Top 3 przekonań, które pozwolą Ci zdobyć świat

Czy chciałabyś mieć taką supermoc, aby każdą porażkę obracać na swoją korzyść? Mieć pewność, że pokonasz każdą życiową przeszkodę? Supermoc, która pozwoli Ci być odważną i budować takie życie, o którym marzysz?

Chyba każdy chciałby mieć taką supermoc! A jeżeli powiem, że każdy może ją mieć? Wystarczy tylko zbudować w sobie 3 przekonania.

Zanim przejdę do rzeczy, w dużym skrócie opowiem Ci moją historię, żebyś miała kontekst, na czym opieram te przekonania.

Pochodzę z malutkiego miasteczka na wschodzie Ukrainy. Kiedyś mi się wydawało niemożliwe, że wyjadę z tego miasta. Ale wyjechałam. Nie gdzieś, a do stolicy, a ponadto dostałam stypendium na Politechnice Kijowskiej. Później nie sądziłam, że to możliwe, żebym dała radę wyjechać za granicę.

Wyjechałam do Polski.

Przez pierwszy rok sprzątałam hotele i wydawało mi się nierealne, że znajdę pracę w dobrej firmie z satysfakcjonującym wynagrodzeniem. Ale po paru latach znalazłam pracę w agencji reklamowej, z pracownikami której nadal utrzymuję kontakt i przyjaźnię się z nimi mimo tego, że od 3 lat już tam nie pracuję.

Potem wydawało mi się niemożliwe, że będę płynnie mówić po polsku. Nie tylko się to udało, ale nawet występowałam publicznie oraz miałam wykład na uczelni! A teraz piszę blog po polsku i uczę polskiego.

Kiedy robiłam prawko, byłam tak beznadziejna, że myślałam, że nigdy nie będę potrafiła jeździć. No i proszę, prowadzę auto, parkuję i wszyscy żyją (mam nadzieję, że te osoby, które miały przyjemność ze mną jeździć, nie zostawią kompromitującego komentarza 😂).

Potem myślałam, że nie ogarnę macierzyństwa i robienia czegokolwiek poza nim, a potrafiłam postawić sklepik ze sprzedażą miodu, zorganizować sprzedaż borówek i szparagów, podróżować samodzielnie z dzieckiem i rozpocząć tego bloga.

Takich sytuacji, kiedy sama sobie udowodniałam – i nadal udowadniam! – że coś, co mi się wydawało niemożliwe, jest możliwe, bywało wiele.

Teraz zostałam samodzielną matką, nie mam pracy, nie mam mieszkania, ale mam wewnętrzny spokój i przekonanie, że sobie poradzę. I przy tym będzie naprawdę fajnie. I to wewnętrzne przekonanie tak mi pomaga w życiu! Pozwala podejmować odważne decyzje i nie bać się.

Zastanawiałam się, skąd się bierze takie wewnętrzne poczucie i czy da się go zbudować. Myślę, że odkryłam te najważniejsze przekonania, które warto w sobie budować, aby mieć tę supermoc, o której pisałam na początku.

1. Przekonanie o własnej sprawczości

To jest chyba najważniejsze przekonanie. Jestem przekonana o własnej zaradności i sprawczości – wiem, że dam radę.

Możesz mi powiedzieć, no super, że jesteś przekonana, ale ja to nie jestem.

Ale ja też 3–5 lat temu nie byłam! A kiedy przyjechałam do Polski, to czułam się w ogóle bezradna i niezaradna. Wtedy znaleźć pracę za 2500 zł i wynająć pokój w hostelu już było dla mnie osiągnięciem. Ale powoli cegiełka po cegiełce budowałam to przekonanie.

Za każdym razem, kiedy coś mi się udawało, w szczególności jeżeli wydawało się to bardzo trudne, to stawało się cegiełką przekonania o własnej zaradności. Jeżeli robiłam coś, co mi się wydawało niemożliwe, to dokładałam od razu kilka! Na przykład: wydawało mi się, że nie potrafię występować publicznie, bardzo się bałam. Dlatego poszłam do klubu Toastmasters i występowałam publicznie w obcym dla siebie języku. Kiedy przeżyłam pierwsze wystąpienie, a nawet dostałam wyróżnienie jako najlepszy mówca, to ułożyłam od razu cały kawałek ściany!

Udało mi się zrobić samodzielnie kartę pobytu! Super, dokładam cegiełkę! Udało się dostać pracę, którą lubię, w fajnej firmie – cegiełka. Udało się zorganizować własne warsztaty z zarządzania sobą w czasie – cegiełka.

A kiedy urodziłam dziecko, to w ogóle powiedziałam sobie, że skoro dałam radę to zrobić, to w ogóle już niczego się nie boję. Teraz kiedy się stresuję przed czymś, mówię do siebie: „Potrafiłaś urodzić zdrowe, szczęśliwe dziecko, naprawdę nie dasz rady tego zrobić?”. I zawsze dochodzę do wniosku, że dam!

Bardzo Cię zachęcam do świadomego budowania takiej ściany własnej zaradności. Możesz spisywać te rzeczy, które były dla Ciebie trudne, a jednak zrobiłaś je. I dałaś radę!

2. Świat o mnie dba!

To przekonanie pomogła mi zbudować książka „Transerfing rzeczywiści”, którą z całego serca polecam. Gdybym miała w życiu przeczytać tylko jedną książkę, to byłaby właśnie ta.

Stąd wzięłam przekonanie, że świat o mnie dba. Powiem nawet na ostatnim przykładzie. Rozpadł mi się związek, zostałam samodzielną matką, kończę macierzyński za miesiąc i nie będę miała pracy. Wydaje się, że sytuacja jest bardzo nieciekawa, ale wiem, że to się wydarzyło, abym miała lepszą przyszłość. Abym mogła stworzyć taką rodzinę, o której marzę. Mam przekonanie, że to, co się wydaje porażką, tak naprawdę się dzieje dla mojego dobra. To przekonanie pomaga mi nie rozpaczać, kiedy coś trudnego dzieje się w moim życiu, a spokojnie rozwiązywać problemy, radzić sobie z sytuacją, bo wiem, że w końcu wyjdzie na dobre. Jak zbudować takie przekonanie? Polecam książkę!

