Dąż do esencjonalizmu, nie do perfekcjonizmu. Podsumowanie czerwca

W czerwcu był temat odpuszczanie. Miałam wielkie plany na to hasło przewodnie. Ale... większość z nich musiałam odpuścić, ponieważ prawie przez cały miesiąc moje dziecko było chore. Realizowałam temat w praktyce, a nie na „papierze”, tak jak zakładałam.

Czasami trzeba odpuścić swoje plany...

Ten czas był dla mnie wielką nauką pokory i cierpliwości oraz tego, jak odpuszczać swoje plany. Godzić się z tym, że po prostu tego nie zrobię. Ale! To nie oznacza, że trzeba odpuścić cel! To jest prawdziwa sztuka życia: pogodzić się z rzeczywistością, zmienić swoją drogę zgodnie z zakrętami życia, ale przy tym dalej iść w swoim kierunku.

To jest jak surfowanie. Nadchodzi fala. Możesz z tym się nie godzić, ale to nie zmieni jej przebiegu. A możesz popłynąć z falą, ale nie dać jej się porwać. Chwilę przepłynąć na fali, kiedy jest najsilniejsza. A jak osłabnie, dalej płynąć we własnym kierunku.

Na początku jak synek zachorował, próbowałam walczyć z rzeczywistością i dalej realizować swoje plany. Póki nie doszłam do przemęczenia i braku żadnych chęci do działania. Musiałam pogodzić się z tym, że nie zrobię wszystkiego, a nawet większości. Odpuściłam swoje plany i dopiero wtedy mogłam wymyślić inny sposób, jak mogę realizować swój cel.

Mój świat o mnie dba

Staram się zawsze wychodzić z założenia, że mój świat o mnie dba (zobacz wpis o najważniejszych przekonaniach, które pozwolą zdobyć świat). Czyli jeżeli zdarza się jakaś niby zła sytuacja, ona powinna wnieść coś dobrego do mojego życia. Zadaję sobie pytanie: „Co dana sytuacja może mi dać dobrego? Czego może mnie nauczyć?”

O tym surfowaniu oraz dlaczego warto mieć przekonanie, że świat o Ciebie dba, przeczytasz w książce "Transerfing", która wywarła na mnie największy wpływ wśród tego, co czytałam.

Zamień problem na możliwość!

Druga ważna rzecz, którą uświadomiłam sobie, że każda sytuacja jest sama w sobie neutralna. Ani dobra, ani zła. To, jak ją odbierasz, nadaje jej zabarwienie. Czyli każdy problem można postrzec jako możliwość.

Do tego wniosku pozwoliła mi dojść książka "Diamentowe ostrze", którą również bardzo polecam.

Pomyślałam sobie, że bycie przez miesiąc z dzieckiem w domu jest świetną możliwością, aby nauczyć się jak można zdążyć ze wszystkim, mając bardzo mało czasu.

I nie, odpowiedź spać mniej, nie jest poprawna.

Dąż do esencjonalizmu, nie perfekcjonizmu

Sekret produktywności nie polega na poszukiwaniu sposobów robić więcej, szybciej i efektywniej, a na szukaniu sposobów, żeby robić mniej. Aby potrafić znaleźć te kluczowe, ESENCJONALNE "mniej", które najszybciej doprowadzi do celu.

Przy rozwoju bloga lub biznesu online, jest ważne być obecnym w Social mediach oraz publikować ciekawe treści i ładne zdjęcia. Poświęcałam dużo czasu na przygotowania grafik, napisanie postów, robienie angażujących story. Czy jest to ważne? Tak! Czy to się przekłada na ruch na stronie lub liczbę klientów? Nie! Czyli nie jest to rzecz najważniejszą na teraz!

Dzięki temu zastanowiłam się, jak mogłabym prowadzić Instagram najmniejszym kosztem czasowy, ale tak, aby było ładnie? Przygotowałam gotowe szablony do postów, zainstalowałam aplikacje Planoly do planowania publikacji, przygotowałam plan postów, napisałam treści do przodu i mam to! Jednorazowo poświęciłam więcej czasu, ale stworzyłam proces, który mi zaoszczędzi mnóstwo czasu w przyszłości.

