Jak kupować mniej? Minimalizm poziom głębiej

Krok 2 – Wprowadź nawyki minimalistyczne

O tym, jak minimalizm przyszedł do mojego życia. Co ma wspólnego minimalizm i budżet domowy? Jakie nawyki chcę wprowadzić, aby to nie rzeczy panowały nade mną, lecz ja nad rzeczami?

Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, jeżeli poprzestać tylko na generalnych porządkach, a nie zmieniać nic więcej, to po jakimś czasie rzeczy znowu się rozmnożą.

Przez 6 lat wystarczały mi tylko takie generalne porządki przy przeprowadzce lub na koniec roku. W tym roku postanowiłam pójść dalej (jeżeli nie czujesz wewnętrznej potrzeby robić czegoś więcej, to też jak najbardziej OK, słuchaj przede wszystkim siebie).

W ogóle mój pomysł z wprowadzeniem minimalizmu do swojego życia zaczął się od budżetu domowego.

Chyba z 3 lata temu przestudiowałam blog Michała Szafrańskiego i zaczęłam prowadzić budżet domowy, wyznaczać cele finansowe i próbować zapanować nad wydawaniem pieniędzy.

Ale ciężko mi szło. Nie udawało mi się prawie nic oszczędzać. Myślałam, że po prostu za mało zarabiam i jeżeli będę zarabiać więcej, to wtedy zacznę oszczędzać. Z czasem zarabiałam więcej i… wydawałam więcej.

Próbowałam coś z tym zrobić, ale nadal ciągle przekraczałam budżet i nie oszczędzałam tyle, ile zakładałam.

Tak się toczyło, póki nie zaczęłam czuć przytłoczenia rzeczami i nie uświadomiłam sobie, że rzeczy rządzą w moim życiu.

Nie osiągnę swojego celu finansowego i nie przejdę z kwadrantu P, czyli pracownika, do B, czyli biznesu (nawiązuję tutaj do książki Kiyosaki „Kwadrant przypływu pieniędzy”; jeżeli nie masz czasu czytać, bardzo polecam ten filmik Macieja Wieczorka), jeśli nie przestanę być zależna od kupowania rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję.

Mój partner, który jest przedsiębiorcą i zarabia więcej ode mnie, wydaje dużo mniej (a tak naprawdę na książki, sport i wyjazdy). A ja cały czas coś kupuję. Coś, co później zabiera mi przestrzeń i czas, bo muszę to sprzątać, znaleźć temu miejsce, używać, poświęcać jakąś swoją uwagę.

I myślę, że poprzez rzeczy próbuję zaspokoić jakieś swoje potrzeby, poczuć jakąś satysfakcję, sprawić sobie przyjemność. A prawda jest taka, że rzeczy dają przyjemność tylko na chwilę, potem zaczynają zabierać przestrzeń, a prawdziwa potrzeba, którą próbowałam zaspokoić, nadal jest niezaspokojona. Prawda też jest taka, że na co dzień korzystam z 20% rzeczy, które posiadam, a resztę gromadzę i wycieram z nich kurz.

Odkryłam, że naprawdę nie czuję się lepiej, kiedy mam 7 różnych spodni w szafie i albo tracę czas na zastanowię się, które założyć i z czym połączyć, albo i tak przez większość czasu chodzę w jednych.

Zastanów się, czemu kupujesz daną rzecz? Jaką potrzebę ma zaspokoić? Czy coś zrekompensować? Czy ta rzecz pomoże Ci lepiej zadbać o Twoje wartości?

I wtedy wyjściem dla mnie stał się minimalizm. Zaczęłam od porządków i zastanawiania się, czego naprawdę potrzebuję (o tym TUTAJ).

A teraz idę głębiej.

Nie chcę obrastać kolejnymi rzeczami. Chcę mieć tylko te esencjonalne przedmioty, które będą zaspokajać moje rzeczywiste potrzeby i ułatwiać moje życie. Nie zamierzam już kupować czegoś po to, aby poprawić sobie humor, poczuć się lepiej, aby mieć coś, co wszyscy mają itd.

Minimalizm nie oznacza wyrzekania się rzeczy. Dla mnie jest to nauka posiadania tylko esencjonalnych rzeczy, takich, które zaspokajają Twoje prawdziwe potrzeby i pomagają dbać o własne wartości życiowe.

Dlatego zaczynam tworzyć listę rzeczy, których nie kupuję i mogę bez nich cudownie żyć. Listę zamierzam konsekwentnie uzupełniać.

W styczniu robię post zakupowy, czyli nie kupię żadnej nowej rzeczy (o tym, jak mi poszło, zobaczysz w podsumowaniu stycznia).

