Pozbywanie się nadmiaru. Level hard.

Krok 3 – podejdź wybiórczo do informacji, która do Ciebie trafia

O tym, czemu warto robić porządki w swojej przestrzeni informacyjnej. O tym, jak dopuszczać tylko tę informację, która polepsza nasze życie i wnosi wartość.

Podczas swoich noworocznych porządków poczułam potrzebę nie tylko uwolnić się od zbędnych rzeczy w mojej przestrzeni fizycznej, ale również zrobić porządek w przestrzeni informacyjnej.

Dzisiaj przestrzeń informacyjna jest dla nas taką samą przestrzenią jak mieszkanie czy dom. Zawsze jest wokół nas i potrafi przytłoczyć dużo bardziej niż zagracone mieszkanie.

Ta informacja, którą dopuszczamy do siebie, ma na nas ogromny wpływ. Odgrywa dużą rolę w tworzeniu filtra, przez który patrzymy na ten świat. Jeżeli często oglądamy telewizję i reklamy, które tam lecą, zaczynamy np. wierzyć, że tabletki to jest najlepsze rozwiązanie na nasze problemy zdrowotne. Tabletki, a nie zdrowe nawyki żywieniowe i ruch.

Jeżeli oglądamy dużo wiadomości, to świat może się nam wydawać miejscem niebezpiecznym i przykrym. Moim zdaniem oglądanie i czytanie wiadomości są złymi nawykami, które warto wyeliminować. Po co masz wiedzieć, kto, gdzie kogo zgwałcił lub co się stało w Wenezueli? Jaki masz na to wpływ? Co to zmieni w Twoim życiu? Warto dopuszczać do siebie informacje, które dotyczą bezpośrednio Ciebie. Jeżeli jesteś rolnikiem, obserwuj portale rolnicze. Zajmuję się marketingiem, dlatego głównie interesują mnie wiadomości z mojej branży, a nie kryzysu energetycznego na Ukrainie, bo nie mam na to wpływu i to nie ma wpływu na mnie. Tylko dodaje niepotrzebnego stresu i negatywizmu do mojego życia. Ważne wiadomości, które mnie dotyczą, i tak do mnie dotrą.

Informacja, którą dopuszczamy do siebie, odgrywa ogromną rolę w tworzeniu filtra, przez który patrzymy na świat. Czym więcej ciemnych barw w tym filtrze, tym więcej stresu i niepokoju w naszym życiu.

Jestem z Ukrainy, nie czytam, co tam się dzieje, ale i tak wiem. Nie czytam o nowych restrykcjach dotyczących korony, ale i tak się dowiaduję o wszystkim.

Jeżeli planuję wyjazd do Turcji, to interesuje mnie, jakie tam są wymagania, a niekoniecznie chcę zaprzątać sobie głowę wymaganiami w Niemczech, bo to mnie nie dotyczy, a po chwili i tak się zmieni.

Jeżeli masz poczucie, że stracisz coś ważnego, jeżeli będziesz bardziej selektywnie podchodzić do informacji, które do Ciebie docierają, zrób sobie w ramach eksperymentu post informacyjny tygodniowy lub dwutygodniowy. Zobaczysz, że mało co Cię ominie, a poczujesz się lepiej i spokojniej.

Zrób sobie post informacyjny. Ogranicz przypływ informacji. Zobacz, jak się poczujesz. Czy coś Cię ominie?

Jak można selektywnie podejść do informacji, która do nas wpływa, a przy tym być na bieżąco z tym, co nas interesuje? Dla mnie rozwiązaniem jest aplikacja Feedly.

Feedly

Bardzo polecam tę aplikację. Można tam dodać interesujące nas strony internetowe, dzieląc je tematycznie (kanał: marketing, biznes, rozwój). I potem wchodzisz do tej aplikacji i wyświetlają się nowe artykuły na blogach, które dodałeś. Świetny sposób, aby czytać tylko to, co Cię interesuje, unikać przeglądania Facebooka i oglądać mniej reklam. A również uporządkować interesujące nas strony w jednym miejscu i na przykład przestać czytać te portale, które niekoniecznie dodają Ci energii i dobrego humoru.