Ten czas był dla mnie nauką, jak przestać dążyć do tego, aby było bardzo ładnie, bardzo wartościowo i w ogóle BARDZO. Trzeba, żeby było esencjonalnie!
Jeżeli tworzę grafikę, która ma zachęcić do poprania e-booka, ma być widoczna i czytelna. Może mieć bardzo prosty wygląd, nadal będzie to dobrze reprezentować, ale najważniejsze, żeby spełniała swoją funkcję!

Zanim zabrać się za coś, nauczyłam się zadawać sobie pytania:

Temat przewodni lipca

Tak odpuszczanie było dla mnie drzwiami do ogromnego tematu, całej filozofii życiowej, jakim jest esencjonalizm.

Zapraszam Cię razem ze mną do podróży w filozofię esencjonalizmu:

Następny wpis będzie już w przyszłym tygodniu. A teraz zapraszam Cię do pobrania check-listy, jak realizować swoje plany, mając bardzo ograniczony czas. Znajdziesz tam 11 praktycznych wskazówek, jak nadal dążyć do celu, przy tym dbać o siebie, mając bardzo mało czasu.

Wszystko będzie prosto i szczęśliwie! Do usłyszenia!

Po prostu sobie odpuść! Ale jak to zrobić?

Co oznacza odpuścić sobie?

W moim zrozumieniu odpuścić oznacza pogodzić się z własnym doświadczeniem z przeszłości, myślami lub emocjami w taki sposób, że przestają Cię one dotykać i sprawiać, że czujesz ból lub inne trudne emocje.

Poczułam, co oznacza odpuścić sobie, kiedy zaczęłam regularnie medytować. Wcześniej myślałam, że medytacja jest próbą niemyślenia. Jeżeli się pojawiały jakieś myśli lub mój umysł się rozpraszał, oceniałam to jako porażkę. Zamiast tego, żeby się zrelaksować, czułam negatywne emocje.

Potem, dzięki kursowi mindfulness (pisałam o tym TU), zrozumiałam, że medytacja wcale nie polega na próbie przestania myślenia. Polega po prostu na obserwacji bez interwencji. Może to być obserwacja oddechu bez próby jego zmiany. Można obserwować dźwięki, które Cię otaczają lub własne myśli i emocje. Chodzi o to, aby zostać obserwatorem – zauważ, że o czymś myślisz, ale nie daj się pochłonąć tej myśli, daj jej po prostu przepłynąć.

Jeżeli myślę o tym, że chcę napisać artykuł, to powinnam po prostu zauważyć tę myśl i dać jej popłynąć dalej, jak chmurce na niebie lub jak liściowi wrzuconemu do strumienia. Jeżeli zaczynam myśleć o szczegółach: jaki to ma być artykuł, kiedy go napiszę, jak zacznę, jak skończę itd., oznacza to, że zostałam porwaną tą myślą, weszłam do strumienia. Powinnam to zauważyć, wyjść ze strumienia i znowu po prostu obserwować, jak wpadają i unoszą się te „liście”.

Przy tym medytacja uczy nie oceniać. Niektóre myśli mogą Cię porwać. To jest naturalna cecha umysłu. Medytacja polega na treningu ZAUWAŻANIA tego. I jeżeli jakaś myśl Cię pochłonęła, po prostu ją PUŚĆ. Czyli daj jej odejść, przeminąć, przestań koncentrować się na tym, a skieruj uwagę do tego, co wcześniej obserwowałaś.

Kiedy podczas medytacji POCZUŁAM, co to oznacza odpuścić myśl, dać jej odejść, zrozumiałam, co oznacza odpuszczać przeszłość lub zmartwienia o przyszłość.

Rodzaje odpuszczania

Wyobraź sobie, że, martwisz się się powrotem do pracy. Jak to będzie? Jak ze wszystkim sobie poradzę? A co, jeżeli straciłam swoje kompetencje? Jakie byłoby to wspaniałe, gdybyś po prostu mogła odpuścić sobie swoje zmartwienia o PRZYSZŁOŚĆ.

Lub jesteś w kolejce do dentysty i przeżywasz, że będzie boleć. Jeszcze nic się nie dzieje, nie ma żadnego bólu, a Ty już się źle czujesz, ponieważ przeżywasz przyszłość, która jeszcze się nie wydarzyła. Może w ogóle nie będzie bolało?

Jak można odpuścić zmartwienia o przyszłość?

