Czy poszukiwania sensu życia prowadzą do szczęścia?

Już aranżacja za oknem zmieniła się z jesiennej na zimową. Listopad powoli dobiega końca. W tym miesiącu skupiłam się nad poszukiwaniem poczucia sensu w codziennym życiu. Jakie są moje refleksje?

Nie tak ważne jest CO, tylko JAK

Na początku miesiąca gdzieś z tyłu głowy miałam cichą nadzieję, że uda mi się odkryć / wymyślić / znaleźć jakiś wielki SENS, jakąś swoją MISJE, POWOŁANIE, TEN CEL, dążenie do którego nada mojemu życiu sens. To COŚ, dzięki czemu będę miała przekonanie, że tworzę WARTOŚĆ.

Cóż, tego w miesiąc nie odkryłam i nie wiem, czy w najbliższe lata coś takiego odnajdę. Ale doszłam do wniosku, że aby mieć poczucie sensu (czym jest poczucie sensu) trzeba po prostu codziennie starać się przeżyć ten dzisiejszy dzień dobrze.

Jeżeli jestem w pracy, to starać się dobrze robić tę pracę, nawet jeżeli to nie jest to, co sprawia mi frajdę i co docelowo chcę robić. Teraz jestem tutaj. W tym miejscu, robiąc to, co robię. Mogę albo się frustrować i myśleć o tym, że nie chcę tu być. Albo mogę skupić się na bieżącym zadaniu, spróbować znaleźć w tym przyjemność, a jutro zrobić coś, żeby pojutrze znaleźć się w innym miejscu.

Tak naprawdę mam ten moment tu i teraz. Wiem, że jest to powiedziane już tysiąc razy. Ale tak jest. Słuchałam lekcje Ajahna Brahma o podejmowaniu decyzji. On mówi o tym, że często nadajemy zbyt duże znaczenie decyzjom. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy pójdziemy w prawo, czy w lewo. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka droga będzie lepsza, krótsza, przyjemniejsza. Ale mamy wpływ, jak będziemy reagować na to, co nas na tej drodze spotka. Najczęściej nie tak ważne jest CO, tylko JAK. Nie tak ważne, jest jaką pracę wykonujesz, tylko jak do tego podchodzisz. Można nauczyć się czerpać satysfakcje i przyjemność z najprostszych czynności i nawet wykonując najmniej ambitną pracę, można znaleźć w tym swój cel.

Kiedy przyjechałam do Polski, nie znałam języka i nie miałam pomysłu na siebie, przez pierwszy rok pracowałam w hotelu jako sprzątaczka. Miałam wewnętrzną zgodę, że jest to po prostu etap mojego życia, póki nie nauczę się języka. I nawet miałam satysfakcje z pracy. Miałam swoją określoną kolejność, w jakiej sprzątałam pokoje. Podczas sprzątania słuchałam audiobooki po polsku i uczyłam się języka. Totalnie mnie pochłaniała ta prosta, powtarzalna praca. A czasami miałam zupełnie inne nastawienie: myślałam o tym, że czyszczę toalety, że mało zarabiam, że jak potrafię znaleźć „normalną” pracę. I wtedy czułam się fatalnie i czułam ogromną niepewność, myśląc o swojej przyszłości. A jest to kwestia nastawienia.

Także mój pierwszy wniosek, jest, że nie ważnie jest CO, tylko jak. Poczucie sensu daje codzienna próba przeżyć ten dzień jak najlepiej to jest możliwe.

Działaj w swojej strefie wpływu

Płynnie przechodzę do drugiej części tego wniosku.

Aby przeżyć dzień najlepiej jak potrafisz, trzeba się skupiać na tym, na co naprawdę masz wpływ.

Ostatnio źle się czuję w pracy. Niby mam stanowisko managera, ale często nie mam wpływu na podejmowane decyzje z zakresu marketingu i muszę tak naprawdę wykonywać czyjeś polecenia (zamiast realizować wspólnie wypracowaną strategię), z którymi nie zawsze się zgadzam. Często mocno mnie to frustruję. Ale czy mam na to wspływ? Nie. Tu i teraz jestem w takiej sytuacji i mam przed sobą takie zadanie. Mogę albo się złościć. Albo postarać się wykonać to zadanie najlepiej jak potrafię, czegoś się nauczyć i dać firmie wartość. A nawet do najprostszych zadań można podejść twórczo i kreatywnie i dodać jakiegoś fajnego marketingowego akcentu.

