Uważność była tematem przewodnim maja. Starałam się żyć uważnie. Jak najczęściej być, a nie uciekać w oglądanie seriali lub słuchanie książek, lub robienia różnych rzeczy. Starałam się obserwować, co czuję i myślę w poszczególnych sytuacjach, a w szczególności tych, najtrudniejszych. Czy uważność jest narzędziem do szczęścia i prostoty - takie pytanie zadałam sobie w tym miesiącu.
O tym, do jakiego wniosku doszłam możesz zobaczyć w tym wpisie, a teraz chciałabym podzielić się z Tobą tym, co słuchałam i czytałam na ten temat.
Poradnik Headspace: Medytacja
Mini serial na Netflixie
W przyjemny, łatwy sposób możesz się dowiedzieć, na czym tak naprawdę polega medytacja, jakie są zasady medytowania oraz jakie korzyści wnosi medytacja do naszego życia. Jeżeli jesteś początkująca, to dowiesz się też o podstawowych technikach, a nawet możesz zacząć medytować z tym poradnikiem.
Aplikacja Headspace do medytacji
Dobry sposób, aby zacząć medytować jest medytacja prowadząca. Wtedy łatwiej się skupić i kierować swoją uwagą. Ta aplikacja jest świetnym narzędziem, aby samodzielnie zacząć medytować.
Mindfulness. Trening uważności
Trudno mi opisać w jednym poście wszystkie korzyści, które wniósł w moje życie trening uważności. Jest to umiejętność, która pozwała redukować stres, rozumieć i akceptować własne emocje oraz emocje innych, lepiej się komunikować i po prostu bardziej świadomie i pełno przezywać teraźniejszość. O tym, co mi dał kurs mindfulness, możesz przeczytać tutaj. Gdybyś chciała zacząć od mniejszej inwestycji czasowej i finansowej (koszt takiego kursu jest około 1000 zł), ale jednak spróbować uczyć się uważności, to polecam tą książkę. Można samodzielnie spróbować przejść tą 8-tygodniową drogę plus do książki kupisz nagrania z praktykami.
Kilka razy się popłakałam w trakcie słuchania tego wystąpienia. Nie myślałam, że czyjeś słowa mogą być tak kojące, tak życzliwe i tak wspierające. To nagrania pomogło mi podnieść się w najgorsze dni po odejściu od partnera. Słowa Ajana Brahma dali mi dużo nadziej, ulgi, jasności umysłu, prostoty i spokojju. Polecam z całego serca.
Niezwykła książka, w której sie opowiada o tym, jak duchowość zastosować w praktyce. W książce poznać historię mnicha, który odszedł z klasztoru, żeby stosować lektury buddyzmu w "zwykłem świecie". "W książce opisuję, jak zbudowałem Oddział Diamentów w firmie Andin International, używając zasad zaczerpniętych z pradawnej mądrości buddyzmu, jak startując od zera zmieniłem go w przedsiębiorstwo o światowym zasięgu, generujące milionowe zyski."
Powiem, że jak na mój gust, jest ta książka trochę dziwa i specyficzna, ale coś mnie do niej przyciąga. O poszukiwaniu kobiecej mocy. O kobiecych archetypach. O poszukiwaniu kobiety dzikiej, pierwotne. Jak przeczytałam opis, poczułam, że jest to ta lektura, która chciałabym przerobić po rozstaniu.
Jaka jest kobieta? Jaka jest jej natura, pierwotne instynkty? Czym kieruje się w życiu? Kim by była, gdyby świat nie starałby się jej na siłę „ucywilizować”? Clarissa Estes odpowiada na te i inne pytania w dziele swojego życia pod tytułem „Biegnąca z wilkami”, które pisała przez ponad dwie dekady.
Jaki tytuł bierzesz dla siebie? Co z tego, co wysłuchałaś lub przeczytałaś w maju zrobiło na Ciebie największe wrażenie?
Czy uważność jest drogą do prostoty i szczęścia?