3. Ludzi są dobrzy!

Kiedy Dobromir miał 3 miesięce, poleciałam z nim sama na Ukrainę. Niektórzy pytali mnie, czy nie bałam się sama z malutkim dzieckiem, wózkiem, walizką podróżować samolotem? Jak sobie dałam radę? No właśnie nie bałam się, bo miałam przekonanie, że ludzie są dobrzy i zawsze pomogą. Już tyle razy jechałam sama z dzieckiem pociągiem, latałam samolotem – zawsze i wszędzie ludzie pomagają.

To trochę tak jak z jedzeniem czy niejedzeniem mięsa. Jeżeli będziesz szukała dowodów, że jedzenie mięsa jest zdrowe, to znajdziesz. A jeżeli będziesz chciała potwierdzić tezę, że lepiej z mięsa zrezygnować, to też z łatwością znajdziesz argumenty za tym.

Tak samo z przekonaniem, że ludzie są dobrzy. Jeżeli postawię przed sobą taką tezę, to znajdę dowody, a jeżeli odwrotną, to też znajdzie się potwierdzenie. Kwestia tylko, z jakim przekonaniem będzie Ci łatwiej i przyjemniej żyć?

Koniecznie daj mi znać, jakie masz swoje najważniejsze przekonania, które Ci pomagają w życiu.

Myślę, że 2 ostatnie przekonania, które podałam, to kwestia filozofii życiowej. Ale pierwsze, czyli przekonanie o własnej sprawczości, to jest bardzo ważna w dzisiejszych czasach metakompetencja, którą trzeba w sobie rozwijać. Zajrzyj do kwietniowych polecajek – zostawiłam tam link do webinarów na ten temat.

Jak ma się planowanie do mindfulness? W maj z uważnością

Kwiecień był poświęcony nowemu początku: wyznaczałyśmy strategię rozwoju oraz robiłyśmy plan działań. W maju czas się skupić na realizacji, ale...
Wiesz,  jakie są ciemne strony planowania i realizacji celów?

Popełniałam te błędy niejednokrotnie.  W szczególności było łatwo popełniać te blendy, kiedy mieszkałam w Warszawie, ponieważ miasto narzuca swoje tempo. Teraz chcę planować inaczej, chcę realizować swoje cele, ale zawsze mieć przestrzeń dla swojego dziecka oraz na to, że czasami trzeba odpuścić i naładować baterię.

I, myślę, że znalazłam narzędzie, które pomoże unikać takich błędów.

Tak się złożyło, że prawie w tym czasie, jak zostałam samodzielną mamą, rozpoczęłam kurs mindfulness (ciekawy zbieg okoliczności). Trochę z dystansem do tego podchodziłam, bo nigdy nie lubiłam medytować, ale wiedziałam, że jest to mocne narzędzie do tego, aby umieć reagować na to, co z Tobą się dzieje, zanim jest za późno (zauważyć, że jesteś mocno poirytowana i podjąć działania, zanim zaczynasz krzyczeć, odłożyć wszystkie sprawy i odpocząć, zanim będziesz wyczerpana).

Okazało się, że 8-tygodniowy kurs uważności, jest cudowną drogą, którą doceniam coraz bardziej od spotkania do spotkania.

I chciałabym, żeby maj odbył się pod hasłem uważności. Do siebie, do tego co robimy, do tego, jak to na nas wpływa, do tego jak my wpływamy na innych.
O czym będziemy mówić?

Oraz co tydzień widzimy w poniedziałki na MAMA SUKCESU i wdrażamy Elastyczny plan dla mam (uważnie :))

Czego nauczył mnie nowy początek?

Każda sytuacja, wydarzenie, rzecz jest sama w sobie neutralna, ani dobra, ani zła. I tylko nasza reakcja nadaje temu jakiś kolor. Nowy początek był związany z tym, że zostałam samodzielną mamą i straciłam pracę. Czy może to mieć pozytywne zabarwienie?

Mój kwiecień odbył się pod hasłem "Nowy początek". Rozstaliśmy się z partnerem, dowiedziałam się, że jak skończę urlop macierzyński, nie będę mogła wrócić do pracy. Znowu okazałam się w sytuacji, gdzie muszę zaczynać od nowa. Miałam poczucie, że życie jest jak spirala, znowu wróciłam do punktu zero, tylko kilka wątków wyżej.

Czego mnie to nauczyło?

Z czym kończę ten miesiąc?

Mam nadzieję, że Ty również skorzystałaś z kwietniowych wpisów i masz kierunek swojego rozwoju (zawsze warto go mieć, nie trzeba trafiać do punktu zero, aby go wyznaczyć).

Jeżeli nie wyznaczałaś sobie celów, to może teraz jest ten moment? Wyznacz raz z nami cele na miesiąc i wskakuj na live na grupie MAMA SUKCESU 4 mają o 8:30.

Lecę wyznaczać cele na maj. Widzimy się już niedługo. Niech wszystko będzie prosto i szczęśliwie!

Elastyczne planowanie dla mam. Cele na miesiąc

Odkąd jesteś mamą, czujesz, że jesteś trochę "nieogarem"? Chciałabyś być bardziej zorganizowana, ale nie wiesz jak dostosować planowanie do swojego matczynego życia? Chcesz zacząć osiągać swoje cele i realizować własne pomysły, ale dzieci często wywracają twoje plany do góry nogami? Chcesz planować bez spiny i łączyć realizacje swoich celów z macierzyństwem? W takim razie dobrze trafiłaś! Zapraszam do planowania dla mam!