Wtedy, jak się skupię na tym, na co mam realny wpływ, a nie będę myśleć o tym, że coś idzie nie tak, jak ja oczekiwałam lub nie tak, jak powinno, mogę czerpać satysfakcje i przeżyć ten dzień dobrze.

Gdyby ten dzień był ostatni dniem Twojego życia?

Na początku miesiąca postanowiłam, że będę codziennie zadawać sobie to pytanie i zobaczę, jakie to będzie miało wpływ na moje życie.

To pytanie może wydawać się depresyjne, ale tak naprawdę pomagało mi skupiać się właśnie na tym, na co ja mam wpływ. Pewnych rzeczy nie mogę zmienić. W tej chwili pracuję na etacie i nie zbuduję z dnia na dzień własnego biznesu. Pracując w czyjeś firmie, nie mam wpływu na to, jaka jest strategia biznesowa lub czy będę miała kilka różnych wrzutek w ciągu dnia. Ale mam wpływ, czy będę się denerwować i się złościć, czy po prostu pogodzę się z tym, że dziś tak mam. Zrobię wniosek, że mi to nie odpowiada i powinnam wymyślić, jak to zmienić, ale teraz jest tak, jak jest. I gdyby to był mój ostatni dzień, to nie chciałabym się złościć i denerwować, a tylko chciałabym się cieszyć tym dniem.

Wartości jako kompas życiowy

W tym miesiącu na nowo wyznaczyłam swoje wartości. Uważam, że jest to nasz kompas życiowy. Jeżeli nie żyjemy zgodnie ze swoimi wartościami, nie realizujemy je, nie podejmujemy decyzji zgodnie z nimi, wtedy właśnie tracimy poczucie sensu i spełnienia. Jest to podstawa, na którą powinny się opierać wszystkie cele, wizja życiowa, podejmowane decyzje.

Jeżeli jeszcze nie jesteś zapisana na newsletter, możesz się zapisać, wtedy w prezencie dostaniesz darmowy e-book o wyznaczeniach wartości.

Tym razem jeszcze bardziej usprawniłam proces odkrycia wartości życiowych. Jest to pisane w e-booku „Zaprojektuj inspirujący rok 2023”, sprzedaż którego rusza 12 grudnia.

Wizja życia

Zdecydowanie poczucie sensu daje klarowna wizja, dokąd zmierzasz. W książce Viktora E. Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu” autor opowiada o tym, jak przeżył niemiecki obóz koncentracyjny. To, co dawało mu siłę przetrwać i żyć dalej, to klarowny cel, który on miał przed sobą — wydać książkę. Później Viktor Frankl założył logoterapie — podejście w psychoterapii, które się skupia na akceptacji siebie i poszukiwaniu sensu życia.

W pewnym momencie ja się zorientowałam, że kiedy byłam ze swoim partnerem, to miałam jakąś wizje swojego życia. Później my się rozstaliśmy i stawiałam przed sobą bardzo konkretne krótkoterminowe cele: znaleźć mieszkanie, pracę, na nowo poukładać życie. Ale kiedy te cele osiągnęłam, to uświadomiłam sobie, że jestem w miejscu, gdzie pracuję na etacie, co nie daje dużo satysfakcji i frajdy, nie zarabiam tyle, ile chciałabym i nie ma pojęcia, jak to zmienić. Nie mam strategii. Nie wiem, jaki ma być mój kolejny krok. Nie podoba mi się miejsce, w którym jestem tu i teraz, ale nie wiem GDZIE mam trafić i tym bardziej nie wiem, jak tam trafię.

I to budziło we mnie dużą niepewność i brak poczucia sensu tego, co robię.

Dałam sobie miesiąc na odkrycie wizji siebie. Na to, żeby spokojnie siebie poobserwować, co lubię robić, co sprawia mi przyjemność, co zabiera mi energię, a co dodaję, co wprowadza mnie w stan flow.

Kiedy usiadłam i rozpisałam swoją wizje za 10 lat, za 3 lata i na koniec 2023 roku, poczułam ogromną ulgę, radość, podekscytowanie i chęć działania! Wyznaczona wizja, świadomość kierunku w którym chcę zmierzać, długoterminowy ambitny cel, który mam przed sobą, jest to, co nadaje życiu sens i daje chęć i siłę iść do przodu!