2,5 miesiąca temu skończył się mój związek. W tym samym czasie rozpoczęłam 8-tygodniowy kurs uważności, czyli kurs mindfulness. Poprzez regularne praktyki skanowania ciała oraz uważnego oddechu uczyłam się wnikliwie podchodzić do sygnałów płynących z ciała, do własnych myśli i emocji, ale też do myśli oraz emocji innych. Uczyłam się dostrzegać moment oraz być w momencie, zamiast podążać za swoimi myślami do przyszłości lub przyszłości. Uważnie zaczęłam obserwować, jak często myślę o tym, co mam do zrobienia, a jak rzadko po prostu jestem w tym miejscu, gdzie jestem.
Starałam się żyć uważnie. Jak najczęściej być, a nie uciekać w oglądanie seriali lub słuchanie książek, lub robienie różnych rzeczy. Starałam się obserwować, co czuję i myślę w poszczególnych sytuacjach, a zwłaszcza tych najtrudniejszych.
Czy uważność jest narzędziem do szczęścia i prostoty?
Powiem, że do tego kursu podeszłam dosyć sceptycznie. Teraz mogę wyjawić, że rozpoczęcie tego kursu było jedną z najlepszych moich decyzji. Gdyby nie to, czego się nauczyłam podczas tej przygody, byłoby mi dużo trudniej poradzić sobie z rozstaniem oraz z faktem, że zostałam samotną mamą.
Co takiego jest w regularnej praktyce skanowania ciała (czyli skupiania swojej uwagi po kolei na wszystkich częściach swojego ciała) oraz uważnego oddechu (obserwacja swojego oddechu, tego, jak on się wydarza w ciele)? Czy 8 tygodni takiej praktyki rzeczywiście może zmienić życie na lepsze i dać jakieś narzędzia do pokonania trudnych sytuacji?
Czego nauczył mnie 8-tygodniowy kurs uwazności
1. Nie jestem swoimi myślami ani emocjami
To jest jedna z najbardziej zbawiennych rzeczy, których się nauczyłam w życiu. Dostrzegłam różnice między powiedzeniem sobie „jestem zła” a „oto złość”. Teraz kiedy czuję trudne emocje, powtarzam sobie, że nie jestem tymi emocjami. Mówię do siebie: „Oto poczucie złości. Oto poczucie samotności. Ale to nie jestem ja”. To, co czuję, nie jest moje, nie jest to moja własność. To są po prostu emocje, które miną.
2. Nasze emocje i doznania są tymczasowe
Jedną z głównych praktyk mindfulness jest pełna siedząca medytacja. Polega na tym, że po kolei obserwujesz swój oddech, później doznania w ciele, słuchasz dźwięków, a na koniec obserwujesz własne myśli i emocje. Jedna z nauk tej praktyki polega na tym, że wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko mija. Nic nie jest takie samo. Każdy oddech jest inny. A codziennie robimy około 22 000 oddechów.
Niby wiesz, że wszystko jest tymczasowe, ale kiedy uświadomisz to sobie, naprawdę to poczujesz – ta wiedza staje się ratowniczym kołem w najtrudniejszych chwilach. Bo wiesz, że to minie, to jest tylko moment. Oprócz tego pamiętasz, że nie jesteś własnymi emocjami i obserwujesz to, co czujesz. Właśnie to pomogło mi poradzić sobie z rozstaniem i nie rozłożyć się emocjonalnie. Z drugiej strony wiedza, że wszystko ma swój początek i koniec, pozwala bardziej doceniać piękne chwile.
3. Żadna sytuacja nie jest stresująca. Każda sytuacja jest neutralna.
Nie zdziwię się, jeżeli pomyślałaś sobie, że bzdury piszę lub jesteś zirytowana tym zdaniem. Też tak miałam.
Chodzi o to, że tylko nasza ocena danej sytuacji sprawia, że staje się ona stresująca. Tylko to, co myślisz w tym momencie, decyduje, czy spokojnie sobie poradzisz, czy będziesz się stresować. Na kursie nauczyłam się obserwować swoje myśli i wyłapywać, co myślę w stresującej lub trudnej sytuacji.
Kiedy wiem, że to nie sytuacja sama w sobie sprawia, że czuję się zestresowana, a to, co mówię do siebie w tym momencie, to mogę sobie odpowiedzieć.