Najbardziej przejmowałam się przyszłością, kiedy byłam przed maturą i zdawaniem egzaminów na studia. Stres mnie po prostu zżerał. Miałam wtedy poczucie, że od tego, jak w tym momencie sobie poradzę, zależy moja cała przyszłość! Trafiła mi w ręce książka Dale’a Carnegiego „Jak przestać się martwić i zacząć żyć". To była najlepsza lektura, jaką wtedy mogłam przerobić. Jeżeli dręczą Cię zmartwienia i obawy przed przyszłością, gorąco polecam Ci tę książkę. Zanim zabierzesz się za lekturę, krótka rada ode mnie.

ZRÓB PLAN

Kiedy rozstaliśmy się z partnerem, wiedziałam, że muszę znaleźć nową pracę i mieszkanie. Oczywiście sytuacja, kiedy jestem z małym dzieckiem, bez pracy i bez mieszkania była dla mnie bardzo stresująca. Martwiłam się, jak sobie poradzę. Zamiast koncentrować swoją uwagę na zmartwieniach, skierowałam ją na wypracowanie planu, jak mogę rozwiązać sytuację. Wymyśliłam całą kampanię o poszukiwaniu pracy i skupiłam się na tym. Powiedziałam też sobie, że w najgorszym przypadku, jak nie znajdę pracy w marketingu, pójdę pracować do kawiarni lub na plantację i będę szukać dalej.

Czyli zrobiłam plan i skupiłam się na działaniu. Kiedy jednak zaczynałam się martwić, mówiłam sobie, że w najgorszym wypadku będę musiała na JAKIŚ CZAS pójść do pracy bez wymagań specjalistycznych. Kiedyś przez rok sprzątałam hotele. I co? I nic. Było to też ważne doświadczenie.

Schemat wygląda następująco:

Plan -> Działanie -> Co może stać się w najgorszym przypadku? -> Co wtedy zrobię (zapasowy plan).

Kiedy mimo wszystko zaczynam się bać o przyszłość, przypominam sobie, że jestem zaradna i w wielu sytuacjach sobie poradziłam. Teraz też sobie poradzę (bardzo pomagają mi w tym moje przekonania). 

Tak się potoczyło, że rozstaliśmy się z partnerem. Jest to smutna sytuacja. Jak by to było, gdybym za każdy razem, kiedy go widzę (a widzimy się prawie codziennie), znowu i znowu przeżywała nasze rozstanie, czuła ból, smutek i te wszystkie trudne emocje? Na pewno też masz takie doświadczenia z PRZESZŁOŚCI, które nadal się odzywają żywymi emocjami, jak tylko sobie o tym przypomnisz. Jak by to było, gdybyś nie musiała tego przeżywać po raz kolejny, a przeżywała tylko raz –wtedy, kiedy to się rzeczywiście wydarzyło? Gdybyś mogła to odpuścić?

OPOWIEDZ O TYM

Kiedy w życiu dzieje się coś trudnego, opowiadam o tym. To może być zapis w pamiętniku. Lub opowieść bliskiej osobie. Lub wpis na blogu. Po prostu o tym mówię. Nie trzymam w sobie. Pozwalam wylewać się przez słowa. Pisane lub mówione.

Czasami lubię z tego zrobić opowieść humorystyczną, moją osobistą życiową dramę przerabiam w taką tragikomedię. Opowiadam o tym znajomym i razem się śmiejemy. Czuję, jak razem ze śmiechem mija ból i smutek.

Często opowiadając historię, przychodzi do mnie zrozumienie, czemu to się wydarzyło, czego mnie nauczyło, co dzięki temu mam. Wierzę, że każde doświadczenie jest ważną lekcją. Jest nam dane, żebyśmy mogli nauczyć się czegoś bardzo ważnego i pokonać swoje wewnętrzne bariery. Kiedy udaje mi się uświadomić sobie, jaka to mogłaby być nauka, łatwiej mi to z wdzięcznością odpuścić.

Czy masz tak, że ktoś z Twoich bliskich sprawił Ci przykrość? I trzymasz w środku tę urazę?

POROZMAWIAJ

Mam taką urazę do mojej mamy. Jest mi przykro, że w tak trudnym momencie mojego życia ona jest daleko. Że nie chce przeprowadzić się do mnie, a woli zostać na Ukrainie. Wiem, że nie chciałabym, żeby moje własne dziecko, mając 30 lat, miało wobec mnie jakieś oczekiwania. Ale uczucia nie są racjonalne. Umysłem mogę rozumieć, że nie powinnam być obrażona na mamę, ale nadal to czuję. Jak to odpuścić? Powiedzieć o tym. To jest z reguły ciężkie, ale daje dużą ulgę i szansę na zburzenie niewidocznego muru, który powstaje, kiedy masz do kogoś urazę. Jeżeli nie masz możliwości powiedzieć, napisz list.

