7 rzeczy, które warto zrobić przed końcem roku

Końcówka roku ma w sobie coś magicznego. Może jest to związane z fazą księżyca, może z czymś, co świta w powietrzu, może ten świąteczny klimat wprowadza w taki stan, ale większość z nas ma w sobie chęci podsumować ten rok, poświęcić czas na refleksje, pozbyć się tego, co jest już niepotrzebne, dokończyć niedokończone sprawy, aby wejść do Nowego roku z nową energią.

Koniec grudnia niby jest po prostu końcem kolejnych 30 dni kalendarzowych, a jednak jest to szczególna chwila, kiedy dajemy sobie obietnicę, że w następnym roku coś będzie inaczej. Teraz jest mówione, że postanowienia noworoczne nie działają, że trzeba wyznaczać doprecyzowane, konkretne cele. Sama wyznaczam cele roczne i zapewne znajdziesz styczniu ode mnie wpis o tym, jak zaplanować rok. Ale moim zdaniem postanowienie noworoczne, które są tak naprawdę intencją, energią, która może pociągnąć nas w pewnym kierunku, jeżeli są zrobione na dobrym gruncie, mogą nadać nowy kierunek. Być może nie osiągniesz dokładnie tego, co postanowisz podczas wypicia szampana, ale na pewno może pomóc to zrobić kroki w nowym kierunku.

Cóż to jest za grunt, do którego trzeba wsadzić postanowienia noworoczne, żeby rosły i dawały płony w nadchodzącym roku?

Od razu uprzedzam, że nie znajdziesz nic odkrywczego na liście, ale niech to będzie przypominajka i zachęcenie do zrobienia przynajmniej kilku tych rzeczy, a nie przeczytania i pomyślenia, że już o tym tyle razy słyszałaś.

1. Podziękuj sobie i innym

Postaraj się naprawdę poczuć tę wdzięczność. Pomyśl o tym, co już masz. O swojej rodzinie, miejscu, gdzie mieszkasz, pracy, hobby. Pomyśl o tym, w jakich niesamowitych czasach żyjemy, gdzie jest dostępne tyle wiedzy i informacji. Gdzie możemy podróżować i być, kim chcemy. Pomyśl o swoim ciele, poczuj wdzięczność do niego. Dzięki niemu widzisz, czujesz, słyszysz. Pomyśl o jakiś fajnych momentach, które przeżyłaś. O ludziach, którzy Cię otaczają. Wczuj się. Poczuj to.

Pomyśl też o tych osobach, które odegrali szczególną rolę w Twoim życiu w tym roku? Kto miał na Ciebie największy wpływ? Na kogo Ty miałaś największy wpływ? Kto wspierał Cię radą? W towarzystwie kogo mogłaś się pośmiać i na chwilę zapomnieć o codzienności? Dzięki komu miałaś jakieś olśnienie? Kto Ci pomógł w pracy? Albo odegrał rolę nauczyciela?

Lubię dla takich osób wysłać małe prezenty z podziękowaniem. Czasami pisze maila, gdzie mówię o tym, ile mi dał i dziękuję za to. Mnie samej daje to bardzo fajne uczucie, a oprócz tego pozwała wzmocnić lub zbudować więź.

2. Doceń swoje sukcesy!

Mam 30 lat. 7 lat temu przyjechałam z Ukrainy, nie znałam języka, nie miałam pomysłu na siebie, sprzątałam hotele, żeby jakoś się utrzymać. Teraz swobodnie posługuję się językiem polskim, mam dobrze płatną pracę w marketingu, prowadzę bloga i stawiam kroki w kierunku czegoś swojego. Wtedy 7 lat temu, mi się wydawało niemożliwe, że dojdę do tego miejsca, w którym jestem. A teraz czasami myślę, że nie odnoszę sukcesów zawodowych, nie zarabiam więcej, nie mam jeszcze swojego biznesu. Ale jeżeli porównać się z sobą samą rok temu, 3 lata temu, 5 lat temu, odnoszę duże sukcesy. W porównaniu do tego miejsca, z którego zaczynałam, doszłam bardzo daleko. Tak, ktoś zachodzi dalej, albo udaje się rozkręcić biznes, albo zbudować fajny dom. Ale nigdy nie wiesz, jako historia za tym stoi, czego to kosztuje oraz jakie zasoby ta osoba ma. Czasami bardzo ciężko nie porównywać się z innymi. Szczególnie kiedy prawie każdy ma konto w mediach społecznościach, gdzie widać zazwyczaj tylko tę jasną stronę.

Dlatego tak ważne widzieć i doceniać własne sukcesy. Wtedy sama sobie dajesz poczucie, że wierzysz w siebie, że widzisz siebie, że wiesz, że Tobie się uda. Docenienie własnych sukcesów dodaje pewności siebie i poczucia sprawczości.

3. Przypomnij sobie miłe chwile ubiegającego roku

Przejrzyj zdjęcia w telefonie lub zrób przegląd kalendarza. Możecie usiąść razem z rodziną i powspominać, co fajnego było w tym roku? Jakie szczególne momenty przeżyliście razem lub osobno? Tu piszę o fajnych i zabawnych sposobach na podsumowanie roku, może znajdziesz coś dla siebie?

4. Odpuść

Uważam, że sztuka odpuszczania jest jednym z niezbędnych elementów szczęścia i równowagi życiowej. Niby jest to takie proste, ale czasami tak trudno odpuścić.

Pomyśl o tym, co nie chcesz zabierać ze sobą w nadchodzący rok? Może są to jakieś uczucia, które w końcu chcesz pozwolić sobie przeżyć, wypłakać i odpuścić? Może są to, jakieś rzeczy? Spakuj je i poszukaj, gdzie możesz oddać. Może są to jakieś przekonania lub nawyki, które Ci nie służą? A może jest to coś, czego już nie potrzebujesz, bo się zmieniłaś? Weź kartkę papieru i wypisz to wszystko.

5. Przebaczenie

Czy jest jakaś uraza, którą trzymasz w sercu do siebie albo do kogoś innego? Teraz jest dobry moment, aby postarać się wybaczyć. Sobie lub komuś. Wiem, dużo łatwiej napisać, niż to zrobić. Ale spróbuj. Weź kartkę papieru i napisz list do siebie lub do tej osoby. Napisz wszystko, co czujesz, jak mocno Cię uraził lub uraziła, jak jest Ci przykro. I napisz, że wybaczasz. Sama będziesz wiedzieć, co zrobić z tym listem.

6. Pozbądź się tego, czego nie potrzebujesz

Uwielbiam porządki przednoworoczne. Staram się przed końcem roku przejrzeć szafę, półki, szuflady i oddać to, z czego nie korzystałam w ciągu roku lub co już nie chcę mieć. Z każdą oddaną zbędną rzeczą czuję co raz więcej przestrzeni i jakby świeżego powietrza w mieszkaniu.

Jeżeli nie masz czas na wielkie porządki, przejrzyj jedną szafę lub kilka szuflad. Może satysfakcja i poczucie ulgi, kiedy pozbywasz się zbędny rzeczy, da Ci motywację do zrobienia więcej.

7. Pomarz o przyszłości!

Moim zdaniem, koniec roku jest czasem na podsumowanie i refleksje. Na cele przyjdzie czas w styczniu. Ale jest to dobry czas, żeby tak sobie pomarzyć i pomyśleć o tym, jak chcesz, żeby Twoja przyszłość wyglądała? Gdzie siebie widzisz za kilka lat? Kto Cię otacza? Gdzie mieszkasz? Czym się zajmujesz? Jest to dobry moment, aby pomyśleć o wizji przyszłości. Tu pisałam o tym, jak to zrobić.

Oczywiście, tych rzeczy, które warto zrobić przed końcem roku można wymienić więcej, ale ta końcówka zazwyczaj i tak jest bardzo zabiegana. Także zatrzymam się na tych 7. Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć trochę przestrzeni dla refleksji i marzeniach o przyszłości.

Życzę Ci wspaniałych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego nowego roku. Niech wszystko układa się jak najlepiej!

3 sposoby na fajne podsumowanie roku (bez ćwiczeń i pisania)

Grudzień jest dla mnie bardzo szczególny miesiącem. Z jednej strony zawsze jest zakręcony, bo próbuję dokończyć to, co niekończone, kupić prezenty, ubrać choinkę i wysprzątać chatę, ale z drugiej strony jest to moment refleksji i patrzenia wstecz na tę drogę, którą pokonałam w ciągu całego roku.

Już 7 lat z rzędu robię podsumowanie roku i za każdym razem jest dla mnie zaskakujące. Póki nie wypiszę na papierze, nie zdaję sobie sprawy, ile wszystkiego się wydarzyło w ciągu roku. Za każdym razem podczas podsumowania mam ważne refleksje i podstawienia, które pomagają mi wprowadzić zmiany na lepsze w przyszłym roku. Już nie jeden raz podczas warsztatów, przekonałam się, że nie tylko dla mnie tak to działa.

Ale nie każdy lubi ćwiczenia i pisanie. Nie każdy ma do tego przestrzeń. A każdego chciałabym do podsumowania roku zachęcić. Zatem proponuje 3 sposoby na fajne i zabawne podsumowanie roku.

1. Podsumowanie roku w postaci fotoksiązki

Uwierz mi, jest to świetna zabawa, podczas której będziesz i śmiać się, i wzruszać, i przeżywać na nowo najlepsze momenty ubiegającego roku.

Obecnie jest dużo możliwości zrobić fotoksiażkę poprzez stronę internetową, a nawet za pomocą aplikacji mobilnej. Osobiście korzystam z usług Colorland. Firma proponuje obydwie te możliwości.

Wolę zgrać zdjęcia z telefonu na komputer. Wtedy wybieram pasujący mi szablon fotoksiążki, włączam ulubioną muzykę i zaczynam przeglądać zdjęcia.

Gwarantuję, że nie jeden raz będziesz zaskoczona, ile wydarzeń i radosnych chwil zmieścił ten rok.
Na koniec dostaniesz jeszcze fajny prezent pod choinkę w postaci fotoksiążki. Ja już mam całą kolekcję.

2. Gdybyś wydała książkę o ubiegającym roku, jaki miałaby tytuł?

Tutaj jednak odrobina pisania będzie potrzebna. Lub możesz też zrobić taką zabawę rodzinną, żeby każdy członek rodziny po kolei odpowiedział na 3 pytania:

Może wyjść z tego świetna zabawa.