Kiedy podłapałam od synka kolejne choróbsko przywleczone ze żłobka, miałam jeden szczególnie zły dzień. Podskoczyła mi temperatura, synek marudził, a ja czułam się absolutnie samotna. Myślałam o tym, że nie ma kto mi pomóc w tej sytuacji. Partnera nie mam, rodzina moja jest daleko, więc nawet herbaty nikt mi nie zaparzy. Gdy uświadomiłam sobie, co dokładnie myślę i że właśnie te myśli sprawiają, że tak źle się czuję, powiedziałam sobie, że nie jest to prawda. Nie jestem sama, nie mam powodów, aby tak użalać się nad sobą, nie mam takiej gorączki, żeby nie móc wstać i zająć się dzieckiem. Wstałam, zaczęłam ogarniać synka. Myśli minęły, samopoczucie się poprawiło.
Umiejętność obserwacji własnych myśli i uświadamiania sobie własnego wewnętrznego dialogu jest potężnym narzędziem radzenia sobie ze stresem, wyłapywania negatywnych przekonań oraz zarządzania własnymi emocjami.
4. Możesz zostać dla siebie najlepszą przyjaciółką, z którą nigdy nie jest nudno
Małą rewolucję w moim życiu zrobił dzień uważności, kiedy siedzieliśmy w ciszy przez 5 godzin, medytowaliśmy i słuchaliśmy różnych tekstów duchowych.
Myślałam, że będzie strasznie nudno i zastanawiałam się, jak wytrzymam te 5 godzin. A było to tak piękne doświadczenie, że postanowiłam, że będę od czasu do czasu sama robić sobie takie dni uważności, kiedy po prostu zostaję sama ze sobą, a ilość bodźców jest ograniczona do minimum.
Wcześniej zawsze myślałam, że udany weekend to taki, po którym długo mogę opowiadać, gdzie byłam oraz co robiłam. Zawsze uważałam, że to zwiedzanie nowych miejsc i podróżowanie są głównymi sposobami na dostarczanie nowych wrażeń i świeżych emocji. A podczas kursu uświadomiłam sobie, że np. park – ten sam, w którym codziennie spaceruję – może dostarczać za każdym razem nowych wrażeń, mogę odkrywać dla siebie nowe rzeczy, jeżeli naprawdę będę w tym parku i zacznę obserwować.
Podczas kursu po raz pierwszy doświadczyłam, jak to jest po prostu zostać sam na sam z własnym umysłem. I powiem, że wcześniej w wolnym czasie zawsze musiałam coś oglądać, słuchać, czytać, dostarczać sobie jakichś bodźców, inaczej się nudziłam, a nawet denerwowałam. A teraz mogę zwyczajnie siedzieć na balkonie, oglądać, co się dzieje na dole i obserwować własne myśli – i jest mi z tym dobrze. Odkrywam w sobie swoją dobrą przyjaciółkę, która zawsze jest po mojej stronie i z którą nigdy nie jest nudno. I jest to jedno z moich najlepszych odkryć.
5. Energia podąża za uwagą. Życie toczy się tam, gdzie jest skierowana uwaga.
Jeżeli zawożąc syna do żłobka, myślę o tym, co mam dziś do zrobienia, czym się zajmę, kiedy go odwiozę, jaką drogą będę wracać i tak dalej, to nie ma mnie w tym samochodzie. Jestem myślami gdzieś w przyszłości i nie doświadczam tego momentu, w którym jestem.
Gdzie kierujesz swoją uwagę? O czym myślisz teraz?
Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a trochę zachęciłam Cię do praktykowania uważności. Jak mogłabyś to robić, oprócz skorzystania z kursu (celem tego artykułu nie jest zachęcenie Cię do kupienia kursu, celowo nie podaję, z którego korzystałam, a zachęceniem do praktykowania medytacji i uwazności w dowolny sposób)? Zajrzyj do majowych polecajek, znajdziesz tam kilka rzeczy na ten temat.