Ten wpis jest pierwszym z cyklu "Elastyczny plan dla mam". Zanim zaszłam w ciążę, organizowałam w Warszawie warsztaty z zarządzania sobą w czasie i planowania. Ale odkąd jestem mamą, odkryłam, że większość tych rad, które sama dawała oraz wskazówek, które piszą w książkach, są ciężkie do zastosowania. Wszystko zrobiło się elastyczne, dostosowane do dziecka. I jak tu coś planować? Rano wyznaczasz listę zadań na kolejny dzień, a dziecko nie śpi przez całą noc, budzisz się totalnie wymęczona, i jak tu realizować te zadania? Czujesz tylko frustracje i rozczarowanie. Daj znać czy też przez to przechodziłaś?
Dlatego powstało nowe podejście do planowania, dostosowane do naszego matczynego życia.

Celem elastycznego planowania dla mam jest nauczyć:

W ramach tego cyklu możesz korzystać z artykułów, lub dołączyć do spotkań online, które odbywają się co poniedziałek o 8:30 na grupie MAMA SUKCESU. Zapraszam 🙂

Pamiętaj, że po dołączeniu do grupy możesz obejrzeć nagranie na temat dzisiejszego wpisu oraz dołączyć na żywo do kolejnych spotkań co poniedziałek o 8:30.

Długo się zastanawiałam od czego zacząć i od jakiej strony się zabrać. Ponieważ budowanie systemu zarządzania sobą w czasie jest dosyć złożonym procesem.

Ale pomyślałam, że my jako mamy, mamy i tak dosyć dużo na głowie i powinniśmy zacząć od czegoś, co od razu da nam konkretne narzędzie i pomoże poukładać sprawy. A ponieważ mamy koniec miesiąca,a przed nami jest majówka, to myślę że jest to idealny moment aby zacząć od wyznaczania celów na miesiąc.

Zanim przystąpić do planowania miesiąca, najlepiej mieć określone swoje priorytety. Kilka najważniejszych rzeczy, na których chcesz się skupić w tym miesiącu. Może jest to zadbanie o swoją dietę i wdrożenie zmian w odżywianiu swojej rodziny? A może jest to powrót do formy? Albo odstawienie od piersi? Nie da się skupić na wszystkim i wszystkiego ogarnąć i w szczególności w naszym matczynym życiu. Potrzebujemy bardzo klarownie wyznaczać priorytety. Miesiąc jest na tyle wdzięcznym okresem, że pozwała mieć pewny dystans, a przy tym nie wymaga długoterminowego strategicznego planowania.


Jak wyznaczyć priorytety?

Dla mnie od wielu lat najlepszym narzędziem do przeanalizowania, w jakim miejscu obecnie jestem i co jest teraz najważniejsze, jest koło życia. To ćwiczenie polega na tym, że po kolei analizujesz najważniejsze obszary swojego życia i oceniasz, jak bardzo od 1 do 10 jesteś z tego obszaru usatysfakcjonowana. Po nadaniu takiej bardzo subiektywnej oceny (nie ma żadnej skali, dajesz ocenę, jak czujesz), zastanawiasz się nad tym, co możesz zrobić, aby polepszyć swoje zadowolenie tym obszarem. To ćwiczenie pomaga złapać dystans, popatrzeć na swoje życie z lotu ptaka i uświadomić sobie, na czym warto się skupić w najbliższym czasie.

Przygotowałam e-book, gdzie krok po kroku opisałam, jak można wykonać to ćwiczenie. Bardzo Cię zachęcam, abyś zainwestowała 1-2 godziny w wykonanie tego ćwiczenia. Poniżej możesz wypełnić formularz, aby pobrać e-book.


Jakstworzyć elastyczny plan na miesiąc? 5 prostych kroków.

  1. Najpierw sprawdź swój kalendarz i wypisz wszystkie zaplanowane spotkania, wydarzenia. Wszystko, co ma konkretną datę. Wiesz, na przykład, że czekają na mnie szczepienia lub wizyta u fizjoterapeuty lub organizacja urodzin dziecka lub co wtorek o 18 chciałabyś chodzić na trening. Wszystko zaznaczam w kalendarzu.
  2. Jeżeli nie masz jakieś swojej listy zadań, spisanych celów, to następnym krokiem jest wypisanie wszystkich zadań i celów, które chcesz zrealizować. Po prostu jedną listą bez zastanawiania się nad tym, jak  i co będziesz realizować. Wszystko, co chodzi Ci po głowie. Zazwyczaj to zajmuje trochę czasu. Najlepiej zacząć robić taką listę w telefonie. I w miarę tego, jak kolejne rzeczy będą przychodzić do głowy, uzupełniać tą listę. Dla mnie zawsze ten krok jest bardzo oczyszczającym. Nawet nie zauważasz, ile rzeczy trzymasz w głowie, skupiasz na tym uwagę. Kiedy przeniesiesz to wszystko na papier lub telefon, poczujesz wielką ulgę.
  3. Jak już mamy tą listę, wypisz sobie priorytety i wyznacz 1-3 cele na ten miesiąc. Chciałabym tu powiedzieć o różnicy celów i zadań, bo w praktyce nie zawsze to jest oczywiste. Cel określa rezultat końcowy. To jest określenie co chcemy mieć, osiągnąć, do czego dojść. Zadanie zawsze wychodzi od celu i jest środkiem jego realizacji. Na przykład, cel jest odstawić od piersi, a zadaniem jest porozmawiać z koleżanką, pójść na konsultacje laktacyjną i tak dalej.
  4. Teraz jak masz przed oczami priorytety, 1-3 cele na miesiąc, kalendarz z zaznaczonymi spotkaniami oraz ogólną listę zadań, wybierz z tej listy to, co wpisuję się w priorytety i jest realne do realizacji w tym miesiącu. Plany na miesiąc zapisuję w aplikacji Evernote. Korzystam z tabeli, w której wpisuje te zadania według kategorii: sprawy do załatwienia, zdrowie, rozwój, dziecko, finanse, praca, pozostałe - ewentualnie.
Moje aktualne cele na kwiecień. Screen z aplikacji Evernote

To są moje kategorie, które pasują do mojego życia i najlepiej, abyś wymyśliła swoje, według których będzie wygodnie Tobie te zadania podzielić. Te kategorię też są spójne z moimi priorytetami. Wpisuję do tych kategorii kilka rzeczy, staram się, żeby nie było więcej niż 4-5, na których mi najbardziej zależy. Mniej ważne zapisuję do kategorii  - ewentualnie. To co wpisałam do realizacji w tym miesiącu, wykreślam z ogólnej listy zadań i tą listę zostawiam. Jak coś  się pojawia, co wiem, że nie dam radę teraz zrealizować od razu, wpisuję do ogólnej listy zadań.

