czyli Marina Vitovtova o sztuce życia

Czemu tak trudno wyłonić to, co najważniejsze?

Czemu w ogóle tyle rozmów i książek o tym, jak wyznaczać priorytety albo o tym, jak znaleźć drogę do prostoty? Czemu tak trudno zrozumieć, co jest najważniejsze?

Czemu wyznaczając cele, wypisujemy ponad 10 i nie wiemy, za co się zabrać? Czemu tak często czujemy, że mamy na głowie za dużo, że jesteśmy zbyt zajęci? Czemu tak często mówimy, że nie mamy czasu na to, co naprawdę ważne?

Żyjemy w unikatowych czasach. Nie chcę tutaj mówić o tej smutnej stronie, a tylko o tym, że po raz pierwszy w historii mamy pełną swobodę w podróżowaniu, mówieniu, rozpoczynaniu różnych przedsięwzięć, wyborze ścieżki rozwoju. Jest tyle literatury na temat, jak stać się kowalem własnego losu, zostaje tylko wybrać odpowiednią dla siebie drogę.

A mimo tych całych możliwości, mi się wydaję, że jeszcze nigdy nie byliśmy tak zagubieni, tak często nie korzystaliśmy z usług terapeutów i nie mieliśmy takich problemów z tym, żeby zrozumieć, co jest najważniejsze.

Do tych wszystkich rozmyśleń skierowała mnie filozofia esencjonalizmu, która jest tematem przewodnim tego miesiąca.

O co chodzi z tym esencjonalizmem?

Esencjonalizm to jest umiejętność mądrze wkładać swój czas i energię w najważniejsze sprawy, aby osiągnąć maksymalnej efektywności.
To jest umiejętność przeanalizowania wszystkich opcji i wybrania tego, co jest kluczowe.
Esencjonalizm uczy jak wybierać „prawidłowe” zajęcia. To jest metodologia, dzięki której robisz mniej, a osiągasz więcej.

Powyższe określenia wzięłam z książki "Esencjonalista", którą bardzo polecam.

Ale czemu w ogóle pojawiło się takie podejście jak esencjonalizm? Czemu powstała cała książka na temat tego, jak wybierać te zajęcia, które będą najlepsza inwestycja naszego czasu i energii?

1. Zmęczenie od... podejmowania wyborów

Wszystko ma swoje jasne i ciemne strony. Z jednej strony mamy przed sobą mnóstwo możliwości, a z drugiej strony codziennie musimy podejmować multum decyzji. Psychologowie nazywają to zmęczenie decyzjami: czym większą ilość decyzji podejmujemy, tym bardziej cierpi na tym jakość podejmowanych decyzji.

Pamiętam, jak kompletowałam wyprawkę dla maluszka. Znalazłam mnóstwo różnych list, co powinno znaleźć się w takiej wyprawce. Powiem, że żadna z tych list nie mieściła się na jednej kartce. Wybór nawet takiej prostej rzeczy jak smoczek nie był łatwy. A co już mówić o takich skomplikowanych rzeczach jak laktator: ręczny czy elektryczny, jakiej firmy, droższy czy tańszy, a na czym polega dokładna różnica pomiędzy jednym a drugim? Pamiętam, jak prosiłam na mamuśkowych grupach o opinie, a potem analizowałam te wszystkie opcje, nie wiedząc, jaki zrobić wybór.

Na koniec już byłam tak zmęczona tą wyprawką, że poszłam do sklepu i kupiłam pierwszy lepszy w miarę tani wózek. Z tego zakupu chyba byłam najbardziej zadowolona.

Teraz z perspektywy czasu wiem, że kupiłam mnóstwo zbędnych rzeczy. A większość z tych akcesoriów mają takie same funkcje i nie ma większej różnicy pomiędzy poszczególnymi wariantami. I tu dochodzimy do kolejnej przyczyny.

2. Ciemna strona marketingu

Jako marketingowiec, rzucam pierwszy kamień w swój własny ogród. Im bardziej rynek się nasycał różnymi produktami, tym bardziej marketing nabierał rozpędu. Obecnie z każdej strony jesteśmy atakowani komunikatami marketingowymi, przekonującymi, że właśnie ten produkt jest niezbędny, ponieważ ma unikatowe cechy i da nam wartość, bez której nasze życie nie jest wartościowe. Nic dziwnego, że łatwo w tym się pogubić i nie być w stanie rozróżnić, czego potrzebujemy naprawdę, a co jest wynikiem dobrego marketingu.

