Myślę, że wyznaczając swoje wartości życiowe (zobacz jak to zrobić), często zdrowie tam zajmuje dosyć wysokie pozycje. Bo jak to mówią „zdrowie nie jest wszystkim, ale bez zdrowia wszystko nie ma znaczenie”.
Czy wiesz, że u wszystkich zwierząt średni okres życia wynosi 7 razy okres dojrzewania, czyli długość życia człowieka powinna wynosić nawet 140-150 lat! Wierzę, że można to osiągać, dbając o prawidłowe odżywiania, kondycję oraz zdrowie psychiczne. Nie wiem, czy to prawda, ale jestem bardzo poważnie nastawiona, aby sprawdzić tą tezę! Czego więcej można ugrać w życiu, niż o 80 lat więcej w pełnym umyślę i dobrym zdrowiu?
Dlatego ten rok postanowiłam rozpocząć zadbaniem właśnie o tą wartość.
Dzielę tą wartość na dwa obszary:
Zdrowie psychiczne. Czym dla mnie jest: stabilny stan emocjonalny, wysoki poziom energii, chęć działania, odporność na stres i nieprzewidziane sytuacje, ogólne poczucie bezpieczeństwa i dobrostanu, zdolność do akceptacji i adaptacji do zmian. Czy jest wszystko w porządku z moim zdrowiem psychicznym wskazuje również: brak poczucia niepokoju, ciągłych zmartwień, obaw, leków; brak stanu depresyjnego lub trwającego spadku nastroju; brak problemów ze snem; brak drażliwości oraz zirytowania
Zdrowie fizyczne. Czym dla mnie jest: ogólny stan dobrostanu, wysoki poziom energii, wytrwałość fizyczna brak dolegliwości lub bólów, ruch oraz aktywność fizyczna, waga. Ponieważ regularnie ćwiczę, dla mnie wskaźnikiem, czy wszystko jest w porządku (oprócz oczywistych niedowodliwości, takich jak przeziębienie), jest to, jak ja się czuje po treningu.
Zdrowe nawyki, dotyczące kondycji, takie jak regularne treningi 3-4 razy w tygodniu, codzienne spacery (mój synek i spacery z wózkiem zdecydowanie w tym pomagają), picie wody udało mi się wypracować wcześniej.
Teraz postanowiłam skupić się na odżywianiu oraz wprowadzić nowe zdrowe nawyki żywieniowe. Ponieważ jest to temat bardzo indywidualny (prawie jak polityka lub religia) oraz kontrowersyjny (tyle jest opinii na temat tego , co jest zdrowe, a co nie jest), postanowiłam za dużo nie pisać na ten temat. Pod koniec miesiąca zrobię podsumowanie i opowiem, czego udało mi się osiągnąć dzięki tym nawykom, jakie dały rezultaty. Opowiem po krótce, czemu zdecydowałam się właśnie na takie podejście do odżywiania, a jeżeli poczujesz, że jest to dla Ciebie bliskie, podam szczegóły, żebyś mogła (mogłeś) zgłębić temat samodzielnie.
Natomiast skupić się chcę na zdrowiu psychicznym. A poprawić swoje samopoczucie zamierzam za pomocą ... minimalizmu
Ostatnio zaczęłam czuć się przetłoczona we własnym mieszkaniu. Czułam, że mam strasznie dużo rzeczy, te rzeczy są wszędzie i cały czas wymagają mojej uwagi. Trzeba było odkładać je na miejsce, sprzątać, chować przed synkiem, myć, naprawiać lub szukać. To zabierało mój czas i energię. Zaczęło mi brakować przestrzeni (a w cale nie mamy małego mieszkania) i czułam, że nie mogę złapać oddechu.
Co raz trudniej było dla mnie utrzymywać porządek w domu. I mam wrażenie, że przenosiło się to na moje życia. Czułam jakiś totalny brak kontroli, czułam przetłoczenie i zmęczenie. Miałam wrażenie, że mam na sobie jakiś ciężar, którego nie mogę się pozbyć.
Później znalazłam badania które nawet udowadniają związek między bałaganem a depresją oraz nieporządkiem w sypialni i bezsennością. Badanie opublikowane w 2010 roku w czasopiśmie „Psychiatry Research” potwierdziło silny związek między bałaganem a depresją, bardziej niż z innymi zaburzeniami. Również późniejsze testy ujawniły, że kobiety miały podwyższony poziom hormonu stresu, kortyzolu, gdy otaczało je zbyt wiele obiektów (na podstawie tych badań powstała książka "Life at Home in the Twenty First Century: 32 Families Open Their Doors"). Z kolei mężczyźni nie byli tak emocjonalnie zaniepokojeni bałaganem, co spowodowało jeszcze większy stres w związku (zdecydowanie mój przypadek).
Pod koniec zeszłego roku trafiłam na artykuł o minimalizmie i poczułam, że jest to dla mnie! Koncepcja prostszego życia, posiadania mniej rzeczy, tylko tych, które naprawdę potrzebujemy wydała mi się zbawienną. Wtedy poczułam, że będzie to jednym z motywów przewodnich tego roku. Chcę tą filozofię wdrożyć do swojego życia.
Dlatego zaczynam od wielkich porządków. Przejrzę wszystkie szafy i półki, pozbędę się tego, czego nie potrzebuję.
Dla mnie zawsze sprzątanie było trochę medytacyjne. Jak czułam się gorzej, miałam jakiś bałagan w głowie, coś się działo w moim życiu, brałam się za porządki. I z każdą uporządkowaną przestrzenią czułam, że porządkują się moje myśli.
Noworoczne Wielkie porządki nawet stały się moją tradycją. Zawsze przed rozpoczęciem Nowego roku starałam się pozbyć się starych lub nie potrzebnych mi rzeczy. I z każdą oddaną zbędną rzeczą czułam się lżej, jakbym zrzucała z siebie bagaż. To pomagało rozpocząć rok z dużą energią i zrobić sobie przestrzeń na nowe początki.
W tym roku mam zamiar pójść dalej. Nie tylko pozbyć się nadmiaru i pożegnać się ze zbędnymi rzeczami, a wprowadzić nawyki, które pozwolą mi zadbać o to, aby w przyszłości nie gromadzić zbędnych rzeczy. Mam zamiar zrobić post zakupowy i zbadać jak będę się z tym czuła.
O tym będzie w styczniu. Lecę robić porządki, bo nie mogę już się doczekać!!