I tak na prawdę to tyle. Oczywiście, można jeszcze dużo pisać o tym, że cele powinny być zgodne z zasadą SMART, że powinny opierać się na wartościach i jeszcze wiele szczegółów, ale moim zdaniem, najważniejsze po prostu zacząć ogarniać te rzeczy, które masz na głowie. Nie zastanawiaj się długo, czy poprawnie zrobiłaś koło życia, czy poprawnie wyznaczyłaś priorytety, czy dobrze wybrałaś kategorie i tak dalej. Po prostu zrób tak, jak wychodzi. Na koniec miesiąca razem zrobimy podsumowania i wyciągniemy wnioski, co się sprawdziło dla Ciebie, a co nie. Czy ta ilość zadań była za duża lub za mała, czy te kategorię pasują do Ciebie czy nie. Tak naprawdę nie ma żadnego uniwersalnego podejścia do planowania, po prostu trzeba od czegoś zacząć i dopasowywać do siebie. Samo to, że usiadłaś i wypisałaś zadania lub wyznaczyłaś cele, już da Ci kierunkowskaz, który pomoże iść w potrzebnym kierunku. A to już bardzo dużo.

Pamiętaj, że jeżeli nie masz wyznaczonych swoich priorytetów, zaczynasz realizować czyjeś.

na pewno jest to cytat, tylko nie mam pojęcia czyj 🙈

W czym robić taki plan na miesiąc?

Wcześniej miałam papierowe kalendarze i zawsze spisywanie wszystkie plany na papierze. Odkąd jestem mamą, nie zawsze mam możliwość usiąść do plannera, ale zawsze mam przy sobie telefon. Do zapisywania celów używam Evernote. Jest tam dużo gotowych szablonów do wyznaczania celów, wybrałam jeden z tabelą, dopasowałam do siebie i korzystam. Zobacz, czy Tobie się sprawdzi.

Życzę prostego planowania i wiele satysfakcji z realizowania planów! Trzymam za Ciebie kciuki!

Co robić, kiedy masz na sobie za dużo?

Co zazwyczaj się dzieje, kiedy masz na sobie za dużo?

Nie masz przestrzeni? Nie masz czasu na chwilę zatrzymać się i zastanowić się, gdzie jesteś? Dokąd zmierzasz? Jakie masz priorytety? Do czego dążysz? Co chcesz osiągnąć? W jaki sposób? Czujesz się pogubiona i przemęczona? Masz za dużo i nie wiesz, co z tym zrobić? Mam tak samo! I mam rozwiązanie!

Mocno się zaangażowałam w akcję pomocy uchodźcom. Nagle pojawiło się mnóstwo próśb o pomoc i propozycji zaangażowania się w kolejne inicjatywy. Brałam na siebie kolejne obowiązki. Przy tym pisałam tu o tym, jak ważne w ten czas zadbać też o siebie. A w międzyczasie zgodziłam się prowadzić kurs polskiego, kilka dni w tygodniu pracowałam w punkcie pomocy dla uchodźców, pomogłam przyjechać do Zielonej Góry i oswoić się  trzem rodzinom. Dalej próbowałam realizować własne cele i prowadzić ten blog. A w tym czasie miałam trudną sytuację w związku. I cały czas pędziłam, próbując wywiązać się z nowych obowiązków oraz nie zaniedbać stare, a jeszcze pamiętać o nawykach, swoich rytuałach, spędzać czas z dzieckiem i dbać o rodzinę. Nie miałam czasu zatrzymać się i zastanowić się, co dla mnie jest najważniejsze.

Jeżeli nie masz klarownej odpowiedzi na te już tak osłuchane pytanie "dokąd idę i jak chcę tam dojść?",   to bardzo łatwo się zaangażować w realizację obcych celów, a nie swoich!

Oczywiście, nie da się wszystkiego zaplanować. Najlepsze rzeczy w moim życiu były totalnie niezaplanowane: przeprowadzka do Zielonej Góry, mój związek, założenie rodziny. Wszystko wyszło spontanicznie. Ale! Wiedziałam, że to jest zgodne z moją wizją przyszłości, że chcę mieć rodzinę. Czyli wiedziałam, gdzie chcę dojść i zostawiłam kwestię improwizacji tylko dla drogi dotarcia.

W sytuacji kiedy masz za dużo na głowie trzeba sprawdzić kilka rzeczy:

Planowanie strategiczne z "lotu ptaka" - parę godzin, jedno ćwiczenie i masz to za sobą

U mnie akurat w życiu nadchodzi dużo zmian: znowu czeka na mnie przeprowadzka z powrotem do mieszkania, nie będę mogła wrócić do firmy, w której pracowałam (bo firma jest w Warszawie, mieszkam w Zielonej Górze i nie zgodzą się na pracę zdalną), niebawem kończy mi się urlop macierzyński. Do tego mam dużo obowiązków na głowie i czuję, że zgubiłam już swoje priorytety, nie wiem gdzie idę, angażuje się w mnóstwo inicjatyw po trochę i już kończą mi się zasoby.