O wizji siebie będzie osobny wpis, a szczegółowy opis krok po kroku, jak odkryć swoją wizje będzie rozpisany w e-booku „Zaprojektuj sinnspirujący rok 2023

Zapisz się na newsletter, żeby nic Cię nie ominęło

Parę słów na koniec

Był to ciekawy miesiąc. Dałam sobie przestrzeń i czas po prostu poobserwować, a nie próbować na siłę robić jakieś ćwiczenia lub w inny sposób szukać tego sensu i wizji siebie. Wstawałam codziennie rano i póki wypijałam poranną szklankę wody, myślałam o tym, co chcę robić, gdzie chcę być, nie wywierając na siebie presji za to, że na ten moment nie znam odpowiedzi. W pewnym momencie odpowiedzi przychodziły same podczas spaceru lub po treningu. Klocki same się układały. Tylko trzeba było dać na to czas i przestrzeń.

Mój wniosek jest taki, że poczucie sensu, odnalezienie swojej misji lub powołania, jest ważnym elementem szczęścia. Nie warto próbować na siłę tego szukać, odpowiedzi same przychodzą, kiedy jesteśmy gotowe. Ale warto dawać sobie czas na takie rozmyślania i obserwacje siebie.

Daj znać, jaką jedną rzecz bierzesz dla siebie z tego wpisu?

Czy jestem nieudacznikiem?

Mam trzydzieści lat. Jestem mamą 1,5 dziecka. Nie mam partnera, a tym bardziej męża. Rodziny blisko siebie też nie mam. Nie posiadam mieszkania. Pracuję na etacie i czuję, że nie jest to, co chciałabym w życiu robić. A co chciałabym robić? Nadal nie wiem. Marzy mi się swój biznes, ale nie wiem jak do tego dojść, mając małe dziecko i nie mając wsparcia. Nie mam obywatelstwa kraju, w którym mieszkam. A w kraju, którego obywatelstwo posiadam, trwa wojna. Oszczędności mam, ale nie wystarczy na przeżycie bez pracy 3 miesięcy. Czy to wszystko sprawia, że jestem nieudacznikiem?

Czy to wszystko sprawia, że jestem nieudacznikiem? Co to oznacza być nieudacznikiem?

A jeżeli odwrócę tę historię?

Siedem lat temu przyjechałam do Polski. Nie znałam języka. Przez pierwsze 8 miesięcy sprzątałam hotele. Gdzieś w głębi wiedziałam, że potrafię więcej. Ale co to jest to „więcej” oraz jak to osiągnąć – nie miałam pomysłu. Wtedy zaczęła się moja przygoda z rozwojem osobistym. Wtedy po raz pierwszy wyznaczyłam sobie cele i określiłam jakąś wizję przyszłości.

Dwa lata później podjęłam pracę jako account manager w agencji reklamowej. Już posługiwałam się językiem na tyle, że pisałam maile oraz rozmawiałam z klientami. Ale miałam ogromną blokadę, żeby pojechać do klienta na spotkanie z prezentacją.

Żeby pozbyć się tego lęku oraz bariery językowej, dołączyłam do klubu wystąpień publicznych Toastmasters, gdzie występowałam publicznie w obcym dla mnie języku. Dotychczas pamiętam to pierwsze wystąpienie. To był chyba największy stres w moim życiu. Myślałam, że umrę. Ale dałam radę.

Jak już pokonałam własną blokadę, byłam nie do zatrzymania. Wszystkie spotkania biznesowo-networkingowe w Warszawie były moje. Byłam w swoim żywiole. Poznawałam nowe osoby, przełamywałam lody, nawiązywałam relacje.

Na jednym z takich spotkań poznałam prezesa dużej firmy technologicznej, dokąd nieco później zaprosił mnie do pracy jako specjalistkę ds. marketingu. Organizowałam targi po całym świecie, wyjazdy zespołu do USA i Australii. Robiłam międzynarodowe webinary. Pisałam teksty po polsku i angielsku. Wyobrażasz to sobie? Przyjechałam do Polski, nie znając języka, a cztery lata później pracowałam w marketingu w dużej polskiej firmie technologicznej.

W wolnym czasie zaczęłam rozkręcać swoje warsztaty z planowania i zarządzania sobą w czasie. Podczas jednego z takich warsztatów, poznałam dziewczynę, która zaprosiła mnie, abym wygłosiła prelekcję na uczelni ASBiRO. NA UCZELNI!! W języku polskim.

Czy teraz to brzmi jak historia sukcesu?