3. Zagraj w podsumowanie roku!

Zrób z podsumowania roku grę planszową! To jest fajny pomysł, jeżeli masz dzieci w wieku przedszkolnym lub szkolnym i cała rodzina może dołączyć do zabawy.

Przygotuj karteczki z takimi pytaniami:

Możesz wprowadzić dodatkowe zasady. Na przykład, że jest tylko 2 minuty na odpowiedź. Albo za każdą odpowiedź grać zdobywa jeden punkt, a na koniec gracze z największą ilością punktów dostaną małą słodką niespodziankę.

Mam nadzieję, że będzie to świetna rodzinna zabawa, a może i nowa tradycja?

Czy jakiś z tych pomysłów przypadł Ci do gustu? Życzę Ci najcudowniejszy świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego nowego roku. Niech wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Jak odkryć wizje siebie - 3 proste kroki

Wizja życia to jak włączony GPS na telefonie. Jak w końcu zainstalowana aplikacja mapy, na której gdzieś daleko widzisz czerwony guziczek i niebieską strzałeczkę, która wskazuje Twoją lokalizacje oraz czy idziesz w dobrym kierunku. Nadal nie wiesz dokładnej drogi. Nie wiesz, co czeka na Ciebie za zakrętem i nie wiesz, ile tych zakrętów będzie. Ale wiesz, w jakim kierunku  oraz do czego zmierzać.

Wizja życia jest wymarzonym obrazem przyszłej Ciebie: spełnionej i usatysfakcjonowanej. Odkrycie wizji pomaga wyobrazić, uświadomić sobie, zobaczyć, poczuć, co powinno się stać w tej przyszłości, żebyś taka właśnie byłaś.

Czemu ważne jest mieć własną wizję siebie?

Wizja nadaje kierunek Twojemu życiu.

O tym już powiedziałam wyżej. Dodam, że wizja pozwała zobaczyć tę mapę. Przestać patrzeć sobie pod nogi lub na najbliższy zakręt i zobaczyć ten horyzont, perspektywę.

Czego tak naprawdę chcę?

Kiedy stawiamy przed sobą cele, często myślimy, JAK coś osiągnąć. Jeżeli nie widzimy konkretnej drogi, nie znamy przynajmniej mniej więcej odpowiedzi na pytanie „JAK?”, łatwo jest uznać ten cel za nierealistyczny. Przy wyznaczaniu celów trudno jest oderwać się od rzeczywistości i mierzyć wysoko.

Szukając wizji, nie myślimy o tym, jak, a tylko o tym, czego tak naprawdę, w sercu, chcę od życia? Co jest dla mnie ważne? Czy naprawdę marzę o tym, żeby zarabiać grube tysiące czy jest to tylko narzucone społeczeństwem? Czy naprawdę chcę trójkę dzieci, czy tak głęboko w sercu czuję, że jednego mi starczy, bo chcę, na przykład, więcej podróżować lub poświęcić się swojej firmie? Odkrycie wizji pozwała zajrzeć do swojego serca i odszukać, czego ja tak naprawdę chcę. Nie rodzice, nie społeczeństwo, nie oczekiwania własne lub kogoś innego, nie wyobrażenie, że powinnaś.

Wizja nadaje sens Twoim celom!

Bez wizji łatwo wyznaczać zadaniowe cele. Albo cele, idące z tego, co jest ogólnie uważane za wartościowe: budowanie kariery, zarabianie kasy, zdobywanie stanowiska, które ładnie brzmi. Nie mając podstawy w postaci wizji, łatwo wyznaczyć cele, po których osiągnięciu zamiast spełnienia i satysfakcji, będzie tylko zmęczenie. Jeżeli wyznaczasz sobie cele i musisz szukać motywacji, aby je osiągać, to oznacza, że tak naprawdę nie wiesz, po co chcesz osiągnąć ten.

Wizja daje motywacje i poczucie sensu.

Kiedy wyznaczasz cele na podstawie wizji, to masz dużo większą motywację do działania i osiągnięcia tych celów, bo wiesz, DLACZEGO to osiągasz. Wizja życia nadaje sens temu, co robisz tu i teraz.

Jak odkryć wizje siebie?

Przez dłuższy czas miałam problem z tym, jak odkryć wizję. Materiały, które wyszukiwałam na ten temat, najczęściej mówiły o tym, że trzeba zamknąć oczy i pomarzyć. Lub pomyśleć o tym, czego chcesz. Albo wyobrazić sobie przyszłość. Ale jak to zrobić?

W końcu trafiłam na 3 proste rzeczy, które pozwalają oderwać się od rzeczywistości i odblokować coś, co nie daje nam na co dzień marzyć i mierzyć wysoko.

Ale zanim zaczniesz, najlepiej by było, gdybyś przez jakiś czas pozostała z tym pytaniem „A jak bym chciała, żeby moja przyszłość wyglądała?”

Co oznacza pozostać z tym pytaniem? Najlepiej wstawać rano 10 minut wcześniej lub przed zaśnięciem (mi zdecydowanie odpowiada ta poranna opcja) pomyśleć o przyszłości. Zadać sobie pytanie: „Czego chcę?” i poczekać aż przyjdzie jakaś odpowiedź. Bez presji. Bez oczekiwań. Po prostu dać myślom płynąc i się otworzyć na to, co przyjdzie.

A teraz znajdź co najmniej półgodziny spokojnego czasu dla siebie. Usiądź wygodnie, weź coś dobrego do picia, włącz ulubioną muzykę, przygotuj coś do pisania. Nic nie oczekuj. Po prostu bądź otwarta i dobrze się baw.

1. Wypisz fakty o sobie: jak wygląda Twoje życie teraz? W jakim miejscu jesteś?

Może się dziwisz, czemu nagle proszę Cię o wypisanie faktów o Twoim życiu, skoro teraz rozmawiamy o wizji. Po prostu mi zaufaj, za chwilę wszystko wytłumaczę.

Podaję dla przykładu fakty o moim życiu:
• Jestem samodzielną mamą 1,5-rocznego Dobromirka. On jest wspaniały: zdrowy, silny, mądry, bystry.
• Z jego tatą, mimo że nie jesteśmy parą, pozostajemy w bardzo dobrych relacjach i wspólnie wychowujemy dziecko.
• Pracuję na etacie jako marketing manager.
• Wynajmuję mieszkanie.
• Swobodnie mówię i piszę po polsku.
Teraz Twoja kolej. Skup się na faktach. Wypisz co najmniej 10.

2. Jak wyglądało Twoje życie 10 lat temu

A teraz wypisz co najmniej 10 faktów o tym, jak wyglądało Twoje życie 10 lat temu. Gdzie byłaś? Co robiłaś? Jak żyłaś?

Jakie masz refleksje? Zobacz, jak dużo się zmieniło przez te 10 lat! Jak ogromną drogę przeszłaś! Czy myślałaś 10 lat temu, że będziesz w tym miejscu, w którym jesteś teraz?

3. Jak wygląda Twoje życie za 10 lat?

Często, pracując z wizją, sami siebie blokujemy, nie dajemy sobie swobody, aby popłynąć. Włączamy krytyczne myślenie, mówiąc sobie, że tego albo tamtego się nie da. Zobacz, ile rzeczy się dało przez te 10 lat! Pamiętaj, że często nie doceniamy tego, co możemy dokonać w ciągu 10 lat, ale przeceniamy to, co możemy zrealizować w rok.

Teraz daj sobie swobodę, popłyń i w formie luźnych notatek wypisz, jak wygląda Twoje życie za 10 lat:
Ile masz lat?
Co robisz?
Gdzie mieszkasz?
Co robisz zawodowo?
Gdzie pracujesz?
Jak pracujesz i z kim?
Jak spędzasz czas wolny?
Z kim spędzasz ten czas?
Jak się czujesz?
Jak wyglądasz?
Co już masz?
Jak wyglądają Twoje poranki?
Z kim pijesz kawę, a z kim wino?
Pisz wszystko, co Ci przychodzi do głowy.

Skorzystaj z mapy myśli

Jeżeli nie czujesz się pewnie z pisaniem swobodnych notatek, ciężko Ci się za to zabrać, spróbuj wykorzystać mapę myśli. Wypisz w dowolnym schemacie najważniejsze rzeczy, które zdarzą się w poszczególnych obszarach Twojego życia.

Teraz zostaw tę wizję na kilka dni. Zrób sobie przerwę. Odłóż, zapomnij.
Po tych kilku dniach wróć do swojej wizji. Jak się z nią czujesz? Może potrzebujesz coś zmienić? Coś dodać lub usunąć? Jeżeli masz jakiś niepokój lub dyskomfort, to może to oznaczać, że warto jeszcze poszukać. A jeżeli ta wizja Ciebie „grzeje”, to znaczy, że jest ona właściwa, Twoja.

Teraz ta wizja jest podstawą do wyznaczenia celów. Jak przełożyć wizje na konkretne cele, krok po kroku rozpisałam w workbooku „Zaprojektuj inspirujący rok”.

Workbook jest zaprojektowany jako proces, podczas którego:

  • wyznaczysz swoje wartości
  • podsumujesz rok
  • odkryjesz własną wizję
  • przełożysz wizje na konkretne cele na nadchodzący rok

Do 28.12 jest w promocyjnej cenie z rabatem 30%.

Jak zadbać o to, aby wizja „pracowała na Ciebie?”

Niech ta wizja żyje!

Najczęstszym błędem jest to, że wyznaczając wizje, zamykasz notatnik, w którym to pisałaś i odkładasz na półkę. O wizji bardzo łatwo zapomnieć. Zadbaj o to, aby często do niej wracać. Wpisz sobie przypomnienie do kalendarza, aby co dwa tygodnie lub co miesiąc zaglądać do swojej wizji. Jeżeli regularnie wyznaczasz cele na miesiąc, niech to będzie częścią procesu wyznaczania miesięcznych celów. Wydrukuj i powieś w widocznym miejscu. Wracaj regularnie.

Zamiast motywacji, poczucie presji i przytłoczenia

To jest mój przypadek. Listopad był dla mnie miesiącem egzystencjalnych rozkmin. Zastanawiałam się, co daje poczucie sensu i czy to, co ja robię, ma sens dla mnie? W wyniku tych rozmyśleń powstała wizja na 1-3-10 lat. Myślałam, że teraz oskrzydlona polecę w stronę swojej wizji, a zamiast tego zaczęłam czuć ogromną presję i przetłoczenie. Zaczęło mi się wydawać, że w ogóle nie mam sukcesów zawodowych. Że blog się nie rozwija i może w ogóle nie powinnam go prowadzić albo powinnam, ale z innym tematem i do innej grupy docelowe. A może wybrany kierunek zawodowy nie jest właściwy? A jak znajdę czas na pracę, poszukiwanie nowych klientów i szkolenia, ponieważ tak dużo jeszcze nie wiem i tyle kompetencji powinnam zdobyć. I tak dalej, i tak dalej.