Także siadam najpierw za przegląd tego gdzie jestem, oczywiście, moją ulubioną metodą koła życia, z której przygotowałam darmowego e-booka. Zachęcam Cię do pobrania i poświęcenie parę godzin na przeanalizowania, w jakim miejscu jesteś teraz i dokąd chcesz iść.

Po zrobieniu koła życia, za zwyczaj, jest łatwo wyznaczyć priorytety, te obszary życiu, na których najbardziej chcesz teraz się skupić.

Jeżeli czujesz, że koło życia nie wystarczy, że jesteś na rozdrożu, nie wiesz gdzie iść dalej, jaką ścieżkę wybrać, to być może, jak ja, trafiłaś do punktu zero? Sprawdź, jak świadomie wybrać odpowiednią ścieżkę, kiedy jesteś na rozdrożu życiowym.

Planowanie taktyczne - 5 prostych kroków

Jak masz wyznaczone priorytety, wiesz na czym teraz chcesz się skupić albo masz wybraną ścieżkę, czas wyznaczyć konkretne cele, skupić się na najważniejszym i zrezygnować z pozostałych aktywności.

  1. Wypisz na kartce  swoje priorytety, aby mieć je przed oczyma. Wypisz wszystkie aktywności, w które obecnie się angażujesz. Jakie z tych działań pozwolą Ci zrealizować Twoje priorytety? Z czego warto zrezygnować?
  2. Nie ze wszystkich wziętych na siebie obowiązków da się łatwo z dnia na dzień zrezygnować. Jeżeli podjęłaś się czegoś, co tak naprawdę nie jest zgodne z Twoimi priorytetami, a nie możesz po prostu przestać to robić ( w moim przypadku, na przykład prowadzenie kursu polskiego) wypracuj strategie, jak możesz z tego zrezygnować: poinformować, że możesz to robić tylko do końca miesiąca albo znajdź zastępstwo. Bądź asertywna. Nie ma nic złego w tym, że już nie chcesz tego robić. Mamy jedno życie i powinniśmy dbać o to, co najważniejsze, robić coś, do czego leży serce i co daje radość, wtedy  możemy dać największą wartość. Jeżeli czujesz się przeładowana, przemęczona, nie czerpiesz już satysfakcji z tego co robisz, na tym cierpisz Ty, Twoje dziecko, Twoja rodzina. Także śmiało rezygnuj z części obowiązków, zadbasz w ten sposób o siebie oraz o najbliższych.
  3. Zastanów się, ile czasu tak naprawdę możesz poświęcić na różne aktywności? Może jesteś na urlopie macierzyński i dużo czasu zajmuję Ci opieka nad dzieckiem? A chcesz robić coś, co zajmuje Ci cały etat? Teraz jeszcze raz spójrz na swoje priorytety, na listę rzeczy, w które jesteś zaangażowana. Może jeszcze z czegoś warto zrezygnować?
  4. Ułóż plan działań. Weź swój priorytet i wypisz, co chcesz zrobić, aby jego zrealizować. Nie musisz w tej chwili wiedzieć wszystkiego. Możesz nie wiedzieć, jak dokładnie możesz to zrealizować, ale na pewno znasz już pierwsze kroki. Wypisz je.
  5. A teraz zaplanuj to! Wpisz do swojego kalendarza, kiedy zamierzasz zrezygnować z jakieś aktywności? Kiedy zamierzasz zrobić pierwszy krok w kierunku Twojego priorytetu? Wyznacz konkretny dzień, czas i działaj!

Jeżeli jesteś mamą i potrzebujesz wsparcia w obszarze planowania, zapraszam do grupy na Facebooku MAMA SUKCESU. Tam w poniedziałki o 8:30 będę prowadzić live z cyklu "Elastyczny plan dla mam". Jest to zupełnie darmowe, zapraszam.

Mam nadzieję, że ten artykuł pomógł Ci trochę poukładać rzeczy, zrzucić to, czego było za dużo i skupić się na najważniejszym. Mam nadzieję, że teraz jesteś spokojniejsza, masz więcej energii i znowu czerpiesz satysfakcje z tego, co robisz. Trzymam mocno za to kciuki! Niech wszystko będzie prosto i szczęśliwie!

6 kroków, które pozwolą Ci wyjść z punktu zero

Wyobrażam sobie, że życie jest jak spirala. Zataczam koło i w pewnym momencie znowu okazuję się w punkcie zero. Znowu zaczynam coś od początku. Tylko jestem kilka poziomów wyżej. Mam nowe doświadczenia, umiejętności, wiedzę, możliwości, zasoby. Ale znowu zaczynam w pewnym sensie od zera.

Inaczej mówiąc, czasami każdy z nas trafia na rozdroże. I potrzebuje zrobić życiowy wybór, w jakim kierunku iść, jaką drogę obrać.

Właśnie w takim punkcie zero, na takim rozdrożu jestem. Znowu zaczynam od początku. Rozpadł mi się związek, straciłam pracę i potrzebuje wybrać, gdzie iść dalej. Przy tym mimo tego, że brzmi to bardzo smutnie, mam przekonanie, że są to zmiany na lepsze. Rozstaliśmy się w dobrych relacjach i w przekonaniu, że tak będzie lepiej dla całej trójki (przeczytaj, czy to, że zostałam samotną matką, jest moja największa porażka życiowa?). A to że nie mam pracy pozwała mi teraz pomyśleć o tym, jak zarabiać na tym, co naprawdę lubię.

I chcę z Tobą podzielić się moimi sposobami na dokonanie takich ważnych życiowych decyzji i wypracowanie strategii dalszego rozwoju.

Mam jeszcze trochę czasu na urlopie macierzyńskim. I jest to czas kiedy mogę spróbować rozpocząć coś swojego, sprawdzić czy będzie to przynosić mi  dochód oraz jak szybko będę mogła osiągnąć taki poziom, aby móc utrzymać siebie i syna i nie musieć szukać pracy na etacie. Widzę kilka możliwych ścieżek, każda ma swoje zalety i wady, swoje możliwości i ryzyka. Jak podjąć decyzję, gdzie iść?  Wspomnę jeszcze tylko, że myślenie strategiczne to naprawdę moja słaba strona.