A jeżeli powiem, że podczas pracy w agencji reklamowej, nie udało mi się wyjść na ten poziom prowizji, do którego dążyłam? Nie robiłam dużych obrotów finansowych? Własne warsztaty z planowania i zarządzania sobą w czasie brzmią super, a jeżeli Ci powiem, że nie udało mi się przekroczyć ilości 50 osób na takim spotkaniu?Praca w dużej firmie technologicznej zakończyła się tym, że po urlopie macierzyńskim rozwiązali umowę?

Teraz już nie brzmi to super.

Zaczęłam szukać pracy. Oczywiście, zrobiłam profesjonalne CV (bo w Canvie), wypisałam wszystkie swoje osiągnięcia. A powiem, że obok podstawowej pracy zawsze rozwijałam dodatkowe projekty, angażowałam się w dodatkowe aktywności i zdobywałam nowe umiejętności. Mam dosyć szeroką wiedzę w marketingu, gdzieś nawet na granicy marketingu i sprzedaży.

Postanowiłam wysłać CV też do osób, które obserwuję, lubię i z którymi chciałabym współpracować. Tak zrobiłam. Jedna osoba dosyć szybko się odezwała, co mnie strasznie ucieszyło. Poprosiła, żebym zrobiła konkretne przykłady, co osiągnęłam. Kiedy wysłałam portfolio, dostałam odpowiedź, że niestety, nie jest zainteresowany ani estetycznie, ani wiralowo.

I to całe portfolio, które zrobiłam i które mi się wydawało dowodami moich sukcesów, w jeden moment przestało takim być. Przestało mi się wydawać sukcesem to, że mając małe dziecko, założyłam stronę na Facebooku i rozkręciłam sprzedaż lokalnych owoców i warzyw prosto z pola. To, że organizowałam własne warsztaty z planowania w Warszawie, mając pracę na cały etat. To, że mając małe dziecko, udało mi się założyć swój blog, bo ani zdjęcia nie są profesjonalne, ani nie ma dużego ruchu na tej stronie.

I czym jest sukces? Zobacz, jak każdą historię można odwrócić.

Tak się zmęczyłam od tego. Od tych ciągłych prób osiągania sukcesu. A Ty? Nie jesteś zmęczona?

A jeżeli powiedzieć, że głównym miernikiem sukcesu jest to, czy jesteś szczęśliwa? Czy jesteś troskliwa wobec siebie i swoich bliskich? Czy masz w sobie pozytywną energię i dzielisz się z nią innymi? Czy robisz coś, co sprawia Ci przyjemność? Że po prostu jesteś sobą. Jeżeli powiesz sobie, że jesteś wystarczająca? Taka jaka jesteś?

To, że jesteś córką, oznacza, że dałaś swojej mamie tyle miłości, ile ona się nawet nie spodziewała. Czuję to wobec swojego dziecka, i wiem, że to samo czuła moja mama. Wiem, że mimo tego, że też była samotną matką, dałam jej mnóstwo radości i miłości. Wiem, że dużo szczęścia dałam babci i dziadkowi. Dzięki mnie mieli drugą młodość. Dałam życie nowemu człowieku. Co może być ważniejsze od tego?
Jestem dobrą osobą. Uczciwą, postępuję zgodnie ze swoimi zasadami moralnymi. Na ile mam możliwość, staram się pomagać innym. Prowadzę kurs polskiego dla uchodźców. Kiedyś mi bardzo pomogła taka nauczycielka na początku mojej drogi. Może teraz ja mogę komuś pomóc?

Czy tego jest mało? Czy nie są to powody dla dumy? Dla wdzięczności i radości?
A teraz powiedz, czym jest dla Ciebie sukces? Czy jesteś wystarczająca? Jestem przekonana, że jesteś. Przytulam mocno. Wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Rozmyślanie o śmierci i sensie życia

Czy zastanawiasz się czasami nad sensem życia? Czy myślisz o tym, co zostawisz po sobie ? Czy zadajesz sobie pytanie, czy to, co robisz na co dzień, ma sens i wartość? Co daje mi poczucie spełnienia i sensu? Czy to wszystko ma w ogóle głębszy sens? A jeżeli tak, to jaki?

Na co dzień raczej nie zadajemy sobie takich pytań. Raczej mało kto w swoich nawykach ma codzienne rozmyślania o egzystencji przy porannej kawie. A jednaj poczucie sensu jest jednym z elementów szczęścia.

