Czy poszukiwania sensu życia prowadzą do szczęścia?
Już aranżacja za oknem zmieniła się z jesiennej na zimową. Listopad powoli dobiega końca. W tym miesiącu skupiłam się nad poszukiwaniem poczucia sensu w codziennym życiu. Jakie są moje refleksje?
Nie tak ważne jest CO, tylko JAK
Na początku miesiąca gdzieś z tyłu głowy miałam cichą nadzieję, że uda mi się odkryć / wymyślić / znaleźć jakiś wielki SENS, jakąś swoją MISJE, POWOŁANIE, TEN CEL, dążenie do którego nada mojemu życiu sens. To COŚ, dzięki czemu będę miała przekonanie, że tworzę WARTOŚĆ.
Cóż, tego w miesiąc nie odkryłam i nie wiem, czy w najbliższe lata coś takiego odnajdę. Ale doszłam do wniosku, że aby mieć poczucie sensu (czym jest poczucie sensu) trzeba po prostu codziennie starać się przeżyć ten dzisiejszy dzień dobrze.
Jeżeli jestem w pracy, to starać się dobrze robić tę pracę, nawet jeżeli to nie jest to, co sprawia mi frajdę i co docelowo chcę robić. Teraz jestem tutaj. W tym miejscu, robiąc to, co robię. Mogę albo się frustrować i myśleć o tym, że nie chcę tu być. Albo mogę skupić się na bieżącym zadaniu, spróbować znaleźć w tym przyjemność, a jutro zrobić coś, żeby pojutrze znaleźć się w innym miejscu.
Tak naprawdę mam ten moment tu i teraz. Wiem, że jest to powiedziane już tysiąc razy. Ale tak jest. Słuchałam lekcje Ajahna Brahma o podejmowaniu decyzji. On mówi o tym, że często nadajemy zbyt duże znaczenie decyzjom. Tak naprawdę nie ma znaczenia, czy pójdziemy w prawo, czy w lewo. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka droga będzie lepsza, krótsza, przyjemniejsza. Ale mamy wpływ, jak będziemy reagować na to, co nas na tej drodze spotka. Najczęściej nie tak ważne jest CO, tylko JAK. Nie tak ważne, jest jaką pracę wykonujesz, tylko jak do tego podchodzisz. Można nauczyć się czerpać satysfakcje i przyjemność z najprostszych czynności i nawet wykonując najmniej ambitną pracę, można znaleźć w tym swój cel.
Kiedy przyjechałam do Polski, nie znałam języka i nie miałam pomysłu na siebie, przez pierwszy rok pracowałam w hotelu jako sprzątaczka. Miałam wewnętrzną zgodę, że jest to po prostu etap mojego życia, póki nie nauczę się języka. I nawet miałam satysfakcje z pracy. Miałam swoją określoną kolejność, w jakiej sprzątałam pokoje. Podczas sprzątania słuchałam audiobooki po polsku i uczyłam się języka. Totalnie mnie pochłaniała ta prosta, powtarzalna praca. A czasami miałam zupełnie inne nastawienie: myślałam o tym, że czyszczę toalety, że mało zarabiam, że jak potrafię znaleźć „normalną” pracę. I wtedy czułam się fatalnie i czułam ogromną niepewność, myśląc o swojej przyszłości. A jest to kwestia nastawienia.
Także mój pierwszy wniosek, jest, że nie ważnie jest CO, tylko jak. Poczucie sensu daje codzienna próba przeżyć ten dzień jak najlepiej to jest możliwe.
Działaj w swojej strefie wpływu
Płynnie przechodzę do drugiej części tego wniosku.
Aby przeżyć dzień najlepiej jak potrafisz, trzeba się skupiać na tym, na co naprawdę masz wpływ.
Ostatnio źle się czuję w pracy. Niby mam stanowisko managera, ale często nie mam wpływu na podejmowane decyzje z zakresu marketingu i muszę tak naprawdę wykonywać czyjeś polecenia (zamiast realizować wspólnie wypracowaną strategię), z którymi nie zawsze się zgadzam. Często mocno mnie to frustruję. Ale czy mam na to wspływ? Nie. Tu i teraz jestem w takiej sytuacji i mam przed sobą takie zadanie. Mogę albo się złościć. Albo postarać się wykonać to zadanie najlepiej jak potrafię, czegoś się nauczyć i dać firmie wartość. A nawet do najprostszych zadań można podejść twórczo i kreatywnie i dodać jakiegoś fajnego marketingowego akcentu.
Wtedy, jak się skupię na tym, na co mam realny wpływ, a nie będę myśleć o tym, że coś idzie nie tak, jak ja oczekiwałam lub nie tak, jak powinno, mogę czerpać satysfakcje i przeżyć ten dzień dobrze.
Gdyby ten dzień był ostatni dniem Twojego życia?
Na początku miesiąca postanowiłam, że będę codziennie zadawać sobie to pytanie i zobaczę, jakie to będzie miało wpływ na moje życie.