  1. Uważam, że kiedy odbywają się duże zmiany w życiu, pierwszym krokiem jest zaakceptować je. Moje zmiany naprawdę nie są łatwe. Myślę, że nikomu nie uśmiecha się zostać samotną matką z rocznym synkiem bez pracy. Raczej nikt o czymś takim nie marzy i nie spodziewa się. Ale naprawdę jestem pogodzona z tą zmianą. Mam wewnętrzne przekonanie, że mój świat o mnie dba. Że cokolwiek by w moim życiu nie działo, dzieje się dla mojego dobra. Może brzmi to banalnie, ale naprawdę takie przekonanie jest moją tarczą na trudne sytuacje. Dzięki temu nie załamuję się, a z dobrym nastrojem patrzę w przyszłość. A ponieważ mam przekonanie, że mój świat o mnie dba, mam przekonanie że poradzę sobie i będzie dobrze. Każdą, wydawało by się, porażkę odbieram jak cenną lekturę. Wypracowałam takie podejście i mega mi się sprawdza. Polecam.
  2. Daj sobie czas. Jeżeli jesteś na rozdrożu, daj sobie czas zbadać każda możliwą opcje z otwartym umysłem. Zastanów się nawet nad tymi pomysłami, które na ten moment mogą wydawać się bardzo trudne w realizacji. Na przykład, rozważam otwarcie swojej kawiarni, bo od kilku lat mi się marzy. Mimo tego, że nie mam własnego kapitału lub doświadczenia. Ale jak podchodzisz z otwartym umysłem i sięgasz po rady do osób, które mogą się znać na sprawie, nawet niemożliwe może stać się możliwym.
  3. Wypisz wszystkie pomysły do tabeli Excel lub w formie mapy myśli. Wypisz jakie mają zalety, wady, możliwości, zagrożenia, możliwe zarobki. Napisz jakie widzisz pierwsze kroki. Podejmij te kroki, przejdź trochę dalej każdą ze ścieżek na tym rozdrożu, a potem wróć do punktu zera i przeanalizuj zdobytą informację. Daj sobie czas. Popatrz na to rozdroże z lotu ptaka. Nie myśl na razie o wszystkich szczegółach i działaniach które trzeba podjąć, aby zrealizować te pomysły.
  4. Sięgnij po radę! Na pewno, jeżeli się zastanowisz masz wokół siebie osoby, które szanujesz, które osiągnęły to, co Ty byś chciała osiągnąć. Osoby, od których mogłabyś się nauczyć, które już są gdzieś dalej na tej spirali życiowej. Opisz im swoją sytuację, poproś o radę. Zaznacz, oczywiście, że nie jest to na zasadzie przerzucania odpowiedzialności. Decyzję podejmujesz tylko Ty. Ale spojrzenie z boku kogoś, kogo szanujesz i kto Ciebie zna jest bardzo pomocne. Zawsze kiedy jestem na dużym rozdrożu życiowym sięgam po takie rady i żadnego razu nie zawiodłam się. Czasami nawet to, że usiądziesz i opiszesz swoją sytuację, już rozjaśni wiele dla samej siebie.
  5. Nie staw wszystkiego na jedną kartę. Zawsze warto mieć plan B i mieć szansę na popełnienie błędu. Zawsze kiedy nadajemy czemuś zbyt duże znaczenie, kiedy mega nam na czymś zależy, bardzo ciężko to zrealizować. Gdybyś miała przejść przez powalone drzewo, które leży sobie na ziemi, zrobiłabyś to bez problemu. Ale gdybyś to samo miała zrobić, ale drzewo już leżało nad przepaścią, na pewno miałabyś duży problem. Tak samo jest kiedy nadajemy bardzo dużą wagę projektu, który chcemy zrealizować. Oczywiście, determinacja i chęć realizacji jest bardzo ważna. Ale ma też być szansa na porażkę, na popełnienie błędu, na zmianę kierunku. Zawsze warto mieć zabezpieczenie w postaci planu B.
  6. Jak już wybrałaś drogę, to teraz jest czas na wyznaczenie konkretnych celów i planowanie. O tym już w kolejnym wpisie.

Oprócz tego bardzo mi się sprawdziła pomoc coacha. Po raz pierwszy sięgnęłam po tego rodzaju współpracę. Byłam trochę sceptycznie nastawiona. Zrobiłam to raczej aby mieć pewność, że wykorzystałam wszystkie zasoby, aby podjęć dobrą decyzję. Przyszłam na sesje w zasadzie już z wybraną ścieżką, ale nie byłam do końca przekonana. Miałam obawy, wątpliwości, które zabierały mi energię i przeszkadzały skoncentrować się na działaniu. Podczas sesji upewniłam się, że właśnie to chcę robić, że to jest najlepsza decyzja, pozbyłam się wątpliwości i obaw. Skończyłam w pełnej gotowości i chęci do działania. Byłam bardzo miłe zaskoczona. Jeżeli jesteś w podobnej sytuacji i zastanawiasz się nad taką współpracą, mogę Ci z całego serca polecieć coacha, z którym współpracowałam. Odezwij się do mnie.

Czy dokonywałaś jakiś wyborów życiowych ostatnio? Jak podejmowałaś decyzję?

Jestem samotną matką. Czy jest to największa porażka życiowa?

Dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Po trzech miesiącach związku. U nas wszystko odbywało się szybko: szybko zakochaliśmy się, szybko zaczęliśmy mieszkać razem, szybko powiedzieliśmy sobie "kocham Cię", szybko zaszliśmy w ciąże. Byłam przekonana, że jest to moje przeznaczenie. Sam los mnie prowadził. Ale też było dużo kłótni. Nie znaliśmy się dobrze, docieraliśmy się. 