Kiedy wyznaczyłaś wizję, odpuść.

Nie myśl, jak do niej dojdziesz. Ni próbuj ułożyć całą drogę z tego miejsca, w którym jesteś do tej wizji. Nie wiesz, jaka będzie ta droga. Skup się na najbliższym kroczku, tylko zadbaj o to, aby był we właściwym kierunku. Jeżeli zrobisz ten krok, a okaże się, że jednak nie był we właściwym kierunku, trudno. Wycofaj się i zrób inny krok. To jest wizja na 10 lat do przodu. Tu i teraz Ty możesz zrobić tylko małe kroczki w tym kierunku i zaufać światu, swojej rzeczywistości, że poprowadzi Cię dobrą drogą. To zaufanie jest ogromnie ważne. Zaufaj, że świat o Ciebie zadba! (o tym pisałam w TOP 3 przekonania, które pozwolą Ci zdobyć świat).

Wizja może się zmieniać

Masz wizję, ale nie przyklejaj się do niej. Nie czuj przed tym obrazem przyszłej siebie zobowiązania. W trakcie drogi poznajesz siebie i ta wizja może się zmienić. To jest normalne. Ważne mieć ten wgląd w siebie.

Mam nadzieję, że uda Ci się za pomocą tych wskazówek odkryć inspirująca wizje siebie, która będzie Cię napędzać i motywować. Z całego serca tego życzę.

Czy poszukiwania sensu życia prowadzą do szczęścia?

Już aranżacja za oknem zmieniła się z jesiennej na zimową. Listopad powoli dobiega końca. W tym miesiącu skupiłam się nad poszukiwaniem poczucia sensu w codziennym życiu. Jakie są moje refleksje?

Nie tak ważne jest CO, tylko JAK

Na początku miesiąca gdzieś z tyłu głowy miałam cichą nadzieję, że uda mi się odkryć / wymyślić / znaleźć jakiś wielki SENS, jakąś swoją MISJE, POWOŁANIE, TEN CEL, dążenie do którego nada mojemu życiu sens. To COŚ, dzięki czemu będę miała przekonanie, że tworzę WARTOŚĆ.

Cóż, tego w miesiąc nie odkryłam i nie wiem, czy w najbliższe lata coś takiego odnajdę. Ale doszłam do wniosku, że aby mieć poczucie sensu (czym jest poczucie sensu) trzeba po prostu codziennie starać się przeżyć ten dzisiejszy dzień dobrze.

Jeżeli jestem w pracy, to starać się dobrze robić tę pracę, nawet jeżeli to nie jest to, co sprawia mi frajdę i co docelowo chcę robić. Teraz jestem tutaj. W tym miejscu, robiąc to, co robię. Mogę albo się frustrować i myśleć o tym, że nie chcę tu być. Albo mogę skupić się na bieżącym zadaniu, spróbować znaleźć w tym przyjemność, a jutro zrobić coś, żeby pojutrze znaleźć się w innym miejscu.

Tak naprawdę mam ten moment tu i teraz. Wiem, że jest to powiedziane już tysiąc razy. Ale tak jest. Słuchałam lekcje Ajahna Brahma o podejmowaniu decyzji. On mówi o tym, że często nadajemy zbyt duże znaczenie decyzjom. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy pójdziemy w prawo, czy w lewo. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka droga będzie lepsza, krótsza, przyjemniejsza. Ale mamy wpływ, jak będziemy reagować na to, co nas na tej drodze spotka. Najczęściej nie tak ważne jest CO, tylko JAK. Nie tak ważne, jest jaką pracę wykonujesz, tylko jak do tego podchodzisz. Można nauczyć się czerpać satysfakcje i przyjemność z najprostszych czynności i nawet wykonując najmniej ambitną pracę, można znaleźć w tym swój cel.

Kiedy przyjechałam do Polski, nie znałam języka i nie miałam pomysłu na siebie, przez pierwszy rok pracowałam w hotelu jako sprzątaczka. Miałam wewnętrzną zgodę, że jest to po prostu etap mojego życia, póki nie nauczę się języka. I nawet miałam satysfakcje z pracy. Miałam swoją określoną kolejność, w jakiej sprzątałam pokoje. Podczas sprzątania słuchałam audiobooki po polsku i uczyłam się języka. Totalnie mnie pochłaniała ta prosta, powtarzalna praca. A czasami miałam zupełnie inne nastawienie: myślałam o tym, że czyszczę toalety, że mało zarabiam, że jak potrafię znaleźć „normalną” pracę. I wtedy czułam się fatalnie i czułam ogromną niepewność, myśląc o swojej przyszłości. A jest to kwestia nastawienia.

Także mój pierwszy wniosek, jest, że nie ważnie jest CO, tylko jak. Poczucie sensu daje codzienna próba przeżyć ten dzień jak najlepiej to jest możliwe.

Działaj w swojej strefie wpływu

Płynnie przechodzę do drugiej części tego wniosku.

Aby przeżyć dzień najlepiej jak potrafisz, trzeba się skupiać na tym, na co naprawdę masz wpływ.

Ostatnio źle się czuję w pracy. Niby mam stanowisko managera, ale często nie mam wpływu na podejmowane decyzje z zakresu marketingu i muszę tak naprawdę wykonywać czyjeś polecenia (zamiast realizować wspólnie wypracowaną strategię), z którymi nie zawsze się zgadzam. Często mocno mnie to frustruję. Ale czy mam na to wspływ? Nie. Tu i teraz jestem w takiej sytuacji i mam przed sobą takie zadanie. Mogę albo się złościć. Albo postarać się wykonać to zadanie najlepiej jak potrafię, czegoś się nauczyć i dać firmie wartość. A nawet do najprostszych zadań można podejść twórczo i kreatywnie i dodać jakiegoś fajnego marketingowego akcentu.

Wtedy, jak się skupię na tym, na co mam realny wpływ, a nie będę myśleć o tym, że coś idzie nie tak, jak ja oczekiwałam lub nie tak, jak powinno, mogę czerpać satysfakcje i przeżyć ten dzień dobrze.

Gdyby ten dzień był ostatni dniem Twojego życia?

Na początku miesiąca postanowiłam, że będę codziennie zadawać sobie to pytanie i zobaczę, jakie to będzie miało wpływ na moje życie.

To pytanie może wydawać się depresyjne, ale tak naprawdę pomagało mi skupiać się właśnie na tym, na co ja mam wpływ. Pewnych rzeczy nie mogę zmienić. W tej chwili pracuję na etacie i nie zbuduję z dnia na dzień własnego biznesu. Pracując w czyjeś firmie, nie mam wpływu na to, jaka jest strategia biznesowa lub czy będę miała kilka różnych wrzutek w ciągu dnia. Ale mam wpływ, czy będę się denerwować i się złościć, czy po prostu pogodzę się z tym, że dziś tak mam. Zrobię wniosek, że mi to nie odpowiada i powinnam wymyślić, jak to zmienić, ale teraz jest tak, jak jest. I gdyby to był mój ostatni dzień, to nie chciałabym się złościć i denerwować, a tylko chciałabym się cieszyć tym dniem.

Wartości jako kompas życiowy

W tym miesiącu na nowo wyznaczyłam swoje wartości. Uważam, że jest to nasz kompas życiowy. Jeżeli nie żyjemy zgodnie ze swoimi wartościami, nie realizujemy je, nie podejmujemy decyzji zgodnie z nimi, wtedy właśnie tracimy poczucie sensu i spełnienia. Jest to podstawa, na którą powinny się opierać wszystkie cele, wizja życiowa, podejmowane decyzje.

Jeżeli jeszcze nie jesteś zapisana na newsletter, możesz się zapisać, wtedy w prezencie dostaniesz darmowy e-book o wyznaczeniach wartości.

Tym razem jeszcze bardziej usprawniłam proces odkrycia wartości życiowych. Jest to pisane w e-booku „Zaprojektuj inspirujący rok 2023”, sprzedaż którego rusza 12 grudnia.

Wizja życia

Zdecydowanie poczucie sensu daje klarowna wizja, dokąd zmierzasz. W książce Viktora E. Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu” autor opowiada o tym, jak przeżył niemiecki obóz koncentracyjny. To, co dawało mu siłę przetrwać i żyć dalej, to klarowny cel, który on miał przed sobą — wydać książkę. Później Viktor Frankl założył logoterapie — podejście w psychoterapii, które się skupia na akceptacji siebie i poszukiwaniu sensu życia.

W pewnym momencie ja się zorientowałam, że kiedy byłam ze swoim partnerem, to miałam jakąś wizje swojego życia. Później my się rozstaliśmy i stawiałam przed sobą bardzo konkretne krótkoterminowe cele: znaleźć mieszkanie, pracę, na nowo poukładać życie. Ale kiedy te cele osiągnęłam, to uświadomiłam sobie, że jestem w miejscu, gdzie pracuję na etacie, co nie daje dużo satysfakcji i frajdy, nie zarabiam tyle, ile chciałabym i nie ma pojęcia, jak to zmienić. Nie mam strategii. Nie wiem, jaki ma być mój kolejny krok. Nie podoba mi się miejsce, w którym jestem tu i teraz, ale nie wiem GDZIE mam trafić i tym bardziej nie wiem, jak tam trafię.

I to budziło we mnie dużą niepewność i brak poczucia sensu tego, co robię.

Dałam sobie miesiąc na odkrycie wizji siebie. Na to, żeby spokojnie siebie poobserwować, co lubię robić, co sprawia mi przyjemność, co zabiera mi energię, a co dodaję, co wprowadza mnie w stan flow.

Kiedy usiadłam i rozpisałam swoją wizje za 10 lat, za 3 lata i na koniec 2023 roku, poczułam ogromną ulgę, radość, podekscytowanie i chęć działania! Wyznaczona wizja, świadomość kierunku w którym chcę zmierzać, długoterminowy ambitny cel, który mam przed sobą, jest to, co nadaje życiu sens i daje chęć i siłę iść do przodu!