Jeżeli pojawi się chęć kupienia czegoś, zapiszę to na liście zakupowej i zastanowię się – na koniec miesiąca podczas układania budżetu – czy naprawdę tego potrzebuję i jaką moją potrzebę to ma zaspokoić.

W styczniu nie kupię żadnej kawy na mieście.

Nawyki minimalistyczne: lista rzeczy, których nie kupuję i nie potrzebuję oraz post zakupowy. Jeżeli chcesz coś kupić, wpisz najpierw na listę zakupową i zastanów się po jakimś czasie (na koniec miesiąca lub tygodnia), czy naprawdę tego potrzebujesz i jaką Twoją potrzebę ma ta rzecz zaspokoić.

Mam zamiar poczytać na temat szafy kapsułowej, aby zacząć kupować rzeczy świadomie (tylko te, których potrzebuję), posiadać ich mniej, a jednak mieć się w co ubrać.

Na razie to tyle. Na koniec stycznia zrobię podsumowanie i zobaczymy, czy zostanę na tym poziomie, czy pójdę jeszcze głębiej.

Daj znać, co myślisz o minimalizmie? Czy masz jakieś nawyki minimalistyczne?

Styczeń. Pozbycie się nadmiaru

Krok 1 – zadbaj o swoją przestrzeń, odgruzuj mieszkanie!

Czy czujesz, że masz za mało przestrzeni? Że ciągle sprzątasz w mieszkaniu i w kółko odkładasz rzeczy na miejsca? Że rzeczy przestają Ci się mieścić w szafach i nie możesz znaleźć dla nich odpowiedniego miejsca? Często nie możesz czegoś znaleźć? Czujesz się przytłoczony rzeczami we własnym mieszkaniu?

Noworoczne porządki zdecydowanie pomogą!

Jestem w idealnej sytuacji, aby w styczniu zacząć porządkować przestrzeń, bo niedługo czeka nas przeprowadzka do domu, gdzie teraz robimy remont.

Już teraz podzieliłam mieszkanie na strefy (salon, kuchnia, sypialnia, pokój) i zaczęłam przegląd rzeczy w każdej szafce i szufladzie.

Krok 1. Podziel mieszkanie na strefy tematyczne (na przykład: kuchnia, łazienka, pokój dziecięcy, salon – dokumenty, salon – książki itd.).

Krok 2. Zacznij od tego, co wydaje Ci się najłatwiejsze, a dalej pójdzie z górki.

Z niektórymi rzeczami poszło łatwo, na przykład z notatnikami i różnymi papierami. Przejrzałam wszystko i to, co nie było aktualne, wyrzuciłam. Aktualne rzeczy posegregowałam w teczki, podpisałam i spakowałam do kartonu.

Z innymi rzeczami jest trudniej: sprzęt kuchenny, ubrania, sprzęt sportowy (mój partner ma mnóstwo sprzętu sportowego).

Tych rzeczy nie da się po prostu wyrzucić. Jest to nieodpowiedzialne. Są to rzeczy mi niepotrzebne, ale sprawne. Nie chcę produkować śmieci i wyrzucać czegoś, co może się komuś przydać. Tym bardziej że w pewnym sensie zapłaciłam za tę rzecz swoim czasem (powiedzmy zarabiam 20 zł na godzinę, sukienka kosztowała mnie 100 zł, czyli zapłaciłam za nią 5 godzinami mojego życia).

Dlatego przyjęłam taką zasadę: wszystko, czego na pewno nie potrzebuję, a może się komuś przydać, magazynuję w jednym miejscu. Jak już się tego zbierze sterta, przeglądam i albo wystawiam na sprzedaż, albo oddaję na grupie Recykling Zielona Góra (jak dobrze, że jest ta grupa! Poszukaj podobnej w Twoim mieście).

Jeżeli to, co wystawiłam na sprzedaż, po miesiącu lub dwóch się nie sprzedaje, to oddaję na grupie. Gdy chodzi o droższą rzecz, angażuję się aktywniej, żeby ją sprzedać.

Krok 3. Podziel rzeczy na 4 grupy:

Grupa 1 – potrzebujesz tego. Znajdź odpowiednie miejsce dla tych rzeczy.

Grupa 2 – do wyrzucenia. Od razu wyrzuć. Dla pozostałych trzeba znaleźć tymczasowy „magazynek” w mieszkaniu, bo pozbycie się tych rzeczy zajmie trochę czasu.

Grupa 3 – do sprzedania (rzeczy dobrej jakości lub droższe, które szkoda po prostu oddać – wystaw na sprzedaż na OLX lub Vinted).