Pamiętam, że po kolejnej kłótni wyszłam sama na spacer, padał deszcz, płakałam razem z niebem. Wtedy dałam sobie obietnice, że dołożę wszelkich starań, żeby moje dziecko miało pełną rodzinę. Powiedziałam sobie, że nie będzie miało jak mama, nie będzie musiało borykać się z traumami z dzieciństwa, które są prawie nieuniknione przy wychowaniu w niepełnej rodzinie. Poszłam na terapię, zaczęłam pracować nad związkiem, czytać książki o relacjach, zaciągnęłam partnera na terapię…

Od tamtego momentu minęło już prawie dwa lata. Mój synek kilka dni temu skończył roczek. A ja w tym tygodniu powitam swoją trzydziestkę jako samotna matka.

Myślałam, że cyfra 30 absolutnie mnie nie wzruszy, ale wzrusza i to mocno. Przeraża mnie jak mocne są wzorce, które wchłaniamy od swojej rodziny i jak ciężko od nich uwolnić się.

Moja mama rozstała się z moim ojcem kiedy miałam dwa latka. Rozstajemy się z partnerem, kiedy mój synek ma rok. Przy tym robiłam wszystko, aby temu zapobiec i nie powtórzyć sytuacji mojej mamy, a jednak to się stało.

Czy bycie samotną matką jest porażką życiową?

Przyznam się, że mojej głowie pojęcie „szczęśliwa spełniona kobieta, która osiągnęła życiowy sukces” bardzo mocno wiązy się z rodziną, która ta kobieta ma. Wcześniej jeżeli poznawałam jakąś kobietę, powiedzmy na konferencji, dowiadywałam się, że ona odniosła sukces w biznesie, ale nie ma rodziny, to od razu podświadomie nawieszam na nią pewną etykietę, że jednak nie wszystko u niej w życiu jest dobrze. Tak, odniosła sukces w biznesie, ale na pewno dlatego, że próbuje zrekompensować brak rodziny.

No i proszę. Sama jestem na miejscu tych kobiet (tylko że jeszcze nie odniosłam sukcesu w biznesie), na które nawieszam kiedyś etykiety. Może jest to jeden z powodów, czemu okazałam się w takiej sytuacji życiowej?

Kiedy odeszłam od partnera poczułam się właśnie takim nieudacznikiem. Było mi wstyd za to, że jestem samotną matką. Kiedy odwiedzałam swoich przyjaciół, które mają pełne szczęśliwe rodziny, czułam się źle, nieswojo, wstydziłam się.

A potem tak sobie pomyślałam, że prawdziwą porażką było by zostać w związku, który jest toksyczny. Kiedy jestem przekonana, że mimo wszelkich moich starań, terapii osobistej, wspólnej i pracy nad związkiem, nie uda nam się zbudować takiego związku, gdzie będziemy szczęśliwi, gdzie będę czuć się szanowana i kochana. Związku, który będzie napełniać nas energią, który będzie synergetyczny. Kiedy, jestem przekonana, że mamy absolutnie różne wyobrażenia, jak powinna wyglądać rodzina i mimo wszelkich starań nie uda nam się spotkać nawet po środku. A jeżeli dołączę do wizji partnera, jak powinna wyglądać rodzina, będę nieszczęśliwa i nie będę spełniać swoje potrzeby, które, jak jestem przekonana, powinny być spełnione w związku (bliskości, miłości, budowania wspólnego życia).

I czy naprawdę chcę, żeby moje dziecko chłonęło schematy toksycznego związku, gdzie żaden z rodziców nie jest do końca szczęśliwy ze sobą? Moje babcia z dziadkiem przeżyli wiele lat ze sobą w toksycznym związku. Tak, oni nauczyli się żyć ze sobą i nawet kochali siebie w pewien sposób, ale było też dużo bólu, trudnych emocji i łez. I naprawdę potrzebowałam dużo czasu, doświadczenia, edukacji, refleksji aby dość do tego, jak powinien w moim mniemaniu wyglądać dobry, wartościowy związek. Czy ja chcę żeby moje dziecko musiało iść taką drogą?

To co w takim razie jest porażką? Odejście teraz, kiedy możemy zachować dobre przyjacielskie relacje, kiedy jeszcze nie mamy aż tak dużo żalu do siebie? Czy pozostanie w związku, który nie daje spełnienia, bo tak jest wygodniej, w pewnym sensie łatwiej, bezpieczniej?

Doszłam do wniosku, że mam wewnętrzne przekonanie, że podjęłam najlepszą decyzję dla całej naszej trójki. Dla naszego syna też. Nie zabieram mu ojca. Robię wszystko, żeby nie żywić do niego żalu, urazy, negatywnych emocji, a doceniać za to, że dzięki niemu mam najlepszego syna na świecie. Doceniać, że jest dobrą osobą, 2 lata temu wybrałam go na swojego partnera. Czy mogłam wybrać złą osobę? No nie. Po prostu nie udało nam się stworzyć związek, ale nadal możemy dołożyć wszelkich starań aby utrzymać dobre relacji i być dobrymi rodzicami.

Możesz mnie zapytać, skąd mam takie przekonanie?

Bo jestem świadoma swoich wartości i postępuję zgodnie z nimi. Jestem przekonana, że właśnie bycie świadomym swoich wartości, jest jedna z najważniejszy rzeczy, która pozwała podejmować świadome decyzje życiowe. Jeżeli nie wyznaczałaś (-łeś) jeszcze swoje wartości, bardzo do tego zachęcam. Możesz skorzystać z mojego darmowego e-booka. Wystarczy, że podasz swój e-mail, a materiał będzie czekał na Ciebie w Twojej skrzynce mailowej.

Doszłam do wniosku, że samotne matki to są bardzo odważne kobiety, które wybierają swobodne, niezależne życie zgodnie ze swoimi wartościami. I powiem głośno, że jestem z siebie cholernie dumna, że mam odwagę i moc podjąć taką decyzję. Która każdemu z nas, jestem przekonana, daje prawo na lepsze życie, szczęśliwy związek. A szczęśliwa mama, to jest szczęśliwe dziecko.