O wizji siebie będzie osobny wpis, a szczegółowy opis krok po kroku, jak odkryć swoją wizje będzie rozpisany w e-booku „Zaprojektuj sinnspirujący rok 2023

Zapisz się na newsletter, żeby nic Cię nie ominęło

Parę słów na koniec

Był to ciekawy miesiąc. Dałam sobie przestrzeń i czas po prostu poobserwować, a nie próbować na siłę robić jakieś ćwiczenia lub w inny sposób szukać tego sensu i wizji siebie. Wstawałam codziennie rano i póki wypijałam poranną szklankę wody, myślałam o tym, co chcę robić, gdzie chcę być, nie wywierając na siebie presji za to, że na ten moment nie znam odpowiedzi. W pewnym momencie odpowiedzi przychodziły same podczas spaceru lub po treningu. Klocki same się układały. Tylko trzeba było dać na to czas i przestrzeń.

Mój wniosek jest taki, że poczucie sensu, odnalezienie swojej misji lub powołania, jest ważnym elementem szczęścia. Nie warto próbować na siłę tego szukać, odpowiedzi same przychodzą, kiedy jesteśmy gotowe. Ale warto dawać sobie czas na takie rozmyślania i obserwacje siebie.

Daj znać, jaką jedną rzecz bierzesz dla siebie z tego wpisu?

Czy jestem nieudacznikiem?

Mam trzydzieści lat. Jestem mamą 1,5 dziecka. Nie mam partnera, a tym bardziej męża. Rodziny blisko siebie też nie mam. Nie posiadam mieszkania. Pracuję na etacie i czuję, że nie jest to, co chciałabym w życiu robić. A co chciałabym robić? Nadal nie wiem. Marzy mi się swój biznes, ale nie wiem jak do tego dojść, mając małe dziecko i nie mając wsparcia. Nie mam obywatelstwa kraju, w którym mieszkam. A w kraju, którego obywatelstwo posiadam, trwa wojna. Oszczędności mam, ale nie wystarczy na przeżycie bez pracy 3 miesięcy. Czy to wszystko sprawia, że jestem nieudacznikiem?

Czy to wszystko sprawia, że jestem nieudacznikiem? Co to oznacza być nieudacznikiem?

A jeżeli odwrócę tę historię?

Siedem lat temu przyjechałam do Polski. Nie znałam języka. Przez pierwsze 8 miesięcy sprzątałam hotele. Gdzieś w głębi wiedziałam, że potrafię więcej. Ale co to jest to „więcej” oraz jak to osiągnąć – nie miałam pomysłu. Wtedy zaczęła się moja przygoda z rozwojem osobistym. Wtedy po raz pierwszy wyznaczyłam sobie cele i określiłam jakąś wizję przyszłości.

Dwa lata później podjęłam pracę jako account manager w agencji reklamowej. Już posługiwałam się językiem na tyle, że pisałam maile oraz rozmawiałam z klientami. Ale miałam ogromną blokadę, żeby pojechać do klienta na spotkanie z prezentacją.

Żeby pozbyć się tego lęku oraz bariery językowej, dołączyłam do klubu wystąpień publicznych Toastmasters, gdzie występowałam publicznie w obcym dla mnie języku. Dotychczas pamiętam to pierwsze wystąpienie. To był chyba największy stres w moim życiu. Myślałam, że umrę. Ale dałam radę.

Jak już pokonałam własną blokadę, byłam nie do zatrzymania. Wszystkie spotkania biznesowo-networkingowe w Warszawie były moje. Byłam w swoim żywiole. Poznawałam nowe osoby, przełamywałam lody, nawiązywałam relacje.

Na jednym z takich spotkań poznałam prezesa dużej firmy technologicznej, dokąd nieco później zaprosił mnie do pracy jako specjalistkę ds. marketingu. Organizowałam targi po całym świecie, wyjazdy zespołu do USA i Australii. Robiłam międzynarodowe webinary. Pisałam teksty po polsku i angielsku. Wyobrażasz to sobie? Przyjechałam do Polski, nie znając języka, a cztery lata później pracowałam w marketingu w dużej polskiej firmie technologicznej.

W wolnym czasie zaczęłam rozkręcać swoje warsztaty z planowania i zarządzania sobą w czasie. Podczas jednego z takich warsztatów, poznałam dziewczynę, która zaprosiła mnie, abym wygłosiła prelekcję na uczelni ASBiRO. NA UCZELNI!! W języku polskim.

Czy teraz to brzmi jak historia sukcesu?

A jeżeli powiem, że podczas pracy w agencji reklamowej, nie udało mi się wyjść na ten poziom prowizji, do którego dążyłam? Nie robiłam dużych obrotów finansowych? Własne warsztaty z planowania i zarządzania sobą w czasie brzmią super, a jeżeli Ci powiem, że nie udało mi się przekroczyć ilości 50 osób na takim spotkaniu?Praca w dużej firmie technologicznej zakończyła się tym, że po urlopie macierzyńskim rozwiązali umowę?

Teraz już nie brzmi to super.

Zaczęłam szukać pracy. Oczywiście, zrobiłam profesjonalne CV (bo w Canvie), wypisałam wszystkie swoje osiągnięcia. A powiem, że obok podstawowej pracy zawsze rozwijałam dodatkowe projekty, angażowałam się w dodatkowe aktywności i zdobywałam nowe umiejętności. Mam dosyć szeroką wiedzę w marketingu, gdzieś nawet na granicy marketingu i sprzedaży.

Postanowiłam wysłać CV też do osób, które obserwuję, lubię i z którymi chciałabym współpracować. Tak zrobiłam. Jedna osoba dosyć szybko się odezwała, co mnie strasznie ucieszyło. Poprosiła, żebym zrobiła konkretne przykłady, co osiągnęłam. Kiedy wysłałam portfolio, dostałam odpowiedź, że niestety, nie jest zainteresowany ani estetycznie, ani wiralowo.

I to całe portfolio, które zrobiłam i które mi się wydawało dowodami moich sukcesów, w jeden moment przestało takim być. Przestało mi się wydawać sukcesem to, że mając małe dziecko, założyłam stronę na Facebooku i rozkręciłam sprzedaż lokalnych owoców i warzyw prosto z pola. To, że organizowałam własne warsztaty z planowania w Warszawie, mając pracę na cały etat. To, że mając małe dziecko, udało mi się założyć swój blog, bo ani zdjęcia nie są profesjonalne, ani nie ma dużego ruchu na tej stronie.

I czym jest sukces? Zobacz, jak każdą historię można odwrócić.

Tak się zmęczyłam od tego. Od tych ciągłych prób osiągania sukcesu. A Ty? Nie jesteś zmęczona?

A jeżeli powiedzieć, że głównym miernikiem sukcesu jest to, czy jesteś szczęśliwa? Czy jesteś troskliwa wobec siebie i swoich bliskich? Czy masz w sobie pozytywną energię i dzielisz się z nią innymi? Czy robisz coś, co sprawia Ci przyjemność? Że po prostu jesteś sobą. Jeżeli powiesz sobie, że jesteś wystarczająca? Taka jaka jesteś?

To, że jesteś córką, oznacza, że dałaś swojej mamie tyle miłości, ile ona się nawet nie spodziewała. Czuję to wobec swojego dziecka, i wiem, że to samo czuła moja mama. Wiem, że mimo tego, że też była samotną matką, dałam jej mnóstwo radości i miłości. Wiem, że dużo szczęścia dałam babci i dziadkowi. Dzięki mnie mieli drugą młodość. Dałam życie nowemu człowieku. Co może być ważniejsze od tego?
Jestem dobrą osobą. Uczciwą, postępuję zgodnie ze swoimi zasadami moralnymi. Na ile mam możliwość, staram się pomagać innym. Prowadzę kurs polskiego dla uchodźców. Kiedyś mi bardzo pomogła taka nauczycielka na początku mojej drogi. Może teraz ja mogę komuś pomóc?

Czy tego jest mało? Czy nie są to powody dla dumy? Dla wdzięczności i radości?
A teraz powiedz, czym jest dla Ciebie sukces? Czy jesteś wystarczająca? Jestem przekonana, że jesteś. Przytulam mocno. Wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Rozmyślanie o śmierci i sensie życia

Czy zastanawiasz się czasami nad sensem życia? Czy myślisz o tym, co zostawisz po sobie ? Czy zadajesz sobie pytanie, czy to, co robisz na co dzień, ma sens i wartość? Co daje mi poczucie spełnienia i sensu? Czy to wszystko ma w ogóle głębszy sens? A jeżeli tak, to jaki?

Na co dzień raczej nie zadajemy sobie takich pytań. Raczej mało kto w swoich nawykach ma codzienne rozmyślania o egzystencji przy porannej kawie. A jednaj poczucie sensu jest jednym z elementów szczęścia.

Poczucie sensu jest niezbędnym elementem szczęścia.

Nansy Seem, Catherine Jacobs, Sonya Lubomirski w jednym z rozdziałów książki "House i Psychologia" (jest to książka napisana przez wiele autorów i składa się z serii artykułów psychologicznych poświęconym różnym tematom) omawiają faktyczne aspekty, które trwałe wpływają na nasze poczucie szczęścia, które zostały w naukowy sposób ocenione i przebadane na licznych grupach badawczych.

Według autorów kluczowe elementy szczęścia to:

  1. Bliskie relacje z rodziną i przyjaciółmi
  2. Praca, w której się realizujemy i robimy to, co lubimy
  3. Poczucie spełnienia, znaczenia i sensu
  4. Flow, robienie czegoś na granicy naszych umiejętności
  5. Duchowość

Jeżeli nie masz czasu, czytać książkę, bardzo polecam podcast "Książki, które uczą", gdzie właśnie jest odcinek o tym rozdziale.

W tym miesiącu chciałabym skupić się na poczuciu spełnienia, znaczenia i sensu.

Długo zastanawiałam się, w jaki sposób można ugryźć temat sensu życia. Doszłam do wniosku, że można ten temat podzielić na dwa obszary:

Chciałabym dziś trochę dotknąć każdego z tych obszarów, dzieląc się swoimi rozmyśleniami i mając nadzieję zachęcić Cię do chwili refleksji i szukania swoich odpowiedzi.

Obszar duchowy — jaki jest sens życia?

W aspekcie duchowym do mnie najbardziej przemawiają dwie filozofie.

Zgodnie z buddyzmem sensem życia jest dążenie do bezwarunkowej miłości.