To pytanie może wydawać się depresyjne, ale tak naprawdę pomagało mi skupiać się właśnie na tym, na co ja mam wpływ. Pewnych rzeczy nie mogę zmienić. W tej chwili pracuję na etacie i nie zbuduję z dnia na dzień własnego biznesu. Pracując w czyjeś firmie, nie mam wpływu na to, jaka jest strategia biznesowa lub czy będę miała kilka różnych wrzutek w ciągu dnia. Ale mam wpływ, czy będę się denerwować i się złościć, czy po prostu pogodzę się z tym, że dziś tak mam. Zrobię wniosek, że mi to nie odpowiada i powinnam wymyślić, jak to zmienić, ale teraz jest tak, jak jest. I gdyby to był mój ostatni dzień, to nie chciałabym się złościć i denerwować, a tylko chciałabym się cieszyć tym dniem.
Wartości jako kompas życiowy
W tym miesiącu na nowo wyznaczyłam swoje wartości. Uważam, że jest to nasz kompas życiowy. Jeżeli nie żyjemy zgodnie ze swoimi wartościami, nie realizujemy je, nie podejmujemy decyzji zgodnie z nimi, wtedy właśnie tracimy poczucie sensu i spełnienia. Jest to podstawa, na którą powinny się opierać wszystkie cele, wizja życiowa, podejmowane decyzje.
Jeżeli jeszcze nie jesteś zapisana na newsletter, możesz się zapisać, wtedy w prezencie dostaniesz darmowy e-book o wyznaczeniach wartości.

Tym razem jeszcze bardziej usprawniłam proces odkrycia wartości życiowych. Jest to pisane w e-booku „Zaprojektuj inspirujący rok 2023”, sprzedaż którego rusza 12 grudnia.

Wizja życia
Zdecydowanie poczucie sensu daje klarowna wizja, dokąd zmierzasz. W książce Viktora E. Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu” autor opowiada o tym, jak przeżył niemiecki obóz koncentracyjny. To, co dawało mu siłę przetrwać i żyć dalej, to klarowny cel, który on miał przed sobą — wydać książkę. Później Viktor Frankl założył logoterapie — podejście w psychoterapii, które się skupia na akceptacji siebie i poszukiwaniu sensu życia.
W pewnym momencie ja się zorientowałam, że kiedy byłam ze swoim partnerem, to miałam jakąś wizje swojego życia. Później my się rozstaliśmy i stawiałam przed sobą bardzo konkretne krótkoterminowe cele: znaleźć mieszkanie, pracę, na nowo poukładać życie. Ale kiedy te cele osiągnęłam, to uświadomiłam sobie, że jestem w miejscu, gdzie pracuję na etacie, co nie daje dużo satysfakcji i frajdy, nie zarabiam tyle, ile chciałabym i nie ma pojęcia, jak to zmienić. Nie mam strategii. Nie wiem, jaki ma być mój kolejny krok. Nie podoba mi się miejsce, w którym jestem tu i teraz, ale nie wiem GDZIE mam trafić i tym bardziej nie wiem, jak tam trafię.
I to budziło we mnie dużą niepewność i brak poczucia sensu tego, co robię.
Dałam sobie miesiąc na odkrycie wizji siebie. Na to, żeby spokojnie siebie poobserwować, co lubię robić, co sprawia mi przyjemność, co zabiera mi energię, a co dodaję, co wprowadza mnie w stan flow.
Kiedy usiadłam i rozpisałam swoją wizje za 10 lat, za 3 lata i na koniec 2023 roku, poczułam ogromną ulgę, radość, podekscytowanie i chęć działania! Wyznaczona wizja, świadomość kierunku w którym chcę zmierzać, długoterminowy ambitny cel, który mam przed sobą, jest to, co nadaje życiu sens i daje chęć i siłę iść do przodu!
O wizji siebie będzie osobny wpis, a szczegółowy opis krok po kroku, jak odkryć swoją wizje będzie rozpisany w e-booku „Zaprojektuj sinnspirujący rok 2023”
Zapisz się na newsletter, żeby nic Cię nie ominęło
Parę słów na koniec
Był to ciekawy miesiąc. Dałam sobie przestrzeń i czas po prostu poobserwować, a nie próbować na siłę robić jakieś ćwiczenia lub w inny sposób szukać tego sensu i wizji siebie. Wstawałam codziennie rano i póki wypijałam poranną szklankę wody, myślałam o tym, co chcę robić, gdzie chcę być, nie wywierając na siebie presji za to, że na ten moment nie znam odpowiedzi. W pewnym momencie odpowiedzi przychodziły same podczas spaceru lub po treningu. Klocki same się układały. Tylko trzeba było dać na to czas i przestrzeń.
Mój wniosek jest taki, że poczucie sensu, odnalezienie swojej misji lub powołania, jest ważnym elementem szczęścia. Nie warto próbować na siłę tego szukać, odpowiedzi same przychodzą, kiedy jesteśmy gotowe. Ale warto dawać sobie czas na takie rozmyślania i obserwacje siebie.
Daj znać, jaką jedną rzecz bierzesz dla siebie z tego wpisu?