Grupa 4 – do oddania. Sprawdź, może masz w Twoim mieście grupę na Facebooku „Recykling”. W przypadku ubrań można znaleźć miejscowy sklep z odzieżą używaną. Książki chętnie przyjmie biblioteka. Dziecięce rzeczy – zawieź do domu dziecka lub daj ogłoszenie na mamuśkowej grupie na FB w Twoim mieście (na pewno znajdziesz na Facebooku).

Zauważyłam też, że warto kilka razy przeglądać te same szafki. To jest bardzo ważne. Za pierwszym razem pozbywam się części rzeczy. Po upływie czasu przeglądam jeszcze raz i znowu znajduję to, czego nie potrzebuję. I tak kilka razy, póki się nie upewnię, że na pewno to, co zostało, jest dla mnie niezbędne.

Bardzo mi pomaga myśl o przeprowadzce. Kiedyś mieszkałam w Warszawie, wynajmowałam mieszkanie i dosyć często się przeprowadzałam. Nie miałam samochodu, brakowało mi kasy. Miałam tylko kilka dużych toreb, w które mogłam się spakować i to wszystko musiało się zmieścić do samochodu osobowego na jedną turę.

Oczywiście, wtedy mieszkałam sama, teraz mieszkamy we trójkę z małym dzieckiem. Tak jak wtedy na pewno się nie da (przynajmniej na razie). Ale myśl o przeprowadzce i zadawanie sobie pytań: czy ja potrzebuję tej rzeczy w nowym domu, czy mam na to miejsce, bardzo mi pomaga rzeczywiście zostawić te najpotrzebniejsze przedmioty.

Na przykład wczoraj trafiłam na swoje buty do wspinaczki. Drogie, specjalistyczne, w bardzo dobrym stanie. Na początku chciałam już je włożyć do kartonu, a potem pomyślałam sobie, że prawie od dwóch lat nie byłam na ściance (ciąża, a teraz małe dziecko). Chcę drugie dziecko. Nawet nie wiem, kiedy będę miała możliwość iść na tę ściankę. A nawet jeśli tak się zdarzy, to czy będę chciała? I postanowiłam sprzedać.

Duży problem mam z rzeczami partnera 😅, chociaż akurat on ma dosyć minimalistyczne podejście do życia (dużo bardziej niż ja, poza tym nie lubi kupować rzeczy. Ma za to dużo książek, sprzętu sportowego i ubrań.

Z książkami już się pogodziłam. Marzy mu się biblioteka i jak chce mieć jakąś książkę, to ją kupuje.

Ale reszta rzeczy? Wiem, że na co dzień używa tylko małej części z tego. Ale nie mogę oddać lub sprzedać tych rzeczy bez jego zgody. A on albo nie jest gotowy się z nimi rozstać, albo nie czuje potrzeby, by je przejrzeć.

Dlatego robię taki myk: te rzeczy, których używa naprawdę mega rzadko, już teraz przeglądam i pakuję do kartonów (tematycznie, i robię listę tego, co włożyłam). Kiedy się przeprowadzimy, to nie rozpakuję tego i zobaczymy, czy mu się te rzeczy przypomną.

Robię tak samo ze swoimi rzeczami, z którymi nie jestem gotowa się rozstać, ale prawie ich nie używam. Zobaczymy, czy będę ich potrzebować.

Krok 4. Wracaj kilka razy do tych stref, które już przejrzałaś(-eś). Dopiero po kilkukrotnym przeglądzie jesteś w stanie się pozbyć wszystkich zbędnych rzeczy.

Krok 5. Te rzeczy, z którymi nie jesteś gotowa(-y) się rozstać, ale wiesz, że używasz ich bardzo rzadko, spakuj do kartonu. Jeżeli po roku nawet do niego nie zajrzysz, śmiało można się z tymi rzeczami żegnać.

Czym więcej zbędnych rzeczy uwalniam ze swojego życia, tym lepiej, lżej i swobodniej się czuję.

Uważam, że takie generalne sprzątanie i przegląd rzeczy jest niezbędny przynajmniej raz na rok. Mnie pomaga wyobrażenie, że czeka mnie przeprowadzka.

Z każdą oddaną lub sprzedaną rzeczą czuję się, jak gdybym pozbywała się zbędnego bagażu. Naprawdę! Spróbuj!

Ale żeby wprowadzić minimalizm w życie, to nie wystarczy. Jeśli nic nie zmienię, to te rzeczy ponownie się rozmnożą i znowu będzie mi brakować przestrzeni (już niejeden raz przez to przechodziłam).

Dlatego teraz zamierzam pójść krok dalej i wprowadzić nawyki minimalistyczne: post zakupowy, listę rzeczy, których nie kupuję. O tym w kolejnym wpisie. Zapraszam Cię do zrobienia ze mną kolejnego kroku!