Midfulness mimo mojego sceptycznego nastawienia okazał się piękną przygodą. Obudował mnie praktycznymi umiejętnościami, które pozwalają mi iść przez najtrudniejsze chwile, nie tonąc się w emocjach. Które pozwalają więcej doświadczyć, lepiej radzić sobie ze stresem i własnymi emocjami. Przygoda, która pomogła mi odkryć w sobie najlepszą przyjaciółkę, z którą nigdy się nie nudzę.
O czym będzie w czerwcu?
O odpuszczaniu.
Przeżyłam już radość w związku z dobrze podjętą decyzją o odejściu. Przeżyłam ból, rozpacz, niepokój, obawę o przyszłość, żal, smutek i samotność w związku z odejściem. Teraz to wszystko się uspokoiło. Otwieram nowym rozdział. I chcę wejść do tego rozdziału, nie targając za sobą ciężki plecak ze swoją przeszłością.
Nie chcę kiedyś popatrzeć na mężczyznę, który mi się spodoba i poczuć do niego jakieś negatywne emocje lub nie być w stanie zaufać, bo nie odpuściłam mojej historii z byłym partnerem.
W czerwcu chcę się przyjrzeć temu,
jak można odpuścić przeszłość, jak przestać martwić się o przyszłość.
czemu tak trudno jest nam odpuszczać?
jak medytacja wpływa na odpuszczenie.
oraz kluczowe pytanie. Czy odpuszczenie sprawi, że moje życie stanie się prostsze i szczęśliwsze?
W czerwcu stawiam przed sobą wyzwanie: 30 dni medytacji. Jestem ciekawa, jaką zmianę to wniesie w moje życie. Dołączysz?
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale projektu Prosto i szczęśliwie.
Trudne chwile: 5 porad jak je przetrwać
Kiedy mój związek się rozpadł, początkowo nie miałam trudnych chwil. Czułam radość, przypływ energii, poczucie swobody. Oboje z partnerem wiedzieliśmy, że jest to dobra, prawidłowa decyzja dla naszej trójki.
Minęło półtora miesiąca od rozstania i w końcu uświadomiłam sobie, w jakiej sytuacji się znalazłam.
Jest to ciekawy efekt. Zazwyczaj kiedy w naszym życiu dzieje się jakaś kryzysowa sytuacja, to sobie z nią radzimy, działamy, a dopiero po czasie dopadają nas emocje z nią związane.
Wcześniej miałam w sobie wewnętrzne przekonanie, że wszystko dobrze poukładam: znajdę dobrze płatną pracę, będę sobie mieszkać w Zielonej Górze, opiekować się dzieckiem, pracować, prowadzić bloga, a może zacznę coś swojego. Z czasem poznam nowego partnera, z którym stworzymy rodzinę, który pokocha moje dziecko i będzie mu ojcem.
A teraz zaczynam wątpić w samą siebie i wydaje mi się, że ten scenariusz, który ułożyłam w głowie, jest tak mało prawdopodobny. Czuję się samotna, nie mam tu rodziny, nie mam dużo bliskich przyjaciół koło siebie. Mam bardzo niepewną sytuację przyszłościową i co chwilę muszę podejmować jakieś życiowe decyzje.
Do tego mam w sobie te wszystkie emocje: żal, smutek, strach, że sobie nie poradzę, samotność, niepewność, ból, urazę. Najbardziej bym chciała stać się małą dziewczynką i żeby ktoś mnie mocno przytulił i dał się wypłakać. Ale mam własne małe dziecko, którym się opiekuję i chcę być dla niego najlepszą matką, jaką mogę być. I tak już zrobiliśmy mu krzywdę, nie chcę robić jeszcze większej, zrzucając na niego część swojej frustracji.
Ale celem tego wpisu nie jest wyżalić się i opowiedzieć, jak mam ciężko. A tylko podzielić się tym, co pomaga mi przejść przez te trudne chwile w życiu.
Co robić, jeżeli nie dajesz rady z własnymi emocjami, a musisz dawać sobie radę z emocjami dziecka? Co robić, jeżeli nie masz energii, a musisz rozwiązywać jakieś życiowe kwestie. Co robić, jeżeli po prostu czujesz się fatalnie i na nic nie masz siły i ochoty? A jak z celami? A co robić z planami? A jak z marzeniami? I wizją pięknego życia, które sobie wymyśliłaś?