Także na pewno nie uważam odejście od partnera i pozostanie samotną matką swoją porażką życiową. Bardzo dużo dał mi ten związek i też dużo dałam swojemu partnerowi, a najważniejsze, że mamy wspaniałe dziecko. Nadal jeszcze walczę z poczuciem, że jestem nieudacznikiem, bo przekonania są głęboko zakorzenione. Przy najmniej mimo tego że jeszcze tak się czuję, rozumie, że tak nie jest.

Jeżeli czytając to jesteś w trudnej życiowej sytuacji, dokonuj wyboru odważnie, wybierając lepszą przeszłość dla siebie i dziecka. Wszystko się ułoży i wszystko się uda. I mam nadzieję, że zostaniesz ze mną, aby za jakiś czas przeczytać że rzeczywiście tak się stało.

Przytulam mocno. Wszystko będzie prosto i szczęśliwie.

Masz poczucie winy? Czy masz teraz prawo na zabawę i odpoczynek?

Już kilkanaście dni żyjemy w strasznej rzeczywistości, gdzie słowo „wojna” jest czymś realnym i namacalnym. Po chwili paraliżu i niedowierzania w to, co się dzieje, rzuciliśmy się do pomocy. Są organizowane zbiórki, transporty, kwatery dla uchodźców. Wielu z nas wzięło na siebie dodatkowe obowiązki, żeby pomóc Ukrainie. Ale wojna, niestety, trwa. Przychodzi zmęczenie. I wiele osób ma potrzebę odpoczynku. Mają jednak poczucie winy i wstydu za to, że idą do teatru lub restauracji, kiedy bardzo blisko ludzie po 5 dni stoją z małymi dziećmi w kolejkach lub siedzą kolejne doby w piwnicach, żeby przetrwać bombardowanie.

Czy w takiej sytuacji mam prawo do rozrywki? Czy mogę iść na koncert i nie mieć wyrzutów sumienia?

Takie pytania słyszę od wielu z Was.

Ja sobie myślę tak. Mój sposób na to, aby poradzić sobie z tą sytuacją, z lękiem o bliskich, o ojczyznę, o to, aby ta wojna nie poszła dalej, jest działanie. Pomagam tyle, ile jestem w stanie. I więcej możliwości, aby pomóc i działać, mam wtedy, kiedy jestem w dobrym stanie psychicznym. Raczej nikomu nie pomogę, jeżeli popadnę w depresję. Raczej nie wesprę mojej mamy, która tam została. Raczej nie będę miała zasobów, aby pomagać.

Także w tej sytuacji myślę, że nawet warto zadbać też o siebie i swój dobrostan i poświęcić czas na odpoczynek oraz poprawę swojego humoru. Te osoby, które przyjeżdżają tu z Ukrainy, bardziej potrzebują kogoś, kto jest się w stanie podzielić z nimi energią i wesprzeć na duchu. A na to trzeba mieć zasoby.

Druga sprawa jest taka, że poświęcając czas na zabawę i relaks, wspieramy też branżę rekreacyjną, czyli wspomagamy naszą gospodarkę, która i tak mocno dostała podczas pandemii. A czym mocniejszą będziemy mieli gospodarkę, tym więcej możliwości zyskamy, aby pomóc.

Także myślę, że na pewno nie jest rozwiązaniem rezygnacja z paznokci, wizyt do fryzjera, wyjść na koncert lub do teatru. Jeżeli czujesz mocny zgrzyt, to zrób coś innego, ale zadbaj też o siebie, o swój dobrostan i poziom energii.

Zajrzyj do mojej listy rzeczy, które dodają energii. Może akurat znajdziesz coś dla siebie.

I korzystając z okazji, chcę podziękować wszystkim Polakom. Macie ogromne serca. Jestem pełna podziwu, że przyjmujecie osoby z Ukrainy, że tak pomagacie i wspieracie. Moje serce pęka z dumy z powodu kraju, w którym odnalazłam swój dom i stworzyłam swoją rodzinę.

Trzymaj się ciepło i dbaj o siebie.

Jeżeli mogę Ci jakkolwiek pomóc, napisz mi na Facebooku lub mailowo Jestem tu dla Ciebie!

Żyj zgodnie z wartościami

Jak zadbać o siebie? Rzeczy, które dodają energii

Czy masz tak, że czasami kiedy masz gorszy dzień, dalej próbujesz funkcjonować normalnie? Zrobić to, co było na dziś zaplanowane? Wykonywać zwykłe obowiązki? Mimo tego, że nie masz na to energii?

Ja niestety tak mam. I prowadzi to do tego, że czuję się wyczerpana i nieszczęśliwa. Łatwo wtedy dochodzi do kłótni z partnerem. I koniec końców później potrzebuję więcej czasu na regenerację.

Dlatego staram się złamać ten swój schemat. Uważam go za szkodliwy dla mojego zdrowia psychicznego. Kiedy mam gorszy dzień, w miarę możliwości próbuję zadbać o to, aby mieć tej energii więcej.

Właśnie z tego powodu zaczęłam tworzyć listę rzeczy, które mi tej energii dodają. Wydaje się to oczywiste, ale zauważyłam, że kiedy źle się czuję, to nie zawsze wiem, jak zadbać o siebie.  Często wówczas nie mogę się zatrzymać i lecę dalej z tym, co miałam do zrobienia.

Pracuję nad tym, aby w takich momentach potrafić się zatrzymać, nie zwracać uwagi na nieposprzątane mieszkanie i porozrzucane rzeczy, a zrobić jedną z poniżej wymienionych.

Zachęcam Cię serdecznie do tworzenia swojej własnej listy. Konsekwentnie ją uzupełniaj.

Będzie mi miło jeżeli podzielisz się, co dodaje Tobie energii 🙂