Na pewno zdarzyło Ci się czuć trudne emocje. Nakrzyczeć na własne dziecko. Mieć nieprzespaną kolejną noc i okropnie się czuć przez cały dzień? Kiedy coś Ci się po raz kolejny nie udaje i czujesz się niezdarna? Lub kiedy głos Twojego wewnętrznego krytyka znowu był tak głośny, że znów się nie odważyłaś na działanie? I myślisz, czy kiedyś pokonasz tę część siebie, która przeszkadza Ci żyć? W takich sytuacjach potrzebujesz nauczyć się odpuszczania TERAŹNIEJSZOŚCI.

Pogódź się z tym

Myślę, że tak ciężko bywa poradzenie sobie z trudnymi emocjami lub z „cieniem”, który każda z nas ma, bo walczymy z tym.

Miałam problem z emocjami. Źle radziłam sobie ze stresem. Jakaś niby błahostka mogła totalnie wyprowadzić mnie z równowagi i doprowadzić do łez. Pamiętam, jak się przeprowadzaliśmy, spakowałam wszystkie rzeczy w kartony. Każdy karton podpisałam, żeby było wiadomo, co w nim jest. Partner czegoś szukał i powywalał rzeczy z większości kartonów. Weszłam do pokoju zawalonego rzeczami, które tak długo pakowałam, i poczułam, że moja praca i wysiłek zostały zmarnowane. I to od razu wywołało burzę łez. Mój racjonalny umysł nawet nie zdążył zareagować, tak szybko zachłysnęłam się emocjami, z którymi sobie totalnie nie mogłam poradzić.

Nie cierpiałam tej części mnie. Sprawiała, że moje relacje z bliskimi osobami czasami były trudne. Bałam się, jak poradzę sobie z macierzyństwem. Ta część mnie sprawiała, że wątpiłam w samą siebie.

Dzięki terapii po jakimś czasie przestałam z tym walczyć. Powiedziałam sobie: „OK, trudno, tak mam. Taka jestem. Mogę nauczyć się funkcjonować z tą „przypadłością”. Pogodziłam się z tym, że w pewnych sytuacjach, pod wpływem niektórych bodźców emocje będą brały góry. To jest jak fala, która nakrywa mnie z głową. Ale wystarczy przeczekać i fala minie.

To jest mój przepis na odpuszczanie sobie tych „niewygodnych” sytuacji i na emocje, z którymi się spotykam w TERAŹNIEJSZOŚCI. Nie walczę z tym. Akceptuję i czekam, aż burza minie.

Być może też masz w sobie coś, czego nie lubisz. Jakąś część siebie, która w pewien sposób przeszkadza Ci żyć. Z którą walczysz od lat i nie wiesz, czy kiedykolwiek ją pokonasz. Nie walcz. To też jesteś Ty. Dzięki temu jesteś taka, jaka jesteś. W lesie najbardziej nam się podobają wykrzywione drzewa. Z dziwacznie wygiętymi gałęziami. Wyobraź sobie, że też jesteś takim drzewem.

Jakie Ty masz sposoby na odpuszczanie?

Przytulam mocno! Wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Czy uważność jest drogą do prostoty i szczęścia?

2,5 miesiąca temu skończył się mój związek. W tym samym czasie rozpoczęłam 8-tygodniowy kurs uważności, czyli kurs mindfulness. Poprzez regularne praktyki skanowania ciała oraz uważnego oddechu uczyłam się wnikliwie podchodzić do sygnałów płynących z ciała, do własnych myśli i emocji, ale też do myśli oraz emocji innych. Uczyłam się dostrzegać moment oraz być w momencie, zamiast podążać za swoimi myślami do przyszłości lub przyszłości. Uważnie zaczęłam obserwować, jak często myślę o tym, co mam do zrobienia, a jak rzadko po prostu jestem w tym miejscu, gdzie jestem.

Starałam się żyć uważnie. Jak najczęściej być, a nie uciekać w oglądanie seriali lub słuchanie książek, lub robienie różnych rzeczy. Starałam się obserwować, co czuję i myślę w poszczególnych sytuacjach, a zwłaszcza tych najtrudniejszych.