3. Ciemna strona rozwoju osobistego

I kolejny kamień do własnego ogrodu, jako miłośniczki rozwoju osobistego. Ale, jak powiedziałam, wszystko ma swoje cienie.

Ciemną stroną rozwoju osobistego są zbyt wysokie oczekiwania, które często sami na siebie narzucamy. Teraz nie wystarczy kochać swoje dziecko, ale trzeba wiedzieć, jakim językiem miłości się posługiwać. Nie wystarczy z nim rozmawiać, a trzeba wiedzieć, jaki tonem, głosem oraz słowami. Rozszerzenie diety też nie jest łatwe i intuicyjne, trzeba wybrać czy BLW czy papki. Ale jaką drogę byś nie wybrała, trzeba przeczytać mnóstwo literatury, żeby wiedzieć, jak to zrobić.

Przestajemy ufać samym sobie, swojemu instynktowi mamy. Łatwo zapomnieć o tym, że to Ty jesteś mamą, to Ty najlepiej wiesz, co jest najlepsze dla Twojego dziecka, a nie niewiadomy ekspert, który napisał książkę.

W tym morzu informacji, bardzo łatwo łatwo zagłuszyć głos intuicji, bo pisane słowa eksperta są głośniejsze. Łatwo zapomnieć, że każdy z nas ma swoją drogę. Zamiast tego często próbujemy iść drogą, wskazaną przez kogoś. Mówię to z własnego niejednokrotnego doświadczenia.

4. Duchowość? Nie mam na to czasu

Głosy od zewnątrz, czy to od strony marketingu, czy to od eksperta z dziedziny rozwoju osobistego, łatwo zagłuszają nasz wewnętrzny głos. Jesteśmy zbyt zajęci, aby po prostu pobyć ze sobą. Bez telewizji, seriali, bez komputera, bez listy zadań lub książek do przeczytania. Jeżeli nie znamy samych siebie, nie słyszymy swojego wewnętrznego głosu, skąd możemy wiedzieć, co jest najważniejsze? Bo jakiś ekspert nam powie? Ale każdy ekspert mówi coś innego, bo każdy ma swoją drogę. Odeszliśmy od głosu własnego serca, a to ono najlepiej wie, co jest najważniejsze.

5. Ciemna strona efektywności

I ostatni kamień w tym wpisie.

Ciemną stroną efektywności jest to, że nigdy się nudzimy. W kolejce przeglądamy pocztę. Czekając pod gabinetem lekarza, odpowiadamy na wiadomości. W drodze do pracy słuchamy audiobooka. Gotując obiad, włączamy podcast. Idąc biegać, znowu włączamy audiobooka. Spędzając czas z dzieckiem, włączamy program o poprawnym wychowaniu.

A gdzie jest miejsce na po prostu nic nierobienie? Na luźne myślenie o niczym? Nasz umysł jest tak przemęczony i zamglony ilością informacji, którą przerabia, że łatwo w tej informacji utonąć i przestać być w stanie rozumieć, co jest ważne, a co jest drugorzędne. Łatwo tez popaść w wir robienia rzeczy, zapominając o tym, po co to wszystko robisz.

Po miesiącu bycia w domu z chorym dzieckiem i próbą wywiązania się ze wszystkich moich obowiązków, zrozumiałam, że albo odrzucę 80% tego co robię, zostawiając 20% najbardziej esencjonalnych czynności, albo zrezygnuję z własnych celów. Ale jak zrozumieć, co jest najważniejsze?

W następnym wpisie opowiem o 3 krokach, które pomogą wdrożyć esencjonalizm w życie. A teraz zamknij ten wpis, odłóż telefon i chwilę po prostu popatrz przez okno i nie rób nic.

Wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Girl in a jacket

Tagi

Autor

Marina Vitovtova

Jestem blogerką, marketerem, mamą, miłośniczką rozwoju osobistego, aktywnego trybu życia i zarządzania sobą w czasie. Największe rzeczy osiąga się małymi kroczkami. Na tym blogu dzielę się swoimi małymi kroczkami prowadzącymi do szczęśliwszego i prostszego życia. Najlepsze decyzje to często są te najprostsze. Zapraszam do wspólnego tworzenia prostego grona szczęśliwych ludzi.

Komentarze

© 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone
home