Myślę, że każdej z nas zdarzają się te trudne chwile. Zdarzają się: poczucie bezradności, bezsilności, samotności, zwątpienia, brak poczucia sprawczości i pewności siebie.
Dzielę się z Tobą tym, co mi pomaga przejść przez taki zakręt życiowy:
1. Te trudne chwile miną
Tak, teraz czuję się bardzo źle, ale to minie. Nie będzie tak zawsze. Jest ciężki okres. Będzie trwał dłużej lub krócej, ale wszystko się ułoży. To jest tylko tymczasowe.
2. Nie słuchaj głosu w głowie
Kiedy brakuje mi energii, mocy, mam słaby humor, nie wystarcza mi sił, by realizować swoje cele i spełniać plany, to naturalnym efektem jest to, że zaczynam w siebie wątpić. Zaczynam myśleć, że nie dam rady. Nie mam wystarczających kompetencji. Jak ogarnę pracę lub rozwinę bloga, jeżeli nie mogę poradzić sobie ze swoimi emocjami? Ale mówię sobie, że to nie jest obiektywna ocena mnie samej. To jest tylko jakiś głos w mojej głowie, a ja nie muszę mu wierzyć. W trudnych chwilach, jeżeli mam możliwość, staram się nie podejmować żadnych decyzji, bo bardzo łatwo podjąć złą.
3. Nie jestem moimi emocjami
To jest jedna z najważniejszych wniosków, które wyniosłam z kursu mindfulness. Ciekawe jest, że rozpoczęcie kursu zbiegło się z moim rozstaniem z partnerem. Przypadek? Nie sądzę. Wcześniej zatapiałam się w moich emocjach. Byłam tą emocją, którą czułam. I oczywiście nie mogłam sobie z tym poradzić. Teraz wiem, że między mną a emocją, którą przeżywam, jest pewien dystans. Nie jestem tą emocją. Mogę obserwować ją trochę z boku. Wiem też, że każda emocja ma swój początek i koniec. Ta emocja też minie.
Zrób mały eksperyment. Postaraj się sobie wyobrazić jakąś trudną sytuację, którą miałaś niedawno, ale taką, z którą jesteś gotowa się spotkać. Co wtedy czułaś? Jaka emocja Ci towarzyszyła? Powiedz na głos: „Jestem tą emocją”. Na przykład: „Jestem zła” albo: „Jestem samotna”. A teraz weź kilka głębokich wdechów. Uspokój się. Znowu wyobraź sobie tę sytuację. I teraz powiedz „Oto ta emocja”, „Oto złość”, „Oto samotność”.
Czujesz różnicę?
Teraz często – kiedy czuję się samotna, porzucona, zła – mówię do siebie: „Oto poczucie samotności, oto poczucie odrzucenia, oto poczucie złości”. Ale to, że to czuję, nie znaczy, że jestem porzucona, zła lub samotna.
4. Czy to, o czym myślę mi pomaga?
Dziś miałam fatalny dzień. Pojechałam zarejestrować samochód. Okazało się, że przeterminowałam przegląd (cała ja). Oprócz tego dowiedziałam się, że dostanę mandat od 200 do 1000 zł za to, że nie zarejestrowałam nabycia pojazdu w ciągu 60 dni od umowy (podwójnie cała ja).
Pojechałam zdołowana na przegląd. Samochód nie przeszedł przeglądu. Pan wypisał całą listę usterek (podejrzewam, że na całkiem okrągłą kwotę), które muszę naprawić w ciągu 2 tygodni. A powiem, że z kasą wcale nie jest cudownie, a do tego nawet pracy nie mam.
Jeszcze bardziej zdołowana pojechałam odebrać synka, który miał marudny humor i się ode mnie nie odklejał. Gdyby tego było mało, dostałam gorączkę.