Czy uważność jest narzędziem do szczęścia i prostoty?


Powiem, że do tego kursu podeszłam dosyć sceptycznie. Teraz mogę wyjawić, że rozpoczęcie tego kursu było jedną z najlepszych moich decyzji. Gdyby nie to, czego się nauczyłam podczas tej przygody, byłoby mi dużo trudniej poradzić sobie z rozstaniem oraz z faktem, że zostałam samotną mamą.

Co takiego jest w regularnej praktyce skanowania ciała (czyli skupiania swojej uwagi po kolei na wszystkich częściach swojego ciała) oraz uważnego oddechu (obserwacja swojego oddechu, tego, jak on się wydarza w ciele)? Czy 8 tygodni takiej praktyki rzeczywiście może zmienić życie na lepsze i dać jakieś narzędzia do pokonania trudnych sytuacji?

Czego nauczył mnie 8-tygodniowy kurs uwazności

1. Nie jestem swoimi myślami ani emocjami

To jest jedna z najbardziej zbawiennych rzeczy, których się nauczyłam w życiu. Dostrzegłam różnice między powiedzeniem sobie „jestem zła” a „oto złość”. Teraz kiedy czuję trudne emocje, powtarzam sobie, że nie jestem tymi emocjami. Mówię do siebie: „Oto poczucie złości. Oto poczucie samotności. Ale to nie jestem ja”. To, co czuję, nie jest moje, nie jest to moja własność. To są po prostu emocje, które miną.

2. Nasze emocje i doznania są tymczasowe

Jedną z głównych praktyk mindfulness jest pełna siedząca medytacja. Polega na tym, że po kolei obserwujesz swój oddech, później doznania w ciele, słuchasz dźwięków, a na koniec obserwujesz własne myśli i emocje. Jedna z nauk tej praktyki polega na tym, że wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko mija. Nic nie jest takie samo. Każdy oddech jest inny. A codziennie robimy około 22 000 oddechów.

Niby wiesz, że wszystko jest tymczasowe, ale kiedy uświadomisz to sobie, naprawdę to poczujesz – ta wiedza staje się ratowniczym kołem w najtrudniejszych chwilach. Bo wiesz, że to minie, to jest tylko moment. Oprócz tego pamiętasz, że nie jesteś własnymi emocjami i obserwujesz to, co czujesz. Właśnie to pomogło mi poradzić sobie z rozstaniem i nie rozłożyć się emocjonalnie.
Z drugiej strony wiedza, że wszystko ma swój początek i koniec, pozwala bardziej doceniać piękne chwile.

3. Żadna sytuacja nie jest stresująca. Każda sytuacja jest neutralna.

Nie zdziwię się, jeżeli pomyślałaś sobie, że bzdury piszę lub jesteś zirytowana tym zdaniem. Też tak miałam.

Chodzi o to, że tylko nasza ocena danej sytuacji sprawia, że staje się ona stresująca. Tylko to, co myślisz w tym momencie, decyduje, czy spokojnie sobie poradzisz, czy będziesz się stresować. Na kursie nauczyłam się obserwować swoje myśli i wyłapywać, co myślę w stresującej lub trudnej sytuacji.

Kiedy wiem, że to nie sytuacja sama w sobie sprawia, że czuję się zestresowana, a to, co mówię do siebie w tym momencie, to mogę sobie odpowiedzieć.

Kiedy podłapałam od synka kolejne choróbsko przywleczone ze żłobka, miałam jeden szczególnie zły dzień. Podskoczyła mi temperatura, synek marudził, a ja czułam się absolutnie samotna. Myślałam o tym, że nie ma kto mi pomóc w tej sytuacji. Partnera nie mam, rodzina moja jest daleko, więc nawet herbaty nikt mi nie zaparzy. Gdy uświadomiłam sobie, co dokładnie myślę i że właśnie te myśli sprawiają, że tak źle się czuję, powiedziałam sobie, że nie jest to prawda. Nie jestem sama, nie mam powodów, aby tak użalać się nad sobą, nie mam takiej gorączki, żeby nie móc wstać i zająć się dzieckiem. Wstałam, zaczęłam ogarniać synka. Myśli minęły, samopoczucie się poprawiło.

Umiejętność obserwacji własnych myśli i uświadamiania sobie własnego wewnętrznego dialogu jest potężnym narzędziem radzenia sobie ze stresem, wyłapywania negatywnych przekonań oraz zarządzania własnymi emocjami.

