O tym, jak i dlaczego powstał ten blog. Co możesz tu dla siebie znaleźć? Cóż to za projekt „Prosto i szczęśliwie”?
Kiedy próbowałam sobie przypomnieć, co myślałam, gdy byłam mała, o tym, kim chcę zostać, to jedyne marzenie, które pamiętam, to bycie pisarką. Robiąc swoje tradycyjne podsumowanie roku (na pewno jeszcze o tym napiszę, bo podsumowanie i planowanie to jest mój konik), odkryłam, że już od 6 lat na liście rzeczy, które chciałabym zrealizować, znajduje się blog.
I nie robiłam tego. Bo nie wiem, jak „poprawnie” pisać artykuły, jak je promować, jak zdobywać nowych czytelników. Niezbyt dobrze się odnajduję w mediach społecznościowych, nie lubię robić „stories”. No to jak ja mogę prowadzić blog? Kto będzie go czytał?
W tym roku stwierdziłam, że dość tego. Będę prowadzić blog jako hobby. Bo lubię pisać, bo zawsze chciałam, a co z tego wyjdzie, zobaczymy. Na pewno dużą wartość da mi przynajmniej to, że zacznę realizować to, co tak długo odkładałam. Będę przeszczęśliwa, jeżeli ktoś jeszcze na tym skorzysta.
W zeszłym roku po raz pierwszy zostałam mamą. To był rewolucyjny rok w moim życiu. Jeszcze nigdy nie zrobiłam tak ogromnego kroku we własnym rozwoju. Jeszcze nigdy nie czułam takiego spełnienia i sensu tego, co robię.
Kiedy zaszłam w ciążę, tworzyliśmy z moim partnerem młody związek, w którym często się kłóciliśmy. Głównie ja nie mogłam zapanować nad swoimi emocjami, krzyczałam, obwiniałam, płakałam. Pojawiło się nawet pytanie o to, czy nie powinniśmy się rozstać. Dla mnie to było jak wiadro zimnej wody. Wtedy podjęłam decyzję, że zrobię wszystko, żeby moje dziecko miało pełną i szczęśliwą rodzinę (ja nie miałam). I zaczęłam pracować nad sobą.
Teraz dumnie patrzę na swój związek, w którym jestem szczęśliwa, i wiem, że mój partner też. W krótkim czasie udało mi się zrobić ogromy krok do przodu, zmienić swój światopogląd, podejście do siebie i do świata, co pozwoliło mi między innym mieć rodzinę (kiedyś chętniej opowiem o tym więcej).
Czuję też, że mogłabym być jeszcze bardziej szczęśliwa. Że moje życie może być prostsze, łatwiejsze. Zawsze byłam wojowniczką. Walczyłam ze światem o swoje. Tak byłam wychowana. Myślałam, że aby cokolwiek mieć w tym życiu, trzeba o to walczyć. I walczyłam. Ciężko i z uporem. Oczywiście wiele osiągnęłam, ale czułam się zmęczona. Ciężko mi było. Życie było ciężkie. I miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, że życie nie jest pełne.
Teraz już nie walczę ze światem i nie naginam rzeczywistości. Moje życie stało się o wiele łatwiejsze, a to, co chciałabym osiągnąć, przychodzi do mojego życia znacznie prościej. Czasami mam wrażenie, że samo (kłania się transerfing – też o tym chętnie napiszę więcej). Ale czuję, że nadal istnieją rzeczy, które mi przeszkadzają. W moich myślach, w moim zachowaniu, w otoczeniu.
Kiedyś przeczytałam książkę „Projekt szczęście” (bardzo polecam). Autorka – Gretchen Rubin – już miała ukochaną pracę, wspaniałego męża, dzieci, dom, ale nadal czuła, że mogłaby być bardziej szczęśliwa, że czegoś jej brakuje. I poświęciła rok na to, aby odkryć, jak ona mogłaby się stać szczęśliwsza. I każdego miesiąca skupiała się na jakimś jednym obszarze swojego życia. Wprowadzała zmiany i analizowała, co mogłoby jej dać więcej szczęścia.
Po lekturze tej książki pomyślałam, że chciałabym również zrealizować taki projekt w moim życiu. I oto on! O tym będzie ten blog. O tym, jak można żyć prościej i szczęśliwiej.
Bez radykalnych zmian w życiu, bez zmiany męża, domu, miejsca zamieszkania, pracy, a dokonując tylko wewnętrznych zmian i przeobrażając swoje otoczenie.
O czym? O tym, jak poprawić jakość swojego życia, żyć prościej i szczęśliwiej bez dokonywania radykalnych zmian w życiu (jak zmiana męża, pracy, domu itd.). A dokonując tylko wewnętrznych zmian i przeobrażając swoje nastawienie.
Stwierdziłam, że punktem wyjścia będą moje wartości życiowe. Czujemy szczęście i spełnienie wtedy, kiedy realizujemy swoje wartości.
Każdego miesiąca skupię się na jednej z wartości, aby czuć większe spełnienie i satysfakcję w tym obszarze. Będę szukać konkretnych działań, które mogą poprawić samopoczucie i zwiększyć jakość życia.
Mam nadzieję (a nawet czuję takie wewnętrzne przekonanie), że moje odkrycia mogą posłużyć Ci jako inspiracja i wskazówki do tego, aby zmienić na lepsze również Twoje życie.
Na pewno będę pisać o macierzyństwie, o wychowaniu dzieci, o planowaniu i zarządzaniu sobą w czasie (to mój konik, który co prawda trochę poległ na razie w gruzach z powodu macierzyństwa).
Tyle w ramach wprowadzenia. Marzec chcę zacząć od pozbycia się nadmiaru. Już od dłuższego czasu męczy mnie to, że wszędzie mam rzeczy. Szczególnie kiedy się pojawiło małe dziecko, to te rzeczy mnożyły się w przerażającym tempie. Czasami mam poczucie, że trudno mi oddychać w naszym mieszkaniu (które wcale nie jest małe). Ciągle sprzątam rzeczy, odkładam na miejsce rzeczy, wydaję pieniądze na… rzeczy. Mam wrażenie, że moim światem rządzą rzeczy. Męczy mnie to. Chcę przestrzeni, chcę oddechu. Chcę pozbyć się nadmiaru. Chcę prostoty. I zaczynam od swojego otoczenia. Ruszajmy!
PS Nie wiem, czy taki powinien być pierwszy wpis na blogu. Ale właśnie w tym rzecz. Wcześniej siedziałabym, przeglądała inne blogi i analizowała, jaki ma być ten pierwszy wpis. Czytałabym artykuły o tym, jak pisać takie teksty. A teraz stwierdziłam, że będę robić to po swojemu i na swoich zasadach. Każdy ma swoją drogę. Kiedy pójdę czyjąś, nigdy nie osiągnę własnego sukcesu. Ja jestem inna i mam swoją drogę. Więc robię tak, jak czuję, tak, jak to widzę, a nie tak, jak powinno to wyglądać.