Leżę na podłodze, dziecko marudzi, targa mnie za włosy, jest głodne i domaga się uwagi, a ja ryczę i nie mam siły wstać. Po pewnym momencie zorientowałam się, że myślę o tym, jaka jestem biedna. Że nie ma nawet komu mi pomóc, nie mam do kogo się przytulić i dużo podobnych użalających się nade mną myśli.
Ja w te trudne chwile z temperaturą, rozpaczające nad swoim życiem i moje kochane marudzące dziecko
W pewnym momencie zapytałam siebie: „Czy to, co myślę, mi pomaga? Czy mi to sprzyja?”. No nie! Sama dziś mimo słabego samopoczucia pojechałam rejestrować ten samochód, a mogłam odwołać – nic by to już nie zmieniło. Czy dzieje mi się coś tak strasznego, że nie mogę wstać, nakarmić dziecko, pobawić się z nim i uśpić?
Zmusiłam się do skupienia uwagi na czynnościach wokół dziecka. Synek szybko zasnął, a ja mogłam napić się herbaty i zadbać trochę o siebie.
Sytuacja sama w sobie nie jest trudna lub smutna czy stresująca. To nasze myśli oraz emocje sprawiają, że postrzegamy ją w ten czy inny sposób. Obserwuj, co myślisz. Zadaj sobie pytanie: „Czy to mi pomaga?”.
5. A jak z celami i planami?
Zasada jest jedna. W miarę możliwości robić to, co dodaje energii. Jeżeli doda Ci energii to, że na dzień lub kilka dni zapomnisz o wszystkich sprawach, a masz taką możliwość, to zrób to. Jeżeli to, że nie realizujesz swoich planów, jeszcze bardziej Cię dołuje, rób coś, co z łatwością Ci się uda zrealizować, by poczuć zastrzyk endorfiny od wykonanego zadania. Ale nie jest to czas dobry do załatwiania problematycznych spraw lub podjęcia poważnych decyzji. Odłóż to, póki nie poczujesz się lepiej.
A co Ci pomaga w trudnych chwilach? Daj koniecznie znać w komentarzu.
Myślę, że bardzo ważną rolę odgrywają tu jeszcze nasze przekonania. Przez dłuższy czas zastanawiałam się, które z moich życiowych przekonań pozwoliły mi przejść tę całą drogę od sprzątania hoteli do teraz. Mam całkiem ciekawą odpowiedź! O tym już w przyszłym tygodniu. Zapisz się na newsletter, a przy okazji dostaniesz e-book w prezencie.
Pamiętaj, to jest tylko taki etap. Koniec końcem wszystko będzie prosto i szczęśliwie! Tulę!
Jak ma się planowanie do mindfulness? W maj z uważnością
Kwiecień był poświęcony nowemu początku: wyznaczałyśmy strategię rozwoju oraz robiłyśmy plan działań. W maju czas się skupić na realizacji, ale... Wiesz, jakie są ciemne strony planowania i realizacji celów?
Kiedy są wyznaczone cele i jest konkretny plan działań, a baterie są naładowane, bardzo łatwo jest przesadzić. Tak mocno zaangażować się w realizacje planu, że baterię, które tak starannie ładowałaś, szybko się wyczerpią. Wtedy siedzisz i myślisz, po co w ogóle te wszystkie cele i planowania? Albo po prostu porzucasz wyznaczone cele.
Często też, kiedy jest konkretny plan, tak mocno się skupiasz na jego realizacji i dążeniu do celów, że zapominasz po prostu żyć, cieszyć się chwilą, zmieniać ten plan, bo akurat teraz nie masz siły lub nastroju. Wtedy dążenie do celów zamienia się w jakiś ciągły niekończący się sprint.
Popełniałam te błędy niejednokrotnie. W szczególności było łatwo popełniać te blendy, kiedy mieszkałam w Warszawie, ponieważ miasto narzuca swoje tempo. Teraz chcę planować inaczej, chcę realizować swoje cele, ale zawsze mieć przestrzeń dla swojego dziecka oraz na to, że czasami trzeba odpuścić i naładować baterię.
I, myślę, że znalazłam narzędzie, które pomoże unikać takich błędów.