Poobserwuj, jak się czujesz po przeczytaniu jakiegoś artykułu. Czy to Ci dodaje energii? Czy czujesz stres i pogarsza Ci się humor? Jeżeli to drugie, to czy na pewno potrzebujesz to wiedzieć?

U mnie tak było po przeczytaniu informacji geopolitycznej o tym, dokąd zmierza gospodarka polska lub ogólnie światowa, o możliwym kryzysie surowców. Uważam, że ważne jest to wiedzieć i być świadomym tendencji rynku. Ale ja za każdym razem byłam taka zestresowana i czułam taki ciężar na sobie, że po prostu odpuściłam temat. Te informacje czyta w dużych ilościach mój partner, a potem streszcza mi najważniejsze rzeczy. Ja jestem spokojniejsza, co ma też pozytywny wpływ na moją rodzinę.

Tak też było z informacjami na temat snu maluszków. Mam z tym problem, bo moje dziecko śpi tylko przy mnie i często się budzi. Ale tak stresowałam się, kiedy czytałam, jak powinnam usypiać syna, że odpuściłam na razie. Chyba nie jest to jeszcze dla mnie dobry moment na to.

Facebook, Instagram oraz inne portale

Chętnie bym usunęła w ogóle te portale, ale korzystam z nich zawodowo oraz rozwijając ten blog. Nie mam dużego problemu, że spędzam zbyt wiele czasu na przeglądaniu Facebooka. Chociaż zdarza mi się, że łapię się na tym, że chciałam tylko sprawdzić wyniki kampanii, a już przeglądam ścianę.

To, co mi dużo pomogło: wyłączyłam wszystkie powiadomienia związane z tymi aplikacjami. Nie mam żadnych powiadomień mailowych, na telefonie lub na komputerze. Na początku miałam wrażenie, że coś ważnego przegapię, i złapałam się na tym, że częściej wchodzę na Facebooka. Ale po pewnym czasie mi przeszło. Używam mniej i jestem mniej rozproszona.

Jeżeli chciał(a)byś mniej czasu tracić w mediach społecznościach, polecam zacząć od mierzenia, ile minut czy godzin tam spędzasz. Ale o tym można by było napisać osobny artykuł. Na razie bardzo polecam artykuły na ten temat z bloga Lifegeek (i jeszcze ten wpis oraz ten).

A ja zapraszam na kolejny wpis, gdzie opowiem o moim porządkowaniu przestrzeni informacyjnej. Mam nadzieję do szybkiego zobaczenia!

Jak kupować mniej? Minimalizm poziom głębiej

Krok 2 – Wprowadź nawyki minimalistyczne

O tym, jak minimalizm przyszedł do mojego życia. Co ma wspólnego minimalizm i budżet domowy? Jakie nawyki chcę wprowadzić, aby to nie rzeczy panowały nade mną, lecz ja nad rzeczami?

Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, jeżeli poprzestać tylko na generalnych porządkach, a nie zmieniać nic więcej, to po jakimś czasie rzeczy znowu się rozmnożą.

Przez 6 lat wystarczały mi tylko takie generalne porządki przy przeprowadzce lub na koniec roku. W tym roku postanowiłam pójść dalej (jeżeli nie czujesz wewnętrznej potrzeby robić czegoś więcej, to też jak najbardziej OK, słuchaj przede wszystkim siebie).

W ogóle mój pomysł z wprowadzeniem minimalizmu do swojego życia zaczął się od budżetu domowego.

Chyba z 3 lata temu przestudiowałam blog Michała Szafrańskiego i zaczęłam prowadzić budżet domowy, wyznaczać cele finansowe i próbować zapanować nad wydawaniem pieniędzy.

Ale ciężko mi szło. Nie udawało mi się prawie nic oszczędzać. Myślałam, że po prostu za mało zarabiam i jeżeli będę zarabiać więcej, to wtedy zacznę oszczędzać. Z czasem zarabiałam więcej i… wydawałam więcej.

Próbowałam coś z tym zrobić, ale nadal ciągle przekraczałam budżet i nie oszczędzałam tyle, ile zakładałam.