4. Możesz zostać dla siebie najlepszą przyjaciółką, z którą nigdy nie jest nudno

Małą rewolucję w moim życiu zrobił dzień uważności, kiedy siedzieliśmy w ciszy przez 5 godzin, medytowaliśmy i słuchaliśmy różnych tekstów duchowych.

Myślałam, że będzie strasznie nudno i zastanawiałam się, jak wytrzymam te 5 godzin. A było to tak piękne doświadczenie, że postanowiłam, że będę od czasu do czasu sama robić sobie takie dni uważności, kiedy po prostu zostaję sama ze sobą, a ilość bodźców jest ograniczona do minimum.

Wcześniej zawsze myślałam, że udany weekend to taki, po którym długo mogę opowiadać, gdzie byłam oraz co robiłam. Zawsze uważałam, że to zwiedzanie nowych miejsc i podróżowanie są głównymi sposobami na dostarczanie nowych wrażeń i świeżych emocji. A podczas kursu uświadomiłam sobie, że np. park – ten sam, w którym codziennie spaceruję – może dostarczać za każdym razem nowych wrażeń, mogę odkrywać dla siebie nowe rzeczy, jeżeli naprawdę będę w tym parku i zacznę obserwować.

Podczas kursu po raz pierwszy doświadczyłam, jak to jest po prostu zostać sam na sam z własnym umysłem. I powiem, że wcześniej w wolnym czasie zawsze musiałam coś oglądać, słuchać, czytać, dostarczać sobie jakichś bodźców, inaczej się nudziłam, a nawet denerwowałam. A teraz mogę zwyczajnie siedzieć na balkonie, oglądać, co się dzieje na dole i obserwować własne myśli – i jest mi z tym dobrze. Odkrywam w sobie swoją dobrą przyjaciółkę, która zawsze jest po mojej stronie i z którą nigdy nie jest nudno. I jest to jedno z moich najlepszych odkryć.

5. Energia podąża za uwagą. Życie toczy się tam, gdzie jest skierowana uwaga.

Jeżeli zawożąc syna do żłobka, myślę o tym, co mam dziś do zrobienia, czym się zajmę, kiedy go odwiozę, jaką drogą będę wracać i tak dalej, to nie ma mnie w tym samochodzie. Jestem myślami gdzieś w przyszłości i nie doświadczam tego momentu, w którym jestem.

Gdzie kierujesz swoją uwagę? O czym myślisz teraz?

Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a trochę zachęciłam Cię do praktykowania uważności.
Jak mogłabyś to robić, oprócz skorzystania z kursu (celem tego artykułu nie jest zachęcenie Cię do kupienia kursu, celowo nie podaję, z którego korzystałam, a zachęceniem do praktykowania medytacji i uwazności w dowolny sposób)? Zajrzyj do majowych polecajek, znajdziesz tam kilka rzeczy na ten temat.

Midfulness mimo mojego sceptycznego nastawienia okazał się piękną przygodą. Obudował mnie praktycznymi umiejętnościami, które pozwalają mi iść przez najtrudniejsze chwile, nie tonąc się w emocjach. Które pozwalają więcej doświadczyć, lepiej radzić sobie ze stresem i własnymi emocjami. Przygoda, która pomogła mi odkryć w sobie najlepszą przyjaciółkę, z którą nigdy się nie nudzę.

O czym będzie w czerwcu?

O odpuszczaniu.

Przeżyłam już radość w związku z dobrze podjętą decyzją o odejściu. Przeżyłam ból, rozpacz, niepokój, obawę o przyszłość, żal, smutek i samotność w związku z odejściem. Teraz to wszystko się uspokoiło. Otwieram nowym rozdział. I chcę wejść do tego rozdziału, nie targając za sobą ciężki plecak ze swoją przeszłością.

Nie chcę kiedyś popatrzeć na mężczyznę, który mi się spodoba i poczuć do niego jakieś negatywne emocje lub nie być w stanie zaufać, bo nie odpuściłam mojej historii z byłym partnerem.

W czerwcu chcę się przyjrzeć temu,

W czerwcu stawiam przed sobą wyzwanie: 30 dni medytacji. Jestem ciekawa, jaką zmianę to wniesie w moje życie. Dołączysz?

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale projektu Prosto i szczęśliwie.