Tak się złożyło, że prawie w tym czasie, jak zostałam samodzielną mamą, rozpoczęłam kurs mindfulness (ciekawy zbieg okoliczności). Trochę z dystansem do tego podchodziłam, bo nigdy nie lubiłam medytować, ale wiedziałam, że jest to mocne narzędzie do tego, aby umieć reagować na to, co z Tobą się dzieje, zanim jest za późno (zauważyć, że jesteś mocno poirytowana i podjąć działania, zanim zaczynasz krzyczeć, odłożyć wszystkie sprawy i odpocząć, zanim będziesz wyczerpana).
Okazało się, że 8-tygodniowy kurs uważności, jest cudowną drogą, którą doceniam coraz bardziej od spotkania do spotkania.
I chciałabym, żeby maj odbył się pod hasłem uważności. Do siebie, do tego co robimy, do tego, jak to na nas wpływa, do tego jak my wpływamy na innych. O czym będziemy mówić?
Polecajki lutowe – jak sobie radzić ze złością i trudnymi emocjami
Założenie projektu „Prosto i szczęśliwie” jest takie, że co miesiąc poświęcam uwagę jednej z wartości życiowych, szukając sposobu, aby polepszyć ten obszar życia. W styczniu pozbywałam się nadmiaru, wprowadzałam minimalizm, wypróbowałam postu zakupowego.
W marcu planowałam się zająć złością, której jako mama rocznego synka, zaczęłam doświadczać dużo częściej, niż chciałabym. I niestety, odbija się to na moich najbliższych. Chciałam się przyjrzeć trudnym emocjom, tym, jak one działają, jak mogę sobie z nimi radzić.
Ale luty przyniósł ze sobą choroby dziecka, przeprowadzkę, trafienie do szpitala, długi wyjazd partnera i na koniec to, co nikomu się nie mieści w głowie – to, co się teraz dzieje na Ukrainie.
Nie miałam głowy do pisania i prowadzenia bloga, ale miałam chwilę na czytanie, więc podam Ci kilka tytułów, które mogą pomóc radzić sobie z trudnymi emocjami.
Jest to świetna pozycja, szczególnie dla rodziców. Tłumaczy mechanizm złości, jak złość się rodzi, jak działa, jaki jest jej schemat. Daje praktyczne wskazówki, jak można sobie radzić ze złością własną oraz swoich dzieci. Bardzo polecam!
Jest to dosyć gruba lektura, napisana przez naukowca, opowiadająca o tym, jak rodzą się emocje. Skąd się biorą? Jak działa nasz mózg? Dlaczego pewna mimika asocjuje z pewną emocją? Jak rozpoznajemy emocje? Jak przeżywamy? Jak interpretujemy? Nie jest to poradnik, a raczej książka naukowa, ale napisana w ciekawy i przestępny sposób.
Mindfulness
Najlepszym narzędziem, które może pomóc sobie radzić z trudnymi emocjami, jest uważność. Bez uważności bardzo ciężko zmienić schemat złości. Ja zdecydowałam się na kurs, który zaczynam online 28 marca. Kurs trwa 8 tygodni. Była to dosyć poważna decyzja i będzie spora inwestycja czasowa.
Jeżeli nie jesteś gotowa na taką inwestycję, to polecam zacząć od książki „Mindfulness. Trening uważności” Williamsa Marka i Penmana Danny’ego.
Bardzo ważna książka dla rodziców. Opowiada o tym, jak nasze własne doświadczenia i traumy z dzieciństwa uruchomiają się przy wychowaniu dzieci. Właśnie dlatego czasami rodzicielstwo bywa tak trudne, bo uruchamia w nas emocje, które były schowane głęboko w środku i których nie byliśmy świadomi. Dlatego tak ważne jest – kiedy się pojawiają silne emocje – zadać sobie pytanie, czy te emocje, które czuję w tym momencie, na pewno dotyczą teraźniejszości? Opowiada też o tym, jak budować komunikację z dzieckiem, jak z nim rozmawiać. Dotyka też tematów rodzicielstwa bliskości. Uważam, że dzięki tej książce możemy stać się lepszymi rodzicami.