Myślę, że mamie jest łatwiej zrozumieć, na czym polega bezwarunkowa miłość, bo tak kochamy swoje dzieci. Bez względu na wszystko. Nie ważne, jakie błędy popełniają, jakich wyborów życiowych dokonują, kochamy je bez warunków. Takimi, jakimi są.

Czy potrafisz kochać życie tak, jak swoje dziecko?

A czy potrafimy tak kochać życie? We wszystkich jego odsłonach? Czy potrafię czuć tę miłość, kiedy rozstałam się z partnerem lub zmarł mi bliski przyjaciel? Czy stawiam warunki: kocham, kiedy czuję się radosna i spełniona, a kiedy doświadczam czegoś bolesnego, to już nie?

Tak samo, czy potrafimy kochać naszych bliskich, partnerów bez warunków? Bez względu na błędy, wybory, niewygodne dla nas decyzje, których dokonują?

Ajahm Brahm (mnich buddyjski) w jednym ze swoich wykładów powiedział, że gdybyśmy byli w stanie obdarzyć przestępcę miłością, on by wyzdrowiał. Gdybyśmy potrafili kochać ludzi mimo zła, które wyrządzają, oni by zdrowieli i tego zła byłoby mniej.

Bezwarunkowa miłość uzdrawia i sprawia, że świat jest lepszy.

Zgodnie z transerfingiem, sensem życia jest realizacja potencjału duszy. Tak samo, jak buddyzm, transerfing twierdzi, że dusza ma wiele wcieleń. Przychodzi na ten świat już z jakimś doświadczenie i potencjałem. Naszym zadaniem jest pokonać własne bariery, to, co narzuca nam społeczeństwo, to, co jest „normalne” i przejęte, i usłyszeć ten głos duszy, odnaleźć swoją drogę.

Jeżeli mówić mniej ezoterycznie, to sensem życia, jest odnalezienie swojego powołania. Tego, w czym jesteś dobra, co sprawia frajdę, daje Ci spełnienie, radość i satysfakcje. Często, jeżeli udaje się odnaleźć „swoje” zajęcie, idzie za tym również sukces finansowy. Kiedy robisz to, co kochasz oraz masz stan flow, kiedy się zanurzasz w pracę i tracisz poczucie czas, są to również elementy szczęścia.

A kiedy czujemy spełnienie, jesteśmy w stanie dzielić się dobrem oraz miłością ze światem, sprawiając, że staję się lepszy.

Czy przemawia do Ciebie któraś z tych teorii? Czy masz swoją?

Obszar indywidualny — czym jest poczucie sensu życia oraz co sprawia, że go czujemy lub nie?

Sens życia jest sformułowany jako jedno z podstawowych założeń logoterapii. Zgodnie z tym nurtem jest to podstawowa potrzeba każdego człowieka. Aspekt ściśle związany z motywacją, którą odczuwamy w odniesieniu do własnego istnienia.

To psychiatra Viktor Frankl stworzył i rozwinął pojęcie logoterapii. Po kilku latach spędzonych w nazistowskich obozach koncentracyjnych autor odkrył, że to właśnie znaczenie, jakie każdy z nas nadaje życiu może pomóc nam wytrwać nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach.
Jest to motywacja nadrzędna, ponieważ sprawia, że postrzegamy i doświadczamy życia jako wartościowego w obliczu jakichkolwiek niekorzystnych okoliczności.

Zgodnie z naukową definicją, którą dał poczuciu sensu R. Klamut w opracowaniu „Źródło motywacji podmiotowej – potrzeba sensu życia. Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej” poczucie sensu jest „wynikiem poznawczego i egzystencjalnego nadawania pozytywnego znaczenia przeżytym lub antycypowanym doświadczeniom oraz generalizowania ocen poszczególnych doświadczeń”. Poczucie sensu życia uwarunkowane jest ważnością celu, zaangażowaniem w jego osiągnięcie oraz perspektywą realizacji nowych celów (źródło).

Test sensu życia

Purpose In Life Test (PIL), w Polsce znany jako Test Sensu Życia (PLT) został opracowany przez J. Crumbaugha i L.T. Maholicka w 1964 roku, a na język polski przetłumaczony jest przez Z. Płużek (1987).

Test analizuje 4 główne czynniki:

Jeżeli chciałabyś zrobić test PIL, zapisz się na newsletter, dostaniesz kwestionariusz wraz z interpretacją oraz kilka prezencików ode mnie.

A tak praktycznie?

Wszystko, co napisałam wyżej to jest teoria. A tak praktycznie, co możesz zrobić, żeby mieć poczucie sensu na co dzień? Żeby mieć przekonanie, że Twoje życie ma znaczenie? Jak to osiągnąć?

Powiem, że kiedy byliśmy razem z tatą mojego dziecka, miałam w głowie pewną wizję swojego życia. Stawiałam kroki w kierunki tej wizji. Miałam poczucie, że to, co robię ma sens i znaczenie, bo prowadzi mnie do tej wizji. Sam proces dążenia, sama droga również sprawiała mi przyjemność. Później, kiedy się rozstaliśmy, musiałam na nowo ułożyć swoje życie. Stawiałam przed sobą bardzo konkretne, krótkoterminowe cele. Teraz kiedy to osiągnęłam i poukładałam swoją sytuację życiową, doszłam do wniosku, że zgubiłam bardziej dalekosiężną wizję swojego życia. Praca, którą obecnie mam, na pewno nie jest tym, co chciałabym robić w długiej perspektywie. Ale właśnie co chciałabym robić? Jak chcę, żeby moje życie wyglądało?

Bez tej wizji, bez zrozumienia, do czego dążę w długiej perspektywie, nie czuję głębokiego znaczenia tego, co robię tu i teraz, bo nie wiem do czego mnie to prowadzi.

W tym miesiącu chcę się zająć praktycznym poszukiwaniem poczucia sensu. W tym celu:

Na połączeniu tych 4 obszarów właśnie znajduję się ikigaj - Twój sens życia, który daje poczucie spełnienia i szczęścia

Podsumowując, myślę, że poczucie sensu daje kilka kluczowych elementów:

  1. świadomość swoich wartości życiowych oraz ich realizacja
  2. ambitne cele, które nas motywują i rozwijają, a proces dążenia do tych celów sprawia przyjemność i satysfakcje (czyli odkrycie swojego ikigaj)
  3. zgodnie ze wspomnianymi wyżej autorami artykułu o psychologii szczęścia, szczęścia ma dwa składniki: hedonizm, czyli zadowolenia i pozytywne doświadczenia teraz oraz eudemonia, czyli dążenie do spełnienia i poszukiwanie poczucia sensu. Także w poszukiwaniu sensu, nie warto zapominać po prostu cieszyć się życiem, zauważać i doceniać małe codzienne rzeczy, po prostu być ze swoim dzieckiem i doceniać tę bliskość, nawet jeżeli nie robimy nic „ambitnego” i rozwojowego. Bo inaczej to zacznie tracić sens.

Czy wyruszasz razem ze mną w poszukiwania sensu w tym miesiącu?

3 sekretne składniki równowagi życiowej

Równowaga życiowa jest jednym z moich ulubionych tematów. Swoje pierwsze 5 lat życia w Polsce poświęciłam na poszukiwania równowagi. Właśnie z tego powodu zaczęłam ćwiczyć jogę. To właśnie w próbach odnalezienia życiowej równowagi zaczęłam wyznaczać cele, planować oraz robić koło życia.

Doszłam do kilku wniosków.

Równowaga nie jest czymś statycznym. To jest ciągle dążenie i balansowanie. Między różnymi priorytetami i potrzebami. Przebywanie w równowadze to jest przebywanie w ciągłej zmianie i wsłuchiwanie się w siebie.

Równowaga opiera się na 3 filarach. Aby ją poczuć, trzeba zadbać o każdy z nich.

Filar 1. Wewnętrzna równowaga męskiej i kobiecej energii

Powiem, że zawsze byłam sceptyczna w takich tematach. Ale kiedy mój kolejny związek się rozpadł i przy tym moja historia bardzo przypominała historię mojej mamy, doszłam do wniosku, że jednak to, co bierzemy z rodziny – schematy, które dorastając, przyjmujemy od mamy i od taty – mają na nas ogromny wpływ.

Zaczęłam interesować się psychologią w nurcie systemowym i doszłam do ważnych wniosków dotyczących równowagi życiowej. Abym mogła lepiej je przekazać, muszę Ci najpierw krótko opowiedzieć historię mojego dorastania.

Moja mama urodziła mnie, mając 18 lat. Miałam roczek, gdy rozwiodła się z ojcem (tak jak ja rozstałam się z partnerem, gdy synek miał niecały rok). Kiedy miałam 9 lat, mama pojechała do Kijowa budować firmę, a ja zostałam w małym miasteczku z babcią i dziadkiem. Dopiero gdy miałam 15, mama zabrała mnie do siebie do Kijowa, gdzie poszłam do liceum. W Kijowie zamieszkałam z mamą i z ojczymem.

Niestety na początku nasze relacje nie układały się najlepiej. Czułam, że to ja muszę dołączyć do ich rodziny, a nie ojczym dołącza do rodziny, którą tworzyłam z mamą. Poczułam, że mama wybrała jego, a nie mnie. Wtedy postanowiłam, że ja sama sobie ze wszystkim poradzę i zamknęłam w sercu żal do mamy. Dodam tylko, że do tego wszystkiego doszłam dopiero teraz.

Po zakończeniu studiów przeprowadziłam się do Warszawy i zaczęłam budować swoją rzeczywistość w innym kraju. Byłam taką siłaczką. Ze wszystkim dzielnie dawałam sobie radę. Wewnętrznie nie pozwalałam sobie na to, aby być słabą. Wskutek tego przyciągałam do siebie słabszych mężczyzn. Byłam zmęczona i zestresowana, bo ciągle walczyłam z rzeczywistością. Brakowało mi lekkości, kobiecości, umiejętności odpuszczania, wyluzowania, odprężania się. Cały czas było mi ciężko. Miałam pod górkę.

Wtedy właśnie przechodziły przeze mnie burze emocji, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Czasami po prostu iskrzyłam energią, radością, pozytywnym nastawieniem, a czasami wpadałam w smutek i mogłam się rozpłakać z byle powodu. Wtedy to rozpaczliwie szukałam równowagi i czułam, że brakuje mi jakiegoś wewnętrznego oparcia.

Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przyczyna tego tkwi właśnie w tym, że w sercu byłam zamknięta na mamę i za mocno poszłam w tę energię męską. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko może brzmieć abstrakcyjnie, bo tak to brzmiało dla mnie jeszcze kilka miesięcy temu. Ale czym bardziej zgłębiam temat, tym więcej ma to dla mnie sensu.