Poczucie sensu jest niezbędnym elementem szczęścia.

Nansy Seem, Catherine Jacobs, Sonya Lubomirski w jednym z rozdziałów książki "House i Psychologia" (jest to książka napisana przez wiele autorów i składa się z serii artykułów psychologicznych poświęconym różnym tematom) omawiają faktyczne aspekty, które trwałe wpływają na nasze poczucie szczęścia, które zostały w naukowy sposób ocenione i przebadane na licznych grupach badawczych.

Według autorów kluczowe elementy szczęścia to:

  1. Bliskie relacje z rodziną i przyjaciółmi
  2. Praca, w której się realizujemy i robimy to, co lubimy
  3. Poczucie spełnienia, znaczenia i sensu
  4. Flow, robienie czegoś na granicy naszych umiejętności
  5. Duchowość

Jeżeli nie masz czasu, czytać książkę, bardzo polecam podcast "Książki, które uczą", gdzie właśnie jest odcinek o tym rozdziale.

W tym miesiącu chciałabym skupić się na poczuciu spełnienia, znaczenia i sensu.

Długo zastanawiałam się, w jaki sposób można ugryźć temat sensu życia. Doszłam do wniosku, że można ten temat podzielić na dwa obszary:

Chciałabym dziś trochę dotknąć każdego z tych obszarów, dzieląc się swoimi rozmyśleniami i mając nadzieję zachęcić Cię do chwili refleksji i szukania swoich odpowiedzi.

Obszar duchowy — jaki jest sens życia?

W aspekcie duchowym do mnie najbardziej przemawiają dwie filozofie.

Zgodnie z buddyzmem sensem życia jest dążenie do bezwarunkowej miłości.

Myślę, że mamie jest łatwiej zrozumieć, na czym polega bezwarunkowa miłość, bo tak kochamy swoje dzieci. Bez względu na wszystko. Nie ważne, jakie błędy popełniają, jakich wyborów życiowych dokonują, kochamy je bez warunków. Takimi, jakimi są.

Czy potrafisz kochać życie tak, jak swoje dziecko?

A czy potrafimy tak kochać życie? We wszystkich jego odsłonach? Czy potrafię czuć tę miłość, kiedy rozstałam się z partnerem lub zmarł mi bliski przyjaciel? Czy stawiam warunki: kocham, kiedy czuję się radosna i spełniona, a kiedy doświadczam czegoś bolesnego, to już nie?

Tak samo, czy potrafimy kochać naszych bliskich, partnerów bez warunków? Bez względu na błędy, wybory, niewygodne dla nas decyzje, których dokonują?

Ajahm Brahm (mnich buddyjski) w jednym ze swoich wykładów powiedział, że gdybyśmy byli w stanie obdarzyć przestępcę miłością, on by wyzdrowiał. Gdybyśmy potrafili kochać ludzi mimo zła, które wyrządzają, oni by zdrowieli i tego zła byłoby mniej.

Bezwarunkowa miłość uzdrawia i sprawia, że świat jest lepszy.

Zgodnie z transerfingiem, sensem życia jest realizacja potencjału duszy. Tak samo, jak buddyzm, transerfing twierdzi, że dusza ma wiele wcieleń. Przychodzi na ten świat już z jakimś doświadczenie i potencjałem. Naszym zadaniem jest pokonać własne bariery, to, co narzuca nam społeczeństwo, to, co jest „normalne” i przejęte, i usłyszeć ten głos duszy, odnaleźć swoją drogę.

Jeżeli mówić mniej ezoterycznie, to sensem życia, jest odnalezienie swojego powołania. Tego, w czym jesteś dobra, co sprawia frajdę, daje Ci spełnienie, radość i satysfakcje. Często, jeżeli udaje się odnaleźć „swoje” zajęcie, idzie za tym również sukces finansowy. Kiedy robisz to, co kochasz oraz masz stan flow, kiedy się zanurzasz w pracę i tracisz poczucie czas, są to również elementy szczęścia.

A kiedy czujemy spełnienie, jesteśmy w stanie dzielić się dobrem oraz miłością ze światem, sprawiając, że staję się lepszy.

Czy przemawia do Ciebie któraś z tych teorii? Czy masz swoją?

Obszar indywidualny — czym jest poczucie sensu życia oraz co sprawia, że go czujemy lub nie?