Tak się toczyło, póki nie zaczęłam czuć przytłoczenia rzeczami i nie uświadomiłam sobie, że rzeczy rządzą w moim życiu.

Nie osiągnę swojego celu finansowego i nie przejdę z kwadrantu P, czyli pracownika, do B, czyli biznesu (nawiązuję tutaj do książki Kiyosaki „Kwadrant przypływu pieniędzy”; jeżeli nie masz czasu czytać, bardzo polecam ten filmik Macieja Wieczorka), jeśli nie przestanę być zależna od kupowania rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję.

Mój partner, który jest przedsiębiorcą i zarabia więcej ode mnie, wydaje dużo mniej (a tak naprawdę na książki, sport i wyjazdy). A ja cały czas coś kupuję. Coś, co później zabiera mi przestrzeń i czas, bo muszę to sprzątać, znaleźć temu miejsce, używać, poświęcać jakąś swoją uwagę.

I myślę, że poprzez rzeczy próbuję zaspokoić jakieś swoje potrzeby, poczuć jakąś satysfakcję, sprawić sobie przyjemność. A prawda jest taka, że rzeczy dają przyjemność tylko na chwilę, potem zaczynają zabierać przestrzeń, a prawdziwa potrzeba, którą próbowałam zaspokoić, nadal jest niezaspokojona. Prawda też jest taka, że na co dzień korzystam z 20% rzeczy, które posiadam, a resztę gromadzę i wycieram z nich kurz.

Odkryłam, że naprawdę nie czuję się lepiej, kiedy mam 7 różnych spodni w szafie i albo tracę czas na zastanowię się, które założyć i z czym połączyć, albo i tak przez większość czasu chodzę w jednych.

Zastanów się, czemu kupujesz daną rzecz? Jaką potrzebę ma zaspokoić? Czy coś zrekompensować? Czy ta rzecz pomoże Ci lepiej zadbać o Twoje wartości?

I wtedy wyjściem dla mnie stał się minimalizm. Zaczęłam od porządków i zastanawiania się, czego naprawdę potrzebuję (o tym TUTAJ).

A teraz idę głębiej.

Nie chcę obrastać kolejnymi rzeczami. Chcę mieć tylko te esencjonalne przedmioty, które będą zaspokajać moje rzeczywiste potrzeby i ułatwiać moje życie. Nie zamierzam już kupować czegoś po to, aby poprawić sobie humor, poczuć się lepiej, aby mieć coś, co wszyscy mają itd.

Minimalizm nie oznacza wyrzekania się rzeczy. Dla mnie jest to nauka posiadania tylko esencjonalnych rzeczy, takich, które zaspokajają Twoje prawdziwe potrzeby i pomagają dbać o własne wartości życiowe.

Dlatego zaczynam tworzyć listę rzeczy, których nie kupuję i mogę bez nich cudownie żyć. Listę zamierzam konsekwentnie uzupełniać.

W styczniu robię post zakupowy, czyli nie kupię żadnej nowej rzeczy (o tym, jak mi poszło, zobaczysz w podsumowaniu stycznia).

Jeżeli pojawi się chęć kupienia czegoś, zapiszę to na liście zakupowej i zastanowię się – na koniec miesiąca podczas układania budżetu – czy naprawdę tego potrzebuję i jaką moją potrzebę to ma zaspokoić.

W styczniu nie kupię żadnej kawy na mieście.

Nawyki minimalistyczne: lista rzeczy, których nie kupuję i nie potrzebuję oraz post zakupowy. Jeżeli chcesz coś kupić, wpisz najpierw na listę zakupową i zastanów się po jakimś czasie (na koniec miesiąca lub tygodnia), czy naprawdę tego potrzebujesz i jaką Twoją potrzebę ma ta rzecz zaspokoić.

Mam zamiar poczytać na temat szafy kapsułowej, aby zacząć kupować rzeczy świadomie (tylko te, których potrzebuję), posiadać ich mniej, a jednak mieć się w co ubrać.

Na razie to tyle. Na koniec stycznia zrobię podsumowanie i zobaczymy, czy zostanę na tym poziomie, czy pójdę jeszcze głębiej.

Daj znać, co myślisz o minimalizmie? Czy masz jakieś nawyki minimalistyczne?