Popatrz, co nam daje energia od mamy, a co daje energia od taty:

Slajd z prezentacji Darii Dahl podczas warsztatu "Kobieta ma pieniądze"

Mama to jest nasze „tak”, bo to ona jako pierwsza zgodziła się na życie. Energia od mamy to jest nasza kobiecość, odprężanie się, przyjmowanie. To umiejętność odpoczywania i czerpania zadowolenia z pracy.

Energia od taty to jest nasze „nie”, umiejętność stawiania granic, asertywność. Męska energia daje nam moc wychodzenia do świata ze swoimi pomysłami, pomaga realizować te pomysły, osiągać cele, zdobywać.

Slajd z prezentacji Darii Dahl podczas warsztatu "Kobieta ma pieniądze"

Ale jeżeli kobieta „utyka” przy tacie, czyli jest w niej za dużo męskiej energii, to właśnie powstaje taka siłaczka, jungowska amazonka, silna kobieta, która ze wszystkim sobie sama daje radę i nie umie pozwolić sobie na słabość i odpoczynek.

Uświadomiłam sobie to wszystko dzięki Darii Dahl, która prowadzi blog „Czuły rozwój” oraz dzieli się wiedzą w nurcie systemowym. Ogromnie polecam jej kanał na YouTube, gdzie znajdziesz między innymi bezpłatny program „Kobieta ma pieniądze” oraz webinary o schematach rodowych. Nie jest to żadna reklama. Piszę szczerze od serca, bo właśnie dzięki tym materiałom wyciągnęłam ważne dla siebie wnioski.

Po uświadomieniu sobie tego ukrytego w sercu żalu do mamy spotkałam się z nią i powiedziałam jej o tym otwarcie. Powiedziałam o tym, że zawsze ma rzeczy ważniejsze ode mnie i wybiera różne inne priorytety życiowe, tylko nie mnie. Pogodziłam się też z jej wyborami życiowymi, bo to jest jej życie i ja nie ponoszę za to odpowiedzialności.

Jest to bardzo głęboki temat, którego na pewno nie odtworzę w kilku akapitach. Chcę Ci natomiast przekazać, że jeżeli nie czujesz równowagi w życiu, to powód może być właśnie w balansie męskiej i kobiecej energii w Tobie. Jeżeli za mocno płyniesz po życiu, jesteś twórcza i kreatywna, masz dużo pomysłów, ale nie jesteś w stanie ich zrealizować, albo czujesz się jak mała dziewczynka, która pragnie, żeby ktoś się nią zaopiekował, to może brakuje Ci męskiej energii i warto się przyjrzeć Twojej wewnętrznej energii z tatą.

A może tak jak ja ciągle walczysz i musisz być silna. Wciąż tak się układa, że nie masz na kim się oprzeć. A wcale tak nie powinno być! Wystarczy przyjrzeć się swojej wewnętrznej relacji z mamą.

Odkąd porozmawiałam z mamą i odpuściłam ten żal, minęło już 2 miesiące. Pisząc ten tekst, uświadomiłam sobie, że ostatnio czuję się znacznie bardziej kobieca, lekka, radosna. W pracy zazwyczaj mam bardzo dobry humor i dużo się śmieję, nawet kiedy jest mocno napięty czas. Poczułam w sobie iskierkę i taką lekkość. Myślę, że to nie jest przypadek🙂

Filar 2. Równowaga w obszarach życiowych

Drugim filarem życiowej równowagi są dobrze ustawione życiowe priorytety. Możemy mieć w sobie balans kobiecej i męskiej energii, ale jeżeli 80% czasu poświęcamy pracy i finansom, a obszar rodziny i odpoczynku jest zaniedbany, ciężko czuć równowagę życiową.

Dlatego tak lubię ćwiczenie koło życia. To ćwiczenie polega na tym, że definiujesz sobie swoje obszary życia. Warto samodzielnie je określić, a nie sięgać po „gotowca”, ponieważ moje obszary mogą się różnic od Twoich. Na przykład ja mam obszar „jaskrawość życia”, do którego wchodzą podróże, aktywność, ciekawe wydarzenia, próbowanie nowych rzeczy. Jest to dla mnie bardzo ważne i odzwierciedla jedną z moich wartości życiowych, ale może absolutnie nie być aktualne dla Ciebie.

Po określeniu obszarów życia próbujesz intuicyjnie dać temu obszarowi ocenę od 1 do 10, zadając sobie pytania:

Bardzo gorąco zachęcam Cię do wykonania tego ćwiczenia. Przygotowałam e-book, gdzie rozpisałam krok po kroku, jak możesz wykonać to ćwiczenie. Pozwala nie tylko ocenić, w jakim miejscu jesteś w tej chwili oraz zobaczyć z lotu ptaka, jak wyglądają poszczególne obszary, ale również wyznaczyć życiowe priorytety i świadomie dokonać wyboru, na czym w danym okresie swojego życia chcesz się skupić.

To ćwiczenie mówi nam o tym, że czujemy szczęście i ogólną satysfakcję z życia, kiedy nasze koło życia rzeczywiście przypomina koło – gdy każdy z obszarów jest rozwinięty mniej więcej na tym samym poziomie. Do tego dążymy.

Stosuję to ćwiczenie już ładnych parę lat. Myślałam o tym, czy rzeczywiście jest możliwe osiągnięcie tej równowagi. Czy da się zadbać o wszystkie obszary? Doszłam do wniosku, że liczy się dążenie i wyznaczenie świadomych priorytetów, dokonanie świadomej decyzji. Powiedzenie sobie, że teraz jest czas, aby się skupić na rodzinie lub własnym rozwoju lub na pracy.

Kiedy urodziłam dziecko, powiedziałam sobie, że pierwszy rok jego życia skupię się na nim. Taki ustaliłam mój główny priorytet. Tak, czasami brakowało mi rozwoju lub swobody czy spełnienia zawodowego, ale wiedziałam, dlaczego mam tak, a nie inaczej ustawione priorytety i czemu dokonałam tego wyboru. Nie czułam żalu lub rozczarowania, że nie dbam o swój rozwój zawodowy lub finansowy. Po prostu miałam czas na inne rzeczy.

Kiedy rozstałam się z partnerem, wiedziałam, że muszę zmienić swoje priorytety i zadbać o to, aby stanąć na nogi. Już mniej uwagi poświęcałam na rozwój siebie jako mamy, a skupiłam się na obszarze zawodowym. Odbyło się to kosztem sportu, rozwoju duchowego, hobby i dbania o swoje otoczenie. Ale dzięki temu, że dokonałam świadomego wyboru, nie czułam, że tracę równowagę w życiu.

Teraz – kiedy już mam pracę i twardo stoję na nogach – czuję, że jest czas, aby trochę odpuścić sobie cele i osiąganie, a skupić się na rozwoju duchowym, otworzeniu się na nowe relacje, na hobby i na przyjaciołach. Mniej czasu poświęcam na rozwój bloga, ale wiem, że przyjdzie moment, kiedy znowu skupię się właśnie na nim.

Tak więc na mnie koło życia działa wspaniale. Dzięki niemu nauczyłam się dokonywać świadomych wyborów i rozumieć, w jakim miejscu się znajduje ten czy inny obszar mojego życia oraz co jest najważniejsze dla mnie w tym momencie.

Filar 3. Balans dawania i brania

Możemy dobrze zadbać o swoje obszary życiowe, ale jeżeli za dużo oddajemy, a za mało dostajemy w zamian, to nie będziemy mieli poczucia równowagi.

Pytam tu o to, co Ci daje energię. Bo jeżeli kochasz swoją pracę, to możesz pracować i 10 godzin dziennie, a czuć się pełną energii, gdyż będzie Cię nakręcać to, co robisz. Będziesz miała zwrot poprzez opinie klientów albo z procesu tworzenia produktów.

A może pracujesz na etacie i też kochasz swoją pracę, ale jakieś procesy decyzyjne lub współpraca z kimś zabiera Ci energię?

A może w swoim związku czujesz, że to Ty więcej dajesz, a w zamian nie dostajesz tego, co potrzebujesz?

Lub po prostu brakuje Ci czasu na odpoczynek i ładowanie baterii?

Nie chciałam zawężać tego tematu tylko do odpoczynku i pracy (ale jeżeli nie umiesz odpocząć, bardzo polecam Ci ten wpis), bo możemy odpoczywać, oglądając seriale i wcale to nie doda nam energii. A możemy pójść na trening, który trudno przecież nazwać odpoczynkiem, a wyjść z pełną baterią i dobrym humorem.

Ważne jest uświadomić sobie, co dodaje Ci energii, a co tę energię zabiera, oraz jak możesz naładować własne baterie.

Bardzo Ci polecam wykonać takie ćwiczenie. Daj sobie tydzień na zrobienie listy rzeczy, które dodają Ci energii oraz w jakich sytuacjach? Czyli: jeżeli jesteś zestresowana w pracy, co najlepiej pomoże Ci się odstresować? A jeżeli u Twojego dziecka szły zęby i miałaś trudny tydzień? Co najlepiej pomoże naładować baterię? Może to się wydać oczywiste, ale nie zawsze mamy świadomość tych rzeczy, a w szczególności kiedy mamy dołek. Szczegóły oraz moją listę możesz zobaczyć TU.

Co myślisz o tych 3 filarach? Czym według Ciebie jest równowaga życiowa?

Zacznij tutaj - o projekcie "Prosto i szczęśliwie"

O projekcie „Prosto i szczęśliwie”

Projekt „Prosto i szczęśliwie” rozpoczął się w styczniu i będzie trwał rok.

Co miesiąc jest nowy temat przewodni. Przez ten czas zastanawiam się, czy ta wartość, o której mówi temat przewodni, może sprawić, że życie stanie się prostsze i szczęśliwsze. Szukam małych kroków, które pozwolą wdrożyć w swoją codzienność zmiany prowadzące do prostszego i lepszego życia.

W ramach tego projektu szukam drogi do prostoty i szczęścia. Zapraszam do tej przygody – bądź razem ze mną! Jestem przekonana, że znajdziesz dla siebie inspiracje.

Dłuższą historię, jak powstał ten projekt oraz czemu założyłam blog możesz przeczytać TU.


Styczeń – MINIMALIZM

Ten rok rozpoczęłam od minimalizmu. To był temat przewodni stycznia.