Sens życia jest sformułowany jako jedno z podstawowych założeń logoterapii. Zgodnie z tym nurtem jest to podstawowa potrzeba każdego człowieka. Aspekt ściśle związany z motywacją, którą odczuwamy w odniesieniu do własnego istnienia.

To psychiatra Viktor Frankl stworzył i rozwinął pojęcie logoterapii. Po kilku latach spędzonych w nazistowskich obozach koncentracyjnych autor odkrył, że to właśnie znaczenie, jakie każdy z nas nadaje życiu może pomóc nam wytrwać nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach.
Jest to motywacja nadrzędna, ponieważ sprawia, że postrzegamy i doświadczamy życia jako wartościowego w obliczu jakichkolwiek niekorzystnych okoliczności.

Zgodnie z naukową definicją, którą dał poczuciu sensu R. Klamut w opracowaniu „Źródło motywacji podmiotowej – potrzeba sensu życia. Zeszyty Naukowe Politechniki Rzeszowskiej” poczucie sensu jest „wynikiem poznawczego i egzystencjalnego nadawania pozytywnego znaczenia przeżytym lub antycypowanym doświadczeniom oraz generalizowania ocen poszczególnych doświadczeń”. Poczucie sensu życia uwarunkowane jest ważnością celu, zaangażowaniem w jego osiągnięcie oraz perspektywą realizacji nowych celów (źródło).

Test sensu życia

Purpose In Life Test (PIL), w Polsce znany jako Test Sensu Życia (PLT) został opracowany przez J. Crumbaugha i L.T. Maholicka w 1964 roku, a na język polski przetłumaczony jest przez Z. Płużek (1987).

Test analizuje 4 główne czynniki:

Jeżeli chciałabyś zrobić test PIL, zapisz się na newsletter, dostaniesz kwestionariusz wraz z interpretacją oraz kilka prezencików ode mnie.

A tak praktycznie?

Wszystko, co napisałam wyżej to jest teoria. A tak praktycznie, co możesz zrobić, żeby mieć poczucie sensu na co dzień? Żeby mieć przekonanie, że Twoje życie ma znaczenie? Jak to osiągnąć?

Powiem, że kiedy byliśmy razem z tatą mojego dziecka, miałam w głowie pewną wizję swojego życia. Stawiałam kroki w kierunki tej wizji. Miałam poczucie, że to, co robię ma sens i znaczenie, bo prowadzi mnie do tej wizji. Sam proces dążenia, sama droga również sprawiała mi przyjemność. Później, kiedy się rozstaliśmy, musiałam na nowo ułożyć swoje życie. Stawiałam przed sobą bardzo konkretne, krótkoterminowe cele. Teraz kiedy to osiągnęłam i poukładałam swoją sytuację życiową, doszłam do wniosku, że zgubiłam bardziej dalekosiężną wizję swojego życia. Praca, którą obecnie mam, na pewno nie jest tym, co chciałabym robić w długiej perspektywie. Ale właśnie co chciałabym robić? Jak chcę, żeby moje życie wyglądało?

Bez tej wizji, bez zrozumienia, do czego dążę w długiej perspektywie, nie czuję głębokiego znaczenia tego, co robię tu i teraz, bo nie wiem do czego mnie to prowadzi.

W tym miesiącu chcę się zająć praktycznym poszukiwaniem poczucia sensu. W tym celu:

Na połączeniu tych 4 obszarów właśnie znajduję się ikigaj - Twój sens życia, który daje poczucie spełnienia i szczęścia

Podsumowując, myślę, że poczucie sensu daje kilka kluczowych elementów:

  1. świadomość swoich wartości życiowych oraz ich realizacja
  2. ambitne cele, które nas motywują i rozwijają, a proces dążenia do tych celów sprawia przyjemność i satysfakcje (czyli odkrycie swojego ikigaj)
  3. zgodnie ze wspomnianymi wyżej autorami artykułu o psychologii szczęścia, szczęścia ma dwa składniki: hedonizm, czyli zadowolenia i pozytywne doświadczenia teraz oraz eudemonia, czyli dążenie do spełnienia i poszukiwanie poczucia sensu. Także w poszukiwaniu sensu, nie warto zapominać po prostu cieszyć się życiem, zauważać i doceniać małe codzienne rzeczy, po prostu być ze swoim dzieckiem i doceniać tę bliskość, nawet jeżeli nie robimy nic „ambitnego” i rozwojowego. Bo inaczej to zacznie tracić sens.

Czy wyruszasz razem ze mną w poszukiwania sensu w tym miesiącu?