardziej znacząca lub ważniejsza? Taki sam filtr nakładasz również na siebie.

A jak było w dzieciństwie?

Takie pytanie kiedyś zadała mi moja terapeutka podczas jednego z naszych spotkań. I nagle poczułam „Eureka!”.

Kiedy byłam mała, nie za bardzo akceptowano i pochwalano chwile, kiedy nic nie robiłam. Wróciwszy ze szkoły, odrabiałam lekcje, a potem szłam pomagać w ogrodzie lub robiłam coś w domu. Pamiętam, kiedy siadałam, by obejrzeć bajkę, jak dziadek komentował, że oglądam „głupoty”. Miałam poczucie winy za to, że oglądam tę bajkę. Babcia z dziadkiem również cały czas pracowali w domu lub na dworze. Nie mieliśmy tradycji weekendowego „chillu” lub wspólnego odpoczynku czy poświęcania czasu swojemu hobby. Główną wartością w domu była pracowitość i sumienność. W ten sposób jako dziewczynka nie nauczyłam się odpoczywać i nie robić nic, a nawet będąc już dorosłą wciąż mam poczucie winy, oglądając „głupi” film.

Jak było u Ciebie w dzieciństwie?

A za co siebie chwalisz?

Myślę, że jednym z powodów, dlaczego tak trudno poświęcić czas na odpoczynek i nicnierobienie, są te oczekiwania, które narzucamy same sobie. O ciemnej stronie samorozwoju pisałam już TU. Teraz tylko dodam, że często gonimy za tymi standardami, które same sobie ustawiamy: bycie dobrą mamą (co oznacza: wiedzę o rodzicielstwie bliskości, wczesnym rozwoju, metodach Montessori, prawidłowym odżywianiu, rozwojowych zabawach i jeszcze mnóstwo innych rzeczy), a przy tym rozwój zawodowy, rozwój osobisty, sukces finansowy, ładny wygląd i sylwetka, zawsze wysprzątane mieszkanie, pyszne ciasto w weekend i ręcznie lepione pierogi na kolację.

A jeżeli przestaniesz wymagać od siebie spełnienia tych wszystkich wysokich standardów? Bycia efektywną, łagodną, asertywną, kobiecą, silną, wyrozumiałą i zabawną jednocześnie? A jeżeli pozwolisz sobie na mały lub większy brzuszek, bałagan w domu i kupną kolację? Czy nadal będziesz siebie kochać i akceptować?

Daj mi koniecznie znać, czy też masz czasami problem z tym, żeby odpocząć? Jak myślisz, jakie są tego powody?

Girl in a jacket

Tagi

Autor

Marina Vitovtova

Jestem blogerką, marketerem, mamą, miłośniczką rozwoju osobistego, aktywnego trybu życia i zarządzania sobą w czasie. Największe rzeczy osiąga się małymi kroczkami. Na tym blogu dzielę się swoimi małymi kroczkami prowadzącymi do szczęśliwszego i prostszego życia. Najlepsze decyzje to często są te najprostsze. Zapraszam do wspólnego tworzenia prostego grona szczęśliwych ludzi.

Komentarze

© 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone
home