Przez miesiąc zadawałam sobie takie pytania:

  • Jak pozbyć się nadmiaru?
  • Jak zrozumieć, czy naprawdę potrzebuję danej rzeczy?
  • Jak kupować mniej?
  • Jak minimalizm dba o budżet domowy?
  • Czy pozbycie się bałaganu naprawdę poprawia nasze samopoczucie?

W styczniu:

  • Pozbyłam się ok. 30% swojego stanu posiadania.
  • Rozpoczęłam post zakupowy.
  • Sprawdziłam, czy rzeczywiście mniejszy stan posiadania sprawia, że masz więcej energii.

Czy minimalizm jest drogą do prostoty i szczęścia?


Marzec – SPOKÓJ

Taki był temat przewodni w marcu – w bardzo ciężkim czasie dla wielu osób, bo właśnie wtedy zaczęła się wojna na Ukrainie.

Jak wszyscy, ja też próbowałam ogarnąć się w tej nowej rzeczywistości i jakoś sobie poradzić ze stresem.

Przez miesiąc zadawałam sobie takie pytania:

  • Jak zachować spokój podczas bardzo stresującej sytuacji?
  • Czy działanie jest pigułką na stres?
  • Jak odnaleźć spokój w sobie?

Czy odnalazłam metodę na radzenie sobie z trudną sytuacją?


Kwiecień – NOWY POCZĄTEK

Rozpoczęłam kwiecień z takim tematem przewodnim. Był to przełomowy miesiąc w moim życiu, ponieważ zostałam samodzielną mamą i musiałam na nowo poukładać sobie życie.

Więc szukałam prostych sposobów na podjęcie trudnych decyzji, zadając sobie pytania:

  • Jak wyjść z punktu zero i na nowo ułożyć strategię życiową?
  • Co robić, kiedy masz za dużo na głowie?

Czy potrafiłam odnaleźć szczęście i prostotę w tak trudnym okresie mojego życia?


MAJ – UWAŻNOŚĆ

To był jeden z najważniejszych miesięcy w projekcie „Prosto i Szczęśliwie”, a kurs mindfulness, do którego tak sceptycznie byłam nastawiona, wywołał piękne zmiany w moim życiu. Dzięki niemu odnalazłam w sobie najlepszą przyjaciółkę. Odkryłam wewnętrzne źródło spokoju. Nauczyłam się być uważna w stosunku do siebie oraz do innych. Zaczęłam zauważać mnóstwo małych i miłych codziennych rzeczy i zdałam sobie sprawę, ile na co dzień omija nas przez to, że jesteśmy tak zajęci.

Uważność zdecydowanie może być drogą do prostoty i szczęścia. Przekonaj się sama


Czerwiec – ODPUSZCZANIE

Naturalną kontynuacją tematu uważności stał się temat odpuszczania. Pojawiły się pytania:

  • Czemu tak trudno sobie odpuścić?
  • Jak odpuścić trudne emocje i przeżycia z przeszłości?
  • Jak przestać martwić się o przyszłość?
  • Jak odpuścić swoje plany i być tu i teraz?

W czerwcu wiele się nauczyłam. Dzięki nauce odpuszczania potrafiłam poradzić sobie z urazą, którą trzymałam głęboko w sobie do mojej ukochanej mamy.

Zobacz, jak ważna jest nauka odpuszczania oraz jak możesz po prostu sobie odpuścić.


Lipiec – ESENCJONALIZM

Od tematu odpuszczania tego, co jest zbędne, przeszłam do esencjonalizmu, co zaowocowało takimi pytaniami:

  • Jak robić mniej, a osiągać więcej?
  • Jak wyłonić to, co jest najważniejsze?
  • Czemu tak trudno to zrobić?
  • Czym w zasadzie jest esencjonalizm?
  • Jak w dążeniu do celu robić tylko esencjonalne rzeczy, a nie tracić czasu na to, co zbędne?

Esencjonalizm stał się pięknym domknięciem półrocza, łącząc w całość tematy, które poruszałam w poprzednich miesiącach.

Rok się zaczął od minimalizmu i dążenia do tego, aby posiadać tylko esencjonalne rzeczy. Minimalizm według mnie jest odsłoną esencjonalizmu, tyle że w świecie rzeczy materialnych.

Potem była uważność, dzięki której uczysz się słyszeć siebie i doceniać czas spędzony tylko ze sobą. Uważność jest niezbędnym elementem esencjonalizmu.

Odpuszczanie, które było tematem czerwca, również jest cenną i ważną umiejętnością esencjonalisty. Nie da się wybierać najważniejszych rzeczy bez eliminacji i pogodzenia się z tym, że nie zrealizujesz wszystkich pomysłów i nie weźmiesz udziału w każdym projekcie. I na końcu jest esencjonalizm, który piękną klamrą łączy to wszystko w całość.

Czy esencjonalizm jest drogą do prostoty i szczęścia?


Sierpień - ODPOCZYNEK

W ostatni miesiąc wakacji zastanawiałam się:

  • czemu nie potrafimy odpocząć?
  • jak nauczyć się odpoczywać w codziennym pędzie?
  • jakie małe kroczki lub rytuały pozwolą zachować wakacyjną energie jak najdłużej?
  • Jak w natłoku obowiązków nauczyć się odpoczywać bez długich wyjazdów i dużych wydatków

Z moimi wnioskami i listą praktycznych wskazówek jak wdrożyć nawyk odpoczywania w codzienność możesz zapoznać się TUTAJ.

Oprócz projektu "Prosto i szczęśliwie" znajdziesz na blogu wpisy na temat zarządzania sobą w czasie dla mam. Z planowaniem mam bardzo długą przygodę. Kiedy mieszkałam w Warszawie organizowałam warsztaty z planowania i zarządzania sobą w czasie. Ale kiedy urodziło mi się dziecko, poczułam, że większość tych rad, które sama dawała oraz wskazówek, które piszą w książkach, są w moim przypadku ciężkie do zastosowania. Wszystko zrobiło się mega elastyczne, dostosowane do dziecka. I jak tu coś planować? Kiedy rozmawiałam z innymi mamami, wiedziałam, że nie jest to tylko mój problem. Artykuły na ten temat możesz znaleźć pod hasłem "Elastyczny plan dla mam".

Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie, a najważniejsze zainspirujesz się do dążenia do własnego "prosto i szczęśliwie". Jeżeli tak, zapisz się na newsletter i dołącz do naszego grona

Jak nie zgubić wakacyjnej energii i wdrożyć nawyk odpoczywania?

Wakacje dobiegły końca. Odkąd urodziłam dziecko, czas przyspieszył niesamowicie, a odkąd rozpoczęłam pracę, to jeszcze bardziej. Nie zdążyłam się obejrzeć, aż sierpień jest już za nami. Czy też tak masz?

W ostatni miesiąc wakacji zastanawiałam się, jak zachować tę wakacyjną energię i nie stracić jej w wirze pracy? Jak wpleść odpoczynek w codzienność? Jak nauczyć się nie wpadać w pęd i ciągle spieszenie się, a potrafić zatrzymywać się, zapominać o liście zadań i po prostu odpoczywać? Odkryłam 4 powody, czemu nie umiemy odpoczywać. A teraz, podsumowując ten miesiąc, chciałam podzielić się swoimi odkryciami, jak można utrzymywać energię na wysokim poziomie i szybko ładować baterię.

We wrześniu większość z nas ma więcej pracy i obowiązków. Zaczynamy czuć, że do końca roku zostało nie tak dużo czasu. Chcemy zrealizować wyznaczone cele i zamierzone projekty. Zaczyna się znowu szkoła i zajęcia dodatkowe dzieci. Zaczyna się większy pęd. Jak w tym wirze wygospodarować czas i stworzyć atmosferę wakacyjnego luzu? Jak czasami zrzucać z siebie ciężar zadań i obowiązków? Moja odpowiedź: nauczyć się czerpać moc i pozytywną energię z małych rzeczy. Zapraszam do moich pomysłów, jak można to zrobić.

1. Kalendarz przyjemnych zdarzeń

To jest jedno z najlepszych ćwiczeń, które wyciągnęłam z kursu mindfulness. O tym, jak ogromne pozytywne zmiany wywołał w moim życiu mindfulness, możesz przeczytać tutaj, a teraz chcę Cię zachęcić do małego eksperymentu.

Przez ten tydzień wypełniaj kalendarz przyjemnych zdarzeń

Poświęć na to 5 minut w ciągu tego tygodnia.

Chciałabym, żebyś sama dla siebie odkryła, co to Ci da, bo każda ma swoje refleksje. Ale podzielę się trzema rzeczami:

Dzięki temu kalendarzu odkryłam, że w najmniejsze codzienne rzeczy mogą się stać źródłem inspiracji i mocy.

Jeżeli chciałabyś dostać kalendarz do druku, wypełnij formularz poniżej.

2. Co dodaję mi energii?

Zrób listę rzeczy, które dodają Ci energii. Niby prosta rzecz, ale dzięki temu zaczniesz świadomie obserwować, co pozwała Ci szybko zregenerować się i w jakich sytuacjach. Na przykład, kiedy czuję się wyczerpana i przetłoczona, nie ma lepszego sposobu na regeneracje, niż spacer w lesie. A jeżeli jestem trochę zmęczona i zapracowana, wtedy sięgam po aktywny wypoczynek — trening lub kajaki.
Moją listę możesz znaleźć tu. Bardzo zachęcam Cię do stworzenia własnej.

3. Jak ja to lubię!

Kiedyś miałam problemy z zasypianiem (odkąd mam dziecko, śpię, jeżeli dają mi taką możliwość) i trafiłam na książkę „Nic się nie dzieje".
Jest to unikatowa audioksiążka z krótkimi relaksacyjnymi opowiadaniami, podzielonymi na różne pory roku. Te opowiadania są tak przytulne, tak przyjemne do słuchania, że wprowadzają w błogi stan spokoju i rzeczywiście pomagają zasnąć.

A oprócz tego pomagają dostrzec taki drobne małe rzeczy, które cieszą w każdą porę roku:

W każdą porę roku jest mnóstwo małych rzeczy, które sprawiają nam radość. Trzeba tylko zauważyć je w swojej codzienności. A jak zaczniesz je zauważyć i się cieszyć, stanie się to twoim źródłem energii i radość.

4. Zaplanuj!

Oczywiście, nie mogłam nie napisać tej rady.

Odkąd zaczęłam pracę, zauważyłam, że jeżeli nie zaplanuję z wyprzedzeniem coś na weekend, to potrafię spędzić ten czas na wykonaniu obowiązków domowych i dopinaniu tego, co nie zdążyłam zrobić w ciągu tygodnia. Tak jak teraz z pisaniem tego wpisu. W szczególności z małym dzieckiem często ciężko umówić się z kimś lub wymyślić jakieś fajne spędzania czasu z dnia na dzień. Sięgnij po listę rzeczy, które dodają Ci energii i już teraz zaplanuj coś fajnego na weekend, co naładuje Twoją baterię!

5. Twoje ciało mówi

Z drugiej strony przede wszystkim trzeba słuchać swoje ciało. Czasami tydzień był tak napięty, że jedyne, na co masz ochotę, nigdzie się nie spieszyć, pochodzić w piżamie, nie malować i po prostu spędzić czas w domu. Trzeba sobie na to pozwolić i czasami wykreślić z kalendarza to, co było tam wpisane. Nic na siłę.

6. Działaj powoli

Odkąd wróciłam do pracy, zauważam, że często jestem w biegu, w pośpiechu, w próbach zdążyć wszystko i wepchnąć w dzień jak najwięcej. Czasami robię to z intencją, aby mieć więcej wolnego czasu w weekend. Ale często w weekend nie potrafię wyjść z tego trybu. Szukam sposobów na to, jak świadomie zwalniać. Nie poddawać się presji terminów i ilości zadań na liście. Często w weekend łapię się na tym, że mam do siebie wyrzuty, że jest już godzina 11, a ja dopiero robię śniadanie. Pomagają mi zwolnić spacery po lesie i słuchanie audioksiążki, ale nie zawsze mam taką możliwość. Także skutecznej metody jeszcze nie znalazłam. Chętnie przyjmę Twoją radę, jeżeli masz pomysły, jak można nauczyć się świadomego zwalniania, a przy tym zachowanie aktywnego działania.

Jakie masz sposoby na odpoczynek? Co ładuję Twoją baterię? Co pomaga Ci nie wpadać z tryb „szybko"?

Ściskam mocno!

4 powody, dlaczego nie umiesz odpocząć

Wstaję przed 6. Lecę szybko do łazienki, myję twarz i siadam do porannej medytacji. Po medytacji szybkie rozciąganie i biegiem pod prysznic. Czując strumienie wody, myślę o tym, że trzeba jeszcze zrobić sobie sok na wynos i postarać się wcześniej przyjechać do pracy, żeby zdążyć w ciszy popracować.

Budzi się synek. Chwila przytulenia. Razem robimy soczek, ubieramy się, pakujemy się do samochodu, jedziemy do żłobka.

Odprowadzam synka i pędzę do pracy. W drodze słucham afirmacji.
Wlatuję na piętro. Włączam laptop. W tym czasie robię kawę. Aby nie tracić ani chwili. W głowie już mam listę zadań. Siadam do komputera.
Praca, praca, praca.
Szybkie śniadanko, podczas którego myślę, jak ułożyć kolejne zadania, żeby ze wszystkim zdążyć.
Praca, praca.
Szybki obiad. Bezskuteczna próba odłączenia się na chwilę od pracy.
Godzina 16. Lecę po synka.
W drodze myślę, że dobrze by było zrobić zakupy.
Odbieram, lecimy na zakupy.
Przyjeżdżamy do domu. Szybko szykuję kolację. Myślę o tym, co jeszcze zdążę dziś zrobić.
Kolacja. Chwila zabawy na dworze, kąpiel, usypianie. Ogarnianie mieszkania. Siadam do laptopa i piszę ten tekst.
Szybko, póki jeszcze mam chwilę czasu.

Czy znasz taki tryb? Praca, dzieci, dom, rodzina, przyjaciele, hobby, sport, rozwój… Doby jest za mało.
Ale czy potrafisz w tym wszystkim usiąść na chwilę na pupie równo i nic nie robić? Czy umiesz zwolnić obroty i z przyjemnością, bez wyrzutów sumienia poleniuchować lub się powygłupiać z dziećmi?

Przyznaję, że mam problem z odpoczynkiem. Nie umiem odpoczywać. Często, kiedy mam tak zwaną wolną chwilę, staczam prawdziwą wewnętrzną walkę, w której biją się różne priorytety oraz moja chęć i potrzeba odpoczynku. Czasami ten odpoczynek wygrywa, ale potem próbując odpocząć, czuję winę za to, że „nic nie robię”. Myślę, czym mogłabym się zająć w tym czasie. Czuję, jak te wszystkie zadania wołają o mój czas i uwagę. Mam poczucie winy z powodu nicnierobienia.

W obecnych czasach nie tylko ja mam problem z odpoczynkiem. Gdyby było inaczej, nie pojawiłoby się tyle książek o sztuce odpoczynku i nicnierobienia:

  1. Niksen. Holenderska sztuka nierobienia niczego
  2. Sztuka leniuchowania. O szczęściu nicnierobienia
  3. Jak robić nic? Manifest przeciw kultowi produktywności
  4. Odpocząć? TAK! Książka (nie tylko) dla zmęczonych
  5. Sztuka odpoczynku. Jak znaleźć wytchnienie w dzisiejszych czasach
  6. Hvile. Jak norweska sztuka leniuchowania uratuje nam życie
  7. Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych
  8. Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć

Listę mogłabym kontynuować.
Jeżeli też masz problem z odpoczynkiem (jeśli jesteś mamą, a na dodatek pracującą, to na 90% go masz), to zanim zaczniesz się uczyć, jak odpoczywać, i wdrażać różne metody, zastanów się, DLACZEGO NIE UMIESZ ODPOCZĄĆ i cały czas coś robisz.

Próba ucieczki

Warto posadzić samą siebie za stół i przeprowadzić szczerą i otwartą rozmowę. Czy to, że jesteś cały czas zajęta, nie jest próbą ucieczki od czegoś?
Zauważyłam, że kiedy mam trudny okres w życiu, zaczynam więcej sprzątać. Zamiast odpoczywać i ładować baterię, w kółko robię porządki. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że w ten sposób próbuję uzyskać kontrolę. Jeżeli coś się w moim życiu sypie, przynajmniej mogę kontrolować przestrzeń, w której mieszkam.
Jeśli więc jesteś zmęczona i ciągle się czymś zajmujesz, warto się przyjrzeć temu, co takiego robisz i w jakim celu to robisz. Czy na pewno to przybliża Cię do Twoich celów? A może jest tylko ucieczką przed koniecznością rozwiązania jakiegoś problemu i próbą niemyślenia o czymś?

Czuję się ważna, kiedy…

Spróbuj dokończyć to zdanie.

Pamiętam, jak szykowałam się do zwolnienia lekarskiego przed porodem i zamykałam ostatnie projekty w pracy. Pamiętam, jak się bałam, że nie będę miała nic do robienia. Siedziałam i sporządzałam sobie listę książek do przeczytania i wyprawki do szykowania. Pamiętam, że wypełniłam swój kalendarz różnymi ćwiczeniami, spotkaniami dla przyszłych mam, medytacjami i relaksacjami. Zaczęłam się ponownie uczyć francuskiego oraz chodzić na zajęcia z angielskiego. Ale co za tym wszystkim się kryło? Czy te wszystkie zajęcia były konieczne? Czy czerpałam z nich satysfakcję? Czy sprawiały, że czułam się szczęśliwa?
Prawda była taka, że bałam się pustego kalendarza i pustej listy zadań.

Często czujemy się ważne wtedy, kiedy coś „ważnego” robimy. Często jesteśmy chwaleni za coś, co zrobiłyśmy. A siebie samą chwalisz za jakiś uczynek czy za to, jaka jesteś? Zobacz nawet, jak oceniasz podświadomie inne osoby. Jak patrzysz na kobietę, która pracuje i komunikuje, że jest zajęta, a jak patrzysz na kobietę, która siedzi w domu z dziećmi? Tak szczerze sama przed sobą przyznaj, która z nich wydaje Ci się bardziej znacząca lub ważniejsza? Taki sam filtr nakładasz również na siebie.

A jak było w dzieciństwie?

Takie pytanie kiedyś zadała mi moja terapeutka podczas jednego z naszych spotkań. I nagle poczułam „Eureka!”.

Kiedy byłam mała, nie za bardzo akceptowano i pochwalano chwile, kiedy nic nie robiłam. Wróciwszy ze szkoły, odrabiałam lekcje, a potem szłam pomagać w ogrodzie lub robiłam coś w domu. Pamiętam, kiedy siadałam, by obejrzeć bajkę, jak dziadek komentował, że oglądam „głupoty”. Miałam poczucie winy za to, że oglądam tę bajkę. Babcia z dziadkiem również cały czas pracowali w domu lub na dworze. Nie mieliśmy tradycji weekendowego „chillu” lub wspólnego odpoczynku czy poświęcania czasu swojemu hobby. Główną wartością w domu była pracowitość i sumienność. W ten sposób jako dziewczynka nie nauczyłam się odpoczywać i nie robić nic, a nawet będąc już dorosłą wciąż mam poczucie winy, oglądając „głupi” film.

Jak było u Ciebie w dzieciństwie?

A za co siebie chwalisz?

Myślę, że jednym z powodów, dlaczego tak trudno poświęcić czas na odpoczynek i nicnierobienie, są te oczekiwania, które narzucamy same sobie. O ciemnej stronie samorozwoju pisałam już TU. Teraz tylko dodam, że często gonimy za tymi standardami, które same sobie ustawiamy: bycie dobrą mamą (co oznacza: wiedzę o rodzicielstwie bliskości, wczesnym rozwoju, metodach Montessori, prawidłowym odżywianiu, rozwojowych zabawach i jeszcze mnóstwo innych rzeczy), a przy tym rozwój zawodowy, rozwój osobisty, sukces finansowy, ładny wygląd i sylwetka, zawsze wysprzątane mieszkanie, pyszne ciasto w weekend i ręcznie lepione pierogi na kolację.

A jeżeli przestaniesz wymagać od siebie spełnienia tych wszystkich wysokich standardów? Bycia efektywną, łagodną, asertywną, kobiecą, silną, wyrozumiałą i zabawną jednocześnie? A jeżeli pozwolisz sobie na mały lub większy brzuszek, bałagan w domu i kupną kolację? Czy nadal będziesz siebie kochać i akceptować?

Daj mi koniecznie znać, czy też masz czasami problem z tym, żeby odpocząć? Jak myślisz